A jednak to zrobiła. Nie wcale długo po naszym przyjeździe.

Naprawdę chciałabym z tego powodu czuć do siebie odrazę, bo to by oznaczało, że postąpiłam źle, ale wcale się tak nie czuję i to mnie martwiło. Co to o mnie świadczyło?

– Myślę, że mogłabyś przestać się kurwić – zwróciłam się do niej, zanim zdążyła odejść. Zmarszczyła brwi urażona. – Chodzi mi o to, że wypłata z naszej pracy jest wystarczająca, abyś nie musiała tego robić – sprostowałam pospiesznie. Już raz miałyśmy z tego powodu kłótnię i wcale nie chciałam jej powtarzać.

– Lareina, rozumiem, że się martwisz, ale nikt mnie do tego nie zmusza. Chcę mieć jakiś poziom życia. Wiem, że przez wielu mój sposób zarabiania jest uważany za haniebny, ale dzięki niemu nie żyjemy z miesiąca na miesiąc. Nie musimy liczyć każdego dolara. – Ujęła moje dłonie, ściskając je. – Tak, jestem kurwą i nie mam z tym problemu – oznajmiła, a następnie odeszła.

– Nie wierzę w tę dziewczynę. – Pokręciłam bezradnie głową, wracając do robienia dekoracji.

– Ja tam mam do niej szacunek. Nie każdy odważyłby się do tego posunąć. – Spiorunowałam go wzrokiem. – A nie mam racji? Każdy z nas ma jakąś cenę, ale nie każdy jest odważny ją ujawnić – stwierdził, wzruszając ramionami. – Gdyby ktoś teraz przede mną położyłby sto tysięcy, bez wahania dałbym mu dupy – wyznał lakonicznie.

– Weź, się przymknij – warknęłam, bo wiedziałam, że ma rację. Sama się sprzedałam. Rok temu nieznajomemu organizatorowi za jebane pięć tysięcy. Nie konkretnie za seks, ale i tak się z nim przespałam, czy czyni mnie to lepszą od Louisy? Nie. Czy żałowałam? Tym bardziej, kurwa, nie.

Po otwarciu bardzo szybko klub się wypełnił ludźmi. Muzyka dudniła, przyprawiając o ból głowy. Koło północy wszyscy byli już porządnie najebani i ledwo kontaktowali. Odłożyłam tackę i w tym samym momencie dostrzegłam, jak Louisa idzie z jakimś starszym mężczyzną do czerwonych pokoi, czyli pokoi, w których dziewczyny przyjmowały klientów w tylko jednym celu – na seks. Weszłam za bar, aby posprzątać, żeby tu wszystko jakoś wyglądało. Porządek za barem był priorytetem i każdy go utrzymywał. Nikt nie chciał narazić się kierowniczce i znaleźć się u niej na dywaniku. Raz była i nie dopuszczę do tego drugi raz. Moje uszy już wystarczająco się wykrwawiły od jej kazań.

Przy ladzie usiadł trochę starszy ode mnie mężczyzna. Mógł być w wieku Eliota. Jego ręce pokrywały rozmaite tatuaże, a w klubowym świetle jego tęczówki zlewały się ze źrenicami. Miał szeroki barki i cała jego postawa biła dominacją.

– Co dla pana? – zapytałam, przyklejając uśmiech do twarzy. Wyciągnął coś z kieszeni i położył to na blacie. Moim oczom ukazała się plakietka, którą zostawiłam w pokoju na statku. Plakietkę z napisem Evie.

Powietrze uleciało z moich płuc i zakręciło mi się w głowie. Zacisnęłam palce na spódnicy, wędrując wzrokiem po sylwetce mężczyzny. Zdecydowanie nie był tajemniczym organizatorem. Tamten nie miał tatuaży, a przynajmniej żadnego nie zauważyłam. A facet przede mną miał ich od groma. Miał też inne włosy. Były jak chaos, a tamtego były idealnie ułożone.

– Czego pan chce? – spytałam, zanim w ogóle pomyślałam, co chcę powiedzieć. Nieznajomy uśmiechnął się, jakby właśnie takiej reakcji oczekiwał. Zabrał plakietkę i się podniósł z krzesła.

– Dostałem to, czego chciałem – mruknął, lustrując mnie wzrokiem, a następnie odchodząc, wyciągnął komórkę z kieszeni. Obserwowałam oddalającą się sylwetkę nieznajomego do momentu, aż zniknął w tłumie.

– Lareina? – Poczułam męską dłoń na ramieniu, na co podskoczyłam. Eliot przyglądał mi się zmartwiony.

– Muszę zapalić – mruknęłam i wybiegłam na zaplecze, zanim zdążył się ponownie odezwać. Złapałam w pośpiechu kurtkę i wyszłam na tyły klub. Wsunęłam fajkę między wargi i pospiesznie ją odpaliłam. Przyjemne pieczenie rozpłynęło się po mojej klatce piersiowej.

Dottore Italiano | La Mafia Italiana #3Where stories live. Discover now