Marcel Kos i Ogrody Flory: Rozdział I

3 0 0
                                    


Rozdział I

Dom, którego nie ma

Marcela obudziło ciche wołanie. Leżał i nasłuchiwał, wbijając wzrok w półmrok pokoju, ale dobiegało do niego tylko miarowe tykanie zegara i kołatanie jego własnego serca. W uszach nadal dźwięczał mu męski, znajomy głos powtarzający jak echo: „Marcel, Marcel, Marcel...".

Po chwili zdołał się uspokoić i przekonać sam siebie, że to był tylko sen. Przymknął oczy, żeby znów zasnąć, ale w tej samej chwili rozdzwonił się budzik. Marcel krzyknął z zaskoczenia i spadł z łóżka.

Pacnął ręką, żeby wyłączyć alarm i podniósł się z podłogi. Zanim odsłonił okno, zerknął podejrzliwie na Roberta, kaktus stojący na parapecie.

- A może to ty mnie wołałeś? - zapytał niepewnie, a Robert zadygotał, jakby zrozumiał jego słowa. Marcel puknął się w czoło. - Oczywiście, że nie, kaktusy nie mówią.

Poranek był szary i przygnębiający. Niebo pokrywały czarne chmury mieszające się z dymem kominów pobliskiej fabryki, a deszcz, który z nich siąpił, zostawiał na szybie brudne smugi.

Marcel westchnął ciężko. Niby nie spodziewał się zastać za oknem niczego innego, ale jednak odmiana w postaci słonecznego dnia byłaby bardzo przyjemna. Obiecał sobie w duchu, że porozmawia z tatą o przeprowadzce nad morze. Zamierzał odejść od okna, gdy coś przykuło jego uwagę.

Wytężył wzrok, omiatając spojrzeniem wąską osiedlową drogę z popękanym chodnikiem, rzędy bladoróżowych bloków i słup energetyczny górujący nad tym wszystkim niczym wieża strażnicza. Nie dostrzegł tam niczego nadzwyczajnego, dlatego pomyślał, że nie był jeszcze do końca rozbudzony i umysł płatał mu figle.

W mieszkaniu panowała cisza. Nie było słychać porannej krzątaniny, co oznaczało, że tata musiał już być w pracy. Na kuchennym stole Marcel znalazł kubek z niedopitą kawą i zawiniątko z folii aluminiowej, w którym, jak wiedział, były kanapki na jego drugie śniadanie.

W drodze do szkoły często korzystał ze skrótów - wydeptanych ścieżek wiodących między blokami. Właśnie skręcił w jeden z nich, kiedy gdzieś w pobliżu usłyszał głosy. Najbardziej donośny i paskudny rozpoznał natychmiast. Należał do Kozackiego, dryblasa siejącego postrach w okolicy. Marcel niestety był łatwym celem. Jego delikatna, gładka jak brzoskwinia twarz, włosy w kolorze słomy i jasne zielone oczy czyniły go idealnym obiektem zaczepek.

Nie mając zamiaru narażać się Kozackiemu, przystanął w ciemnej bramie i ruszył dalej dopiero wtedy, kiedy głosy ucichły.

Niespecjalnie przepadał za szkołą. Chociaż mieszkali z tatą w tym miasteczku od kilku miesięcy, inne dzieciaki nadal uważały go za nowego. Jemu samemu nie bardzo to przeszkadzało, ale wiedział, że martwiło to tatę.

- Przywitajcie, proszę, nowego kolegę. - Głos wychowawczyni oderwał Marcela od książki, którą dyskretnie czytał pod ławką.

Marcel podniósł głowę i zobaczył czarnowłosego chłopaka w przetartych ciemnych dżinsach i zbyt obszernym swetrze. Jego oliwkowa karnacja sprawiała, że stojąca przy nim nauczycielka wyglądała, jakby wytarzała się w mące.

- To jest Oskar Gąska - przedstawiła go. Kilka osób zaśmiało się na dźwięk jego nazwiska. - Oskarze, usiądź obok Marcina.

- Marcela - poprawił ją cicho, bo to na niego patrzyła. Zresztą tylko krzesło obok niego było puste.

Oskar w milczeniu zajął swoje miejsce. Zanim usiadł, rzucił Marcelowi szybkie spojrzenie.

Na przerwie Marcel schował się w swoim ulubionym kącie przy kaloryferze, z którego miał doskonały widok na cały korytarz. Z tego miejsca mógł też niepostrzeżenie zniknąć, gdyby zauważył zbliżającego się Kozackiego. Początkowo, zanurzony w książce, nie zdawał sobie sprawy, że ktoś na niego patrzy, ale kiedy przy przewracaniu strony podniósł głowę, napotkał wzrok Oskara. Chłopak stał samotnie po drugiej stronie korytarza. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, aż w końcu Oskar ruszył w jego stronę. W tym samym momencie przy kaloryferze niedaleko Marcela usiadły dwie chichoczące dziewczyny z ich klasy. Na ten widok Oskar przystanął w pół kroku, a potem odwrócił się i zniknął w tłumie.

Marcel Kos i Ogrody FloryМесто, где живут истории. Откройте их для себя