MOND

19 1 2
                                    


Kaeya, lekko zataczający się przez nieoświetlone uliczki Mond zastanawiał się nad porą. Była późna noc, albo bardzo wczesny ranek, słońce za niedługo wzniesie się ponad horyzont, ale na ten moment panował półmrok. We wszystkich wspomnieniach z ojczyzny jakie miał, panował mrok lub półmrok - w Khaenriah słońce nigdy nie wstawało, więc mimo prawie całego życia spędzonego w Mond, pory dnia i nocy uznawał za nienaturalny koncept.

Z tego toku myślenia wyrwał go podejrzany szelest, sądząc po źródle dźwięku - skądś koło głównej bramy. Zainteresowany sytuacją, zakradł się między budynkami i wyjrzał na ulicę.

Trójka ludzi siedziała na ziemi w nienaturalnie wygiętych pozycjach, a nad nimi pochylała się zakapturzona sylwetka. Wyglądało na to, że dociskała wiązania. Idealnie. Kaeya postanowił dać o sobie znać i wyjść na spotkanie.

– Oh, przecież to nasz słynny bohater – powiedział, klaszcząc w dłonie – Pięknie zapakowany prezent dla Ordo Favonius, dziękuje Darknight Kotku za ten dar – nie potrafił odpuścić okazji do wkurwiania Diluca.

Zakapturzony człowiek odwórcił się raptownie w jego stronę. Maska sowy nie zakrywała dobrze nawet połowy twarzy.

– Jak Ordo Favonius samo nie potrafi ni–– ej! – krzyknął na Kaeyę, który zdążył kucnąć obok i zacząć rozwiązywać złoczyńców – Ja się nie spodziewam dużo po Ordo, ale to już przesada!

– Wiesz, Nocny Kotku Lubiący Liny, że wsadzając do pierdla kilku niskich szczeblem członków zespołu, nie osiągniesz nic więcej poza wsadzeniem do pierdla kilku niskich szczeblem członków 

–  Pierdoleni myśliciele, nie robiący nic poza filozofowaniem. Może masz lepsze pomysły, ale o wcieleniu ich w życie przez Ordo za mojej kadencji można tylko pomarzyć. Subtelne metody...

Kaeya uśmiechnął się szeroko i pogłaskał go po twarzy opuszkami palców.

– PRZESTAŃ PUSZCZAĆ OCZKO! Masz jedno!! To nawet nie jest subtelne!!!

Treasure hoarder który zdążył się dobudzić i odkryć poluźnione liny zaczął się odsuwać od zamieszania. Człowiek, który przed chwilą go pobił, związał i zawlókł jak trofeum na główną ulicę, krzyczał i mocno gestykulował do nietrzeźwego rycerza. W takich sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem jest ucieczka, nie chciał oberwać rykoszetem. Jego mizerne próby odpychania się od kamieni zostały zauważone przez obu mężczyzn. Z niespotykaną synchronizacją zareagowali w tym samym momencie:

– Siedź na dupie i nie przerywaj! – krzyknął jeden, a drugi agresynie tupnął na dłoń uciekiniera. Coś chrupneło w nieprzyjemny dla ucha sposób, ale wszystkie inne dźwięki pozostały zablokowane przez knebel.

Nastąpiła pełna napięcia cisza. Potem rozległ się dźwięk gwałtownie wdychanego powietrza

– Stoi mi – rzucił Kaeya, złapał Diluca za kaptur i przyciągnął do siebie. Ich usta złączły się w namiętnym pocałunku


—----

 – Szefie, wyślij mnie do Liyue, przysięgam, że nie dam rady psychicznie w Mond – płakał Treasure Hoarder miesiąc później, zmieniając bandaż na dłoni.

przestan puszczac oczko KAELUCWhere stories live. Discover now