1 Rozdział

64 3 0
                                    

Y/N pov

Czwartek

Życie jest dość trudne zwłaszcza gdy pracuję się na chirurgi. Poranek, praca i wieczór. Z lepszych nowin mam ten weekend wolny, a po powrocie Lu i ja świętowałyśmy z powodu dnia wolnego.  Lu( Inne imię jeżeli chcesz) pomimo iż sama pracuje spędza w domu wiele godzin sama, a ja jako jej dziewczyna staram się jak najlepiej by nieodczuwała mojej długiej nieobecności. Nasz plan był więc prosty: zabawić się same w domu, a następnego dnia rozdzielić się i znaleźć jakiś fajny klub.  Długi weekend to świetny weekend szkoda, że potem obie umieramy w niedzielę.

Sobota

Poranek był wsumie jak zawszę ciężki. Zebrałyśmy się i ubrałyśmy w wygodne ciuchy. Na początku szłyśmy razem lecz potem rozdzieliłyśmy się. Szukając jakiejś dobrej miejscówki spotkałam paru znajomych. Porozmawialiśmy, a także powspominaliśmy dawne czasy oraz ponarzekaliśmy na ciężkość naszych prac. Lu i ja umówiłyśmy się na rogu obok rynku z którego łatwo dostać się gdziekolwiek. Gdy dotarłam nie mogłam jej znaleźć co mnie zaskoczyło gdyż to ja mam w zwyczaju się spóźniać.

Zaczęłam do niej dzwonić i szukać jej zmartwiona. Dziewczyna nie odbierała co zmartwiło mnie jeszcze bardziej. Nagle usłyszałam krzyk, więc poznając po głosie osobę która krzyczała ruszyłam bez wachania. Chwila i byłam na miejscu lecz to co uważyłam podniosło mi ciśnienie. Jakiś dupek podnosi rękę i chce zgwałcić moją dziewczynę. Reakcja była natychmiastowa złapałam go za fraki i przywaliłam z pięści. - Uciekaj Lu- krzykłam, a ta kiwneła i pobiegła. Niestety te parę sekund nie uwagi spowodowało że mężczyzna wykorzystał sytuację, a ja cóż właśnie podczas obrotu poczułam jak nóż rozcina tkankę skórną oraz spojówkę prawego oka. * Szlak * tylko to pomyślałam czując jak pieczę mnie rana,  tracę widzenie w oku, a krew spływa mi po twarzy. Chwila adrenaliny pozwoliła mi wciąż walczyć chociaż nie na długo. Oboje byliśmy nieźle poranieni, a zwłaszcza ja. Chwilą nieuwagi przesądziła. Dupek gdy widział, że i tak zemdleje zostawił mnie wiedząc o tym że bez opatrzenia takich ran skończy się zakażeniem a chwilę potem śmiercią.

Teraz zostałam sama w głuchej alejce nogi się łamały, a jedyny opór stawiała im ściana na której się oparłam. Wyciągłam telefon. Oczywiście i on nie wyszedł bez szwanku. Cały stłuczony chociaż jednak o tym nie myślałam wybrałam szybko numer na pogotowie i ledwo mówiąc udało mi się tylko powiedzieć - Pomocy- ścian jakby znikając pozwoliła mi upaść i zemdleć. Gdyby nie pogotowie i szybka reakcja pewnie była bym martwa, a tak siedząc w szpitalu z szwami i wieloma bandarzami rozmawiałam z Lu, która mnie przepraszała. Lekarz stwierdził że przez ranne na spojówce już nigdy nie zobaczę na prawe oko, pomimo to i tak gratulował przeżycia gdyż było wiele ran blisko ważnych narządów.

Teraz będzie trzeba zacząć nowe życie

---------
Wlatuje odrazu i pierwszy rozdział :>

Demons Hunter ( Macaque x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz