𝙸 𝙲𝚊𝚗'𝚝 𝙴𝚡𝚙𝚕𝚊𝚒𝚗

8 1 0
                                    

Rok 1968

John od dawna coś czuł do Pete'a. Chciał mu to powiedzieć, ale Pete był jego najlepszym przyjacielem. Nie chciał zrujnować z nim przyjaźni. John już zaczął sobie wyobrażać ten dzień kiedy będzie umierać... bez ulubionej osoby przy boku... nieszczęśliwy.

- Nikt mnie nie chce - pomyślał, zanim ktoś go przypadkowo popchnął. Był to Keith. Jego drugi najlepszy przyjaciel. Na ostatnim miejscu jego ,,rankingu" był Roger.

Niebieskooki dzięki Keithowi zauważył że stoi w miejscu w którym nie należy palić. A właśnie problem w tym że palił.

- Może lepiej chodź gdzie indziej, zanim cię ktoś przyłapie - zaproponował Keith. Nie chciał żeby jego przyjaciela zgarnięto, bo oboje należeli do jednego zespołu. Perkusista bez basisty to jak jedzenie bez talerza.

- Jakbyś ty wcale nie palił w takich miejscach - zaśmiał się John. Nie chciał żeby Keith się dowiedział że jest coś nie tak. Na sto procent nie pokazał by nikomu swojego lewego nadgarstka.

Nawet nie chciał myśleć o tym, co Pete na to powie. Nie miał komu się wyżalić ze swoich problemów. Doskonale wiedział że Keith albo Roger gdyby to zobaczyli, powiedzieli by mu to od razu. Zawsze się czuł najbardziej niedoceniony ze wszystkich. Ale nie lubił być w centrum uwagi.

John wyglądał tak tajemniczo, że ciężko było rozpoznać jego emocje.

Pete traktował go jak takiego przyjaciela przyjaciela. Ale nigdy nie pomyślałby że to może być coś więcej.

John już przez to załatwiał rękę przez 3 lata.
Myślał że to jedyny dobry sposób...

Kiedy Keith poszedł do łazienki, basista postanowił kontynuować swoją robotę...

1 kreska....

2 kreska....

3 kreska....

Robiąc to miał łzy w oczach. Bał się co jego koledzy z zespołu powiedzą. Wiedział że istnieją 2 opcje. Albo by się załamali psychicznie, albo wyrzuciliby go.
Na tą myśl zaczął jeszcze bardziej płakać. Wiedział że nic mu już nie pomoże. Chyba że Pete... ale nie chciał ryzykować. Krew się zmieszała z łzami...

4 kreska....

5 kreska....

Wiedział, że przesadził i przeciął sobie mocno żyłę.

Poczuł że robi mu się słabo, i upada na zimną podłogę. Zanim jednak stracił całkowicie przytomność, pomyślał że mógł się chociaż pożegnać.

I tak leżał dość długo. Cały nadgarstek we krwi... Akurat John poszedł w takie miejsce gdzie prawie nikt nie chodzi. Do czasu...

Pete się zmartwił że dawno nie widział Johna. Już jakieś pół godziny... postanowił go poszukać.

Przeszukał prawie wszystkie pokoje...

- A CO JAK MU SIĘ COŚ STAŁO?! NIE WYBACZĘ SOBIE! - Umysł Pete'a płakał, ale na zewnątrz postanowił pozostać twardy.

W końcu nie wytrzymał tego... musiał poprostu się rozpłakać. W pewnym momencie zauważył że ktoś leży parę kroków przed nim. Był to John.

Umysł nieszczęsnego gitarzysty szalał...

Pete wziął Johna tak, żeby oprzeć mu głowę o swoje kolana. Nie mógł powstrzymać płaczu... Odwinął jego rękaw... nie mógł uwierzyć że jego przyjaciel robił sobie krzywdę. Pete szybko zawołał Keitha.

Keith zrobił co mógł by nie stracić Johna na zawsze. Po pierwsze za dobrze się z nim dogadywał, po drugie nigdzie by nie znaleźli tak wspaniałego basisty.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 10 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝙸 𝙲𝚊𝚗'𝚝 𝙴𝚡𝚙𝚕𝚊𝚒𝚗 ~ 𝚃𝚘𝚠𝚗𝚝𝚠𝚒𝚜𝚝𝚕𝚎 𝙾𝚗𝚎 𝚂𝚑𝚘𝚝Where stories live. Discover now