5.

76 14 3
                                    

Nathaniel 

Zdecydowanie nienawidzę sprzątać. Nie mam problemu, aby utrzymać ład w warsztacie lub przy pracy, lecz utrzymanie porządku w domu jest dla mnie wyzwaniem. Sobota jest tym znienawidzonym dniem tygodnia, który na to poświęcam. Jednak przez ostatnie dwie pracowałem jak szalony i nie miałem ochoty sprzątać. Teraz nie mam zbytniego wyboru.

Salon wygląda jak pobojowisko, w zlewie piętrzą się brudne naczynia, na drodze do łazienki leży dużo moich ubrań. Gdyby moja matka to zobaczyła, straciłbym ucho. Na szczęście ma do mnie bardzo daleko i rozmawiamy tylko przez telefon. To mnie ratuje przed niespodziewanymi wizytami.

Wzdycham zrezygnowany i zabieram się za to, co nieuniknione. Najmniej pracy czeka na mnie w łazience więc to pierwsze miejsce, do którego zaglądam. Posegregowanie prania, włączenie pralki i pierwszą częścią ubrań nie zajmuje mi nawet pół godziny. Kolejnym miejscem jest salon. Od razu biorę kubeł na śmieci i wrzucam wszystkie papierki, jakie tylko dostrzegam. Poza kilkoma brudnymi naczyniami pokój jest już czysty. Zostało mi najgorsze. Kuchnia. Zrezygnowany wchodzę do pomieszczenia. Zlew jest pełny, na blatach wala się jedzenie, stół również nie wygląda dobrze. Suszarka na naczynia jest pełna. Przed zabraniem się za zmywanie ogarniam suszarkę i blaty.

Jest tyle naczyń, że szykuję sobie miejsce na stole, aby tam układać świeżo umyte naczynia. Nie mam od tego ucieczki, dlatego zakasam rękawy i biorę się do pracy. Przedarcie się przez ten stos brudów zajmuje mi godzinę. Nigdy nie zapuściłem się aż tak. Satysfakcja, jaką mam po ogarnięciu tego bałaganu jest wielka.

Zadowolony, wycieram zlew, aby nie zostały na nim ślady po wodzie. Gdy naczynia wyschną, schowam je do odpowiednich szafek.

Zostawiam czystą kuchnię i wracam do łazienki. Pierwsza część prania już się zrobiła. Szybko wyjmuję mokre rzeczy do miski i wrzucam do bębna drugą partię ubrań do bębna. Te ubrania, które mogę, chowam do suszarki, lecz te wyjątki, które są na nią zbyt delikatnie, wywieszę, aby same schły. Zabieram je do gościnnej sypialni. Miskę stawiam na łóżku, a zza drzwi wyjmuję suszarkę. Nie mam wiele ubrań do rozwieszenia, ale ponieważ nie znoszę prasować, muszę idealnie rozwiesić ubrania.

Telefon zaczyna mi dzwonić w tylnej kieszeni. Akurat wieszam ostatnią rzecz, więc odbieram. To Aaden.

– Cześć przyjacielu. Masz do mnie jakąś sprawę, że dzwonisz w ten cudowny dzień? – ironicznie akcentuje słowo „cudowny".

Mój przyjaciel dobrze wie, że dla mnie to dzień porządków i ma świadomość, jak bardzo go nie znoszę.

– Pomyślałem, że po ogarnięciu domu będziesz chciał się do mnie wpaść się zresetować. – proponuje.

– Dobrze wiesz, że ci nie odmówię. Po tym wszystkim, co tu przechodzę, muszę odreagować. – stwierdzam zdesperowany.

Ten komentarz sprawia, że się śmieje. On wszystkie obowiązki dzieli na pół z Bethany. Ja muszę radzić sobie sam.

– W takim razie jak tylko skończysz robić, co musisz, daj znać. Zamówimy coś i spędzimy wieczór jak kiedyś. Beth nie będzie miała nic przeciwko. – mówi pewnie.

W tle słyszę, jak jego żona coś mówi. Aaden śmieje się na te słowa.

– No i mam potwierdzenie. Masz się u nas stawić, jak tylko będziesz mógł. Do zobaczenia przyjacielu. – rozłącza się nim mam okazje cokolwiek powiedzieć.

Przynajmniej nie będę dziś siedział sam w domu. Dawno nie widziałem się z Aadenem w normalny sposób jak kumple. Zazwyczaj gadamy na szybko, jak mijamy się w mieście. Miło będzie usiąść i pogadać jak kiedyś.

Uciec jak najdalejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz