Prychnęła.

— Nie uwiodłeś mnie. Jeśli już, to ja cię uwiodłam.

Spojrzał na nią z upartością w oczach.

— Może grałem trudnego do zdobycia.

Hermiona zachichotała.

— Ach tak? — zapytała, kiedy rozpiął jej spódnicę i zsunął materiał w dół jej bioder.

— I majtki do kompletu — jęknął. — Do diabła. Dobrze, niech ci będzie. Cały ten miesiąc był długą, wyszukaną próbą uwiedzenia cię.

— Tak. Dziewice mają słabość do czarodziejów dąsających się po kątach i rozgryzających wyimaginowane matematyczne łamigłówki dotyczące systemów archiwizacyjnych wiekowych bibliotek — powiedziała sucho, a potem sapnęła, gdy Draco owinął usta wokół jej sutka i zaczął go ssać tak, że aż zachwiała się na nogach.

Ułożył jej ciało na swojej szacie i spojrzał na nią. Jego tęczówki praktycznie zniknęły.

— Nazwijmy to wzajemnym uwiedzeniem — powiedział w końcu, intensywnie przeszywając ją wzrokiem.

— Jeśli w końcu przestaniesz mówić, zgodzę się nazwać to jakkolwiek zechcesz — powiedziała, przyglądając mu się znacząco.

— Jeszcze nie jesteś naga — powiedział ochryple, nim pochylił się i zaczął ją całować, wędrując dłońmi po jej niemal nagim ciele.

— Cholera. — Znowu głośno jęknął. — Spędziłem sporo czasu, wyobrażając sobie, co kryje się pod tymi schludnie dobranymi szatami, i muszę przyznać, że mocno niedoszacowałem. Twoje majtki i stanik zniszczyły mnie już na samym starcie.

— Malfoy... — powiedziała przez zaciśnięte zęby, starając się nie wygiąć w łuk pod jego dotykiem. To była jej jedyna szansa na seks w bibliotece, a Malfoy zaczynał powoli pieprzyć od rzeczy. — Fantazjowałam o uprawianiu seksu w bibliotece dłużej, niż chciałabym przyznać. Ale żaden z potencjalnych scenariuszy nie uwzględniał takiej ilości gadania.

Malfoy znieruchomiał, a potem, ku jej przerażeniu, usiadł, by znów spojrzeć na nią z góry.

— Dobry Merlinie — powiedział niczym w dziękczynnej modlitwie. — Nie masz pojęcia, ile razy wyobrażałem sobie, że bzykam się z tobą w Dziale Ksiąg Zakazanych.

— Tak, cóż... — Hermiona skinęła głową tak sztywno, jak tylko mogła, świadoma, że ma na sobie tylko stanik, majtki i buty i leży na wznak przed półnagim czarodziejem. — Zasada utrzymania ciszy, jak być może pamiętasz, jest ogólnym aspektem każdej z bibliotek.

— Ochhh... — Jego oczy błyszczały, gdy zachichotał cicho. — Teraz rozumiem.

Uśmiechnął się grzesznie, gdy pochylił się i zamruczał jej do ucha tak cicho, że musiała się wysilić, by go usłyszeć.

— Sprawię, że będziesz krzyczeć, Granger. Lepiej zaciśnij mocno usta.

Hermiona przygryzła wargę, żeby nie jęknąć, nim skinęła głową.

A potem pocałował ją tak, że aż musiała podwinąć palce u nóg, gdy ich ciała przylgnęły do siebie. Pieszczota ta była długa, powolna, leniwie namiętna, jednak po chwili...

Hermiona nigdy nie powinna była wspominać Malfoyowi o swojej fantazji.

Ten człowiek był wcieleniem samego diabła. Zamilkł jednak, sunąc w dół jej ciała, całując je, szczypiąc i muskając, a gdy choćby westchnęła lub cicho jęknęła, natychmiast zatrzymywał się, spoglądał w górę i uciszał ją z wyrzutem, nim kontynuował. Jej nabrzmiałe sutki błagały o jego dotyk, kiedy rozpiął jej stanik i odrzucił na bok.

[T] Biblioteka Aleksandryjska | DramioneWhere stories live. Discover now