3.1 | początki przyjaźni

369 28 4
                                    

GIF © World-of-Pandora / Tumblr

⸻ Aonung ₊ ⁺

ㅤPo ostatnim incydencie z Aonungiem chłopak niechętnie podejmował z tobą dalszy kontakt, który w prawdzie był po prostu dokuczaniem; widok twojego ikrana skutecznie odstraszał morskiego księcia. Z początku nie przeszkadzał ci ten fakt, z czasem jednak zaczął cię wręcz irytować – bądź co bądź musiałaś podjąć się z nim współpracy, jeśli chciałaś przeżyć w nowym, nieznanym ci środowisku. Zwłaszcza że po nauce z Tsireyą, która również zajmowała się najmłodszą Tuktirey, zostawałaś sama ze sobą i zaczynałaś czuć się bezużyteczna dla ludu.

ㅤUdałaś się więc na plażę, na której najczęściej widywałaś syna wodza i stanęłaś w odległości kilkunastu metrów, szukając wzrokiem niebieskookiego spośród kilku innych Na'vi.

ㅤ― Aonung! ― zawołałaś, a młody Metkayina odwrócił się w twoją stronę, po czym zobaczywszy z kim ma do czynienia, skrzywił się.

ㅤ„A to ci nowość" – powiedział do swoich kompanów i po krótkiej wymianie zdań między nimi, odszedł od grupki chłopaków, zmierzając w twoją stronę.

ㅤ― W czym mogę dziewczynce pomóc? ― zapytał, przybierając na twarz najsympatyczniejszy uśmiech, na jaki mógł się w tamtym momencie zdobyć, gdzie zamiast tego jego twarz przybrała ironiczny grymas, z dozą uszczypliwości.

ㅤPochylił się nad tobą, by móc jakoś zredukować dosyć dużą różnicę w waszym wzroście, co z kolei wywołało u ciebie delikatne mrowienie w brzuchu, ponadto przyjemne. Starałaś się nie myśleć o tym i spuściłaś na chwilę wzrok, biorąc głęboki oddech i ponownie spojrzałaś chłopakowi w oczy.

ㅤ― Zastanawiałam się, kiedy przestaniesz mnie unikać ― odpowiedziałaś, na co syn wodza rozszerzył oczy i roześmiał się, zakładając ręce na biodrach.

ㅤ― Ja, unikam cię? ― odpowiedział pytaniem na pytanie, a ty poczułaś, jak drga ci powieka. ― Och, biedna (t/i)...

ㅤ― Nie udawaj. Przyznaj się, że trzęsiesz portkami na widok (i/z)! ― Wytknęłaś go palcem, czym lekko zdziwiłaś błękitnookiego.

ㅤ― Nie będę przyznawał się do niczego, a już na pewno nie tobie, dziwolągu ― odparł w dość nieprzyjemny sposób, nachylając się nad tobą jeszcze bardziej.

ㅤ― Jak chcesz, ale nie zmienia to faktu, że ojciec coś ci nakazał. ― Zmrużyłaś oczy i widocznie zirytowałaś chłopaka, wspominając o jego obowiązkach, a przede wszystkim ojcu; nieumyślnie przekroczyłaś pewną granicę, której nigdy nie powinnaś była tknąć.

ㅤ― To, co mój ojciec mi każe, jest sprawą między mną a nim, nie twoją ― odparł, odchylając się i zakładając ręce na piersi. ― Ale w porządku, skoro tak ci brakuje nauki ze mną, nie ma problemu. Możemy zacząć w każdej chwili, nawet teraz. ― Uśmiechnął się, a ty spojrzałaś na niego niepewnie.

ㅤNie spodziewałaś się takiej odpowiedzi – myślałaś, że po jego reakcji na wspomnienie słów ojca chłopaka wywołasz w nim złość, poczucie winy, cokolwiek, ale na pewno nie to.

ㅤ― Ech, ale że.. teraz?

ㅤ― Ależ proszę ― przerwał ci, po czym objął znienacka ramieniem i zaczął prowadzić ku rafie. Za sobą zaś usłyszałaś podśmiechiwanie się jego kumpli, których ewidentnie bawiła twoja sytuacja i najwyraźniej wiedzieli, do czego mógł się sprowadzać Aonung.

ㅤSyn wodza wprowadził cię w chłodną wodę, na co w reakcji twoje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Kiedy natomiast zaczęła sięgać ci ramion, obleciał cię cykor i zaczęłaś się zapierać, co jednak poskutkowało niczym wobec silnych ramion młodzieńca.

scenarios | avatar: twowWhere stories live. Discover now