Rozdział 12

378 16 13
                                    

Z niewinnym uśmiechem na twarzy spojrzałam na mojego zdziwionego i zdezorientowanego przyjaciela.

-No to mamy do pogadania...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiedziałam od czego zacząć. Miałam wielki mętlik w głowie. Trudno było mi trzeźwo myśleć.

-Brooklyn! Co to było?!-zapytał Pete jednocześnie gapiąc się na mnie.

-Gdy się smucę , stresuje , lub jestem zła , rzeczy wokół mnie unoszą się. - wytłumaczyłam mu.

- Oooch... to wszystko wyjaśnia.-Peter spuścił wzrok na chwilę - A umiesz nad tym zapanować?

-W pewnym stopniu. Jeśli emocje są małe to tak , ale jak są duże to jest to trudne i mogę kogoś skrzywdzić...-nastała chwila głuchej ciszy. Po dłuższym czasie , Parker odezwał się.

-Może chcesz kakao? Przyniosę i o wszystkim mi opowiesz.

-Jasne , dzięki Pete.

-To za moment wracam!-po tych słowach znikną za drzwiami.

Zastanawiałam się czy powiedzieć mu , że jestem syreną. Bałam się , że weźmie mnie za dziwadło ... Choć przecież to Peter... mój najdroższy przyjaciel , jedyny w swoim rodzaju. Nie chciałam żeby mnie opuścił... bałam się tego... bardzo się bałam. Nie wiedziałam co mam zrobić , myśli mnie bardzo dręczyły. W pewnym momencie zauważyłam zdjęcie powieszone na ścianie , blisko biurka. Wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Był na nim mały chłopiec w okularach , wyglądał na 11 lub 12 lat... przypominał mi kogoś...to chyba jest... Peter. Trzymał on jakiś dyplom. Wyglądał bardzo słodko. Zaśmiałam się w duchu. Potem spojrzałam na mężczyznę , który go obejmował , wyglądał na ponad 20 lat. Miał on okulary, oczy koloru zielonego , brązowe włosy , a koszule w kratkę , w kolorze czerwonym. Obaj byli bardzo uśmiechnięci i szczęśliwi. We wzroku mężczyzny można było zauważyć dumę. Wyglądał bardzo sympatycznie. Poczułam , że chcę go poznać.

-To był mój wujek , Ben.-znikąd usłyszałam głos Peta. Odwróciłam się i zobaczyłam go stojącego w drzwiach z dwoma kubkami kakao. Miał trochę smutny wyraz twarzy. Podszedł do mnie. A po chwili postawił kubki na biurko.

-Był?

-Zginą...został postrzelony przez włamywacza ... ratując dziecko  ... poświęcił swoje życie , by uratować kogoś innego.... mógł uciec...ale tego nie zrobił ...Nawet nie mogłem się z nim pożegnać. Umarł w samotności , a ja nie mogłem nic z tym zrobić...- na jego twarzy było widać głęboki smutek  . Stracić kogoś bliskiego...wiem jak to jest...bolało mnie, jak rodzice zginęli. Czułam wielka pustkę w sercu. Długo nie mogłam się pozbierać. Bardzo mi ich brakuje... Przytuliłam Peta , bo wiedziałam , że tego potrzebuje. Ten odwzajemnił uścisk , i wtulił się we mnie.

-Jaki on był?

-Był najlepszym wujkiem na świecie. Zawsze był wesoły i szczęśliwy. Prawie ciągle żartował i uszczęśliwiał ludzi. Nigdy nie widziałem , by się złościł . Każdego dnia był wspaniałym wujkiem Benem ....zawsze był sobą. Nieważne co , zawsze pomagał ludziom , wszyscy go za to kochali , tak jak ja.....  Ciągle mi powtarzał  " Z wielką mocą , wiąże się wielka odpowiedzialność ". Był bardzo mądrym i cudownym człowiekiem.

-Był bohaterem.

-Tak.... był nim w stu procentach.

-Tęsknisz za nim?-odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.

-I to bardzo.... tęsknie za nim każdego dnia ...tak samo jak moja ciocia... Było jej trudno gdy wujek zginą . Trochę jej zajęło pozbieranie się , ale pomogła jej myśl , że  Ben  na pewno chciałby , byśmy byli szczęśliwi i żyli dalej... i pomagali innym. Teraz Ciocia May trzyma się tej myśli i pnie dalej ... dla niego... Zawsze mogę liczyć na jej wsparcie . Jest najlepszą ciocią świata. Jest lekarzem , pracuje w szpitalu. Bardzo ją kocham-gdy o niej mówił , na jego twarzy rozpromienił się uśmiech.-poznałaś ją już?

Brooklyn: Wybranka perły/Avengers_H2O_Wystarczy kroplaWhere stories live. Discover now