Hermiona może i początkowo miała o wiele mniejsze ambicje naukowe, ale nie była kimś, kto przepuściłby taką okazję badawczą.

Wplotła palce w jego włosy i potargała je tak, jak zawsze tego chciała. Potem przesunęła dłońmi wzdłuż jego szczęki i szyi, by objąć jego ramiona; potwierdzając swoją hipotezę, że z całą pewnością posiadał tę gibką, muskularną budowę ciała godną Szukającego. Czuła ścięgna jego mięśni pod szatą i twarde płaszczyzny jego ciała, gdy przylegał do niej całym sobą.

Sposób, w jaki jej ciało reagowało na jego dotyk, wydawał się wręcz nienaturalnie intensywny. Może Draco Malfoy był jakimś bogiem seksu, a może to ona sama była po prostu wyjątkowo zestresowana i niezaspokojona – w końcu przez dwa lata mieszkała w bibliotece, a nawet pracując w Ministerstwie nie miała zbyt wiele czasu na randki. Nie wspominając już o tym, że rzeczywiście go pożądała i fantazjowała o nim bez przerwy przez – jak się wydawało – długie tygodnie.

Jednak powód jej podniecenia nie wydawał się zbytnio istotny.

Draco Malfoy rozpalał całe jej ciało swymi zręcznymi rękami i jeśli ktokolwiek lub cokolwiek spróbowałoby im przerwać, przegnałaby to stąd aż na księżyc. Dyszała i wiła się, gdy jego usta i język nadal pieściły jej własne, a jego dłonie sunęły powoli po ciele.

Nagle cofnął się, zostawiając ją opartą o półkę z książkami, z trudem łapiącą oddech, gdy próbowała powstrzymać się od krzyknięcia na niego z oburzeniem, że to wszystko przerwał.

— Więc... całowanie — wychrypiał.

— Mmm — zgodziła się niemrawo.

— Miłe.

— Mhm... — jęknęła delikatnie, gdy zauważyła, że ​​w pewnym momencie musiała mimowolnie zacząć rozpinać jego koszulę. I jak tak sądziła, Draco Malfoy rzeczywiście wyglądał całkiem seksownie w lekko wymiętych szatach, rozpiętej koszuli i potarganych włosach opadających mu na oczy. Na sam jego widok miała ochotę utonąć w bezkresnym morzu podniecenia.

Fakt, że wciąż był w stanie wydobywać z siebie rzeczywiste słowa – a nie pomruki, jak ona – był naprawdę irytujący.

Zastanawiała się, czy nadal byłby w stanie mówić, gdyby zaczęła ściągać z niego ubrania, mrucząc: Pieprz mnie, Draco.

Prawdopodobnie. Nadawałaby jak najęty palant.

Czy to mężczyźni nie powinni być tymi agresywnymi i nachalnymi istotami? Tymi zachowującymi się tak, jakby mogli umrzeć, gdyby czarownica odmówiła im seksu?

Bo w obecnej chwili to Hermiona czuła się tak, jakby miała umrzeć, gdyby odmówił jej seksu. Chociaż nie była do końca pewna, czy wynikało to z frustracji, czy z nieskończenie nudnej perspektywy spędzenia w tym miejscu kolejnych trzydziestu lat.

Spośród wszystkich czarodziejów na całym świecie musiała trafić do innego wymiaru akurat z tym nieznośnym, niesprawiedliwie atrakcyjnym dupkiem o powściągliwości najwytrwalszego w swoim celibacie mnicha.

Nigdy nie uważała Dracona Malfoya za kogoś przepełnionego powściągliwością. Kto by się spodziewał, że ten facet potrafił nawijać bez końca? Jednak to Hermiona była tą, która obecnie opierała się o półkę z książkami, a Malfoy był tym, który stał przed nią, wyprostowany niczym struna, wyrzucając z siebie chyba piątą setkę słów układającą się w jakieś chaotyczne objaśnienie zawiłej łamigłówki matematycznej, na którą wpadł podczas śledzenia systemu magicznej numerycznej organizacji zasobów biblioteki.

W swoim obecnym stanie Hermiona zupełnie nie potrafiła się na nim skupić.

Jej myśli błądziły wokół jego ust. Obojczyków wystających spod koszuli. Słabego zarysu torsu. Długich palców. I faktu, że z całą pewnością mogła stwierdzić, jak bardzo był w tej chwili podniecony, niezależnie od tego, o ilu łamigłówkach matematycznych zdecydowałby się jej poopowiadać.

[T] Biblioteka Aleksandryjska | DramioneWhere stories live. Discover now