— A więc... — zaczął Malfoy — biorąc pod uwagę, że wszystkie numery tych ksiąg w tym pokoju kończą się liczbami nieparzystymi, wybranie losowej z nich, dodanie wszystkich cyfr do siebie, a następnie dodanie lub odjęcie siódemki, doprowadzi nas do otrzymania liczby pierwszej. Potem można spróbować sprawdzić, czy otrzymana liczba ma swoje odniesienie do innej księgi w tym pokoju...

W pewnej chwili chyba w końcu zauważył, że Hermiona kompletnie go nie słucha.

— Pójdę to wypróbować!

Bez kolejnego słowa popędził przed siebie i zniknął za rogiem.

Hermiona osunęła się na podłogę i przez kilka kolejnych minut próbowała się uspokoić. Zdecydowała, że utworzenie listy najważniejszych wniosków może być dobrą opcją, na której powinna się skupić.

Po pierwsze: Między Draconem Malfoyem a Hermioną Granger istniało tak ogromne napięcie seksualne, że spokojnie mogliby puścić z ogniem cały pokój.

Po drugie: Gdyby nie doszło między nimi do seksu, utknęliby w Sali Historii na kolejne trzy dekady, a Hermiona prawdopodobnie prędzej czy później zamordowałaby go z czystej seksualnej frustracji i nudy.

Po trzecie: Malfoy z jakiegoś powodu był przeciwnikiem całowania się lub uprawiania seksu bez nacisku ze strony drugiej osoby.

Po czwarte: Możliwe, że Malfoy był prawiczkiem – choć wydawało się to raczej mało prawdopodobne, bo całował zdecydowanie zbyt dobrze. Ale gdyby jednak nim był... cóż, niełatwa sprawa. Nie czułaby się w porządku, przekonując go do seksu, gdyby próbował zachować swoją cnotę na rzecz prawdziwego małżeństwa, a nie takiego uchwalonego przez rozumną, starą księgę.

Po piąte: Gdyby Asystentka Bibliotekarza Hermiona Granger chciała dopełnić warunków swojej umowy o pracę i osiągnąć cel, jakim było przeczytanie wszystkich książek w Bibliotece Aleksandryjskiej, zachowanie nienaruszonej kondycji umysłowej i niezgnicie w więzieniu za zamordowanie dziedzica Malfoyów, musiała przekonać go, by uprawiał z nią seks – oczywiście zakładając, że nie był prawiczkiem. Gdyby jednak nim był, cóż, być może lista jej wniosków mogła się wydłużyć – o ile do czegokolwiek by doszło.

Hermiona wstała i wyruszyła na poszukiwanie Malfoya. Obcasy jej oksfordzkich czółenek stukały o kamienną podłogę, gdy wędrowała między rzędami regałów.

Kiedy w końcu znalazła Malfoya, ten stał niezgrabnie w przejściu, wyglądając dziwnie podejrzanie.

Patrzyła na niego, mrużąc oczy.

— Draconie Malfoyu... — powiedziała, sycząc z oburzenia. — Chowasz się tutaj, żeby sobie zwalić?

— N-nie! — zaprzeczył z przerażeniem.

— Naprawdę? — powiedziała głosem pełnym sceptycyzmu. — Na wypadek gdybyś zapomniał, kiedyś przez kilka miesięcy mieszkałam w namiocie z dwoma nastolatkami w kwiecie okresu dojrzewania. Jeśli myślisz, że możesz mnie oszukać, stojąc twarzą w stronę kąta, to z pewnością mnie nie doceniasz! — Kipiała. — Ty parszywy, mały wężu! Jak śmiesz mnie tak całować, a potem zostawiać samą, by sobie zwalić!

— Czekaj, co...? — Malfoy niemal się zakrztusił. — To właśnie temu się sprzeciwiasz?

— Oczywiście. Jak myślisz, czemu innemu mogłabym się sprzeciwiać? — W geście rozpaczy wyrzuciła ręce w powietrze. — Na brodę Merlina, wyraźnie widać, że jest między nami wystarczająco dużo chemii. Nie rozumiem, dlaczego udajesz, że rozwiązujesz tutaj jakieś wyimaginowane matematyczne równania?

— Och, nie wiem, może dlatego, że nie zamierzam odbierać dziewictwa dziewczynie, która mi się podoba, tylko po to, by wydostać się z jakiegoś pieprzonego alternatywnego wymiaru. Mam pewne zasady — powiedział, patrząc na nią z irytacją w oczach.

[T] Biblioteka Aleksandryjska | DramioneWhere stories live. Discover now