1. Opuszczone miasto

8 2 3
                                    

Ten dzień nie różnił się od innych czerwcowych popołudni. Na błękitnym niebie widniało kilka pojedynczych chmur, a słońce dumnie oświetlało opuszczone miasto, w którego kierunku aktualnie udawał się Hinata.

Chłopak nie nienawidził samotnych wypraw po zapasy, jednak wolałby mieć jakieś wsparcie. Zagrożenie czyhało za każdym rogiem, a trupy czekały tylko na osobę na tyle naiwną i głupią, by podróżowała w samotności.

Jednak Hinata nigdy nie określiłby siebie takimi słowami. Podróżowanie bez jakiegokolwiek wsparcia nie było najbezpieczniejszym pomysłem, ale znał siebie i swoje umiejętności. Wiedział, że błahostką dla niego była ucieczka przed szczękami wygłodniałych przeciwników lub szybkie przemieszczanie się. Rzadko doświadczał zmęczenia i zawsze potrafił wszędzie się wcisnąć czy schować, dzięki swojej niewielkiej budowie (do której trudno było mu się zawsze przyznać).

Zresztą, Hinata miał teraz jedyną motywację, przez którą wyruszył na samotny zwiad. Chłopak czuł obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa swojej niewielkiej grupie, w szczególności, gdy większość z nich nie była w stanie wykonywać zbyt wielu czynności przez panującą w ich obozie epidemię grypy. Był świadomy ryzyka, jednakże stan zdrowia sojuszników był teraz w jego rękach i tylko on mógł znaleźć coś, co pomogłoby im wrócić do zdrowia.

Hinata przeszedł przez most łączący miasto z drogą szybkiego ruchu, na której stały sznury pojazdów, zapewne niezdolnych już do poruszania się.

- Powinienem kiedyś wrócić tu z Yachi i spróbować napełnić nasze zbiorniki z paliwem- burknął pod nosem Hinata, wpatrując się w porzuconą furgonetkę policyjną.

Hinata wiedział, że Yachi byłaby zachwycona tym pomysłem - zawsze dzieliła jego entuzjazm i jak mało kto potrafiła zaangażować się w akcję, której była częścią. Dzięki swojej równie niewielkiej budowie i dobrej kondycji nie miała również problemów z podążaniem za chłopakiem, co sprawiało, że była jego najbardziej kompatybilnym towarzyszem z grupy, a ich wyprawy zawsze kończyły się mniejszym lub większym sukcesem.

Przeszedłszy pod łukiem, będącym znakiem początku miasta, Hinata wyciągnął nóż znajdujący się przy jego pasku, umiejscawiając go wygodnie w dłoni. Wytężył słuch, będąc w ciągłym stanie gotowości na atak jednego z umarlaków.

Miasta, wcześniej kojarzone z rozwojem oraz jasną przyszłością, teraz są znane z ogromnej ilości trupów i każdy unika ich jak ognia.... albo stara się ich unikać.

Sytuacja, w której aktualnie znajduje się Hinata, zmusiła go do tak radykalnych kroków, jednak chłopak nie jest jakoś wyjątkowo przerażony poruszaniem się po mieście pełnym przeciwników, których jedynym priorytetem jest jego pożarcie. Rudzielec o wiele bardziej obawia się utraty przyjaciół, którzy potwornie ciężko przechodzą chorobę.

W mieście było wyjątkowo cicho - obok niego przechodziło kilka truposzy, jednak ci nie przejęli się jego obecnością. Zauważył kilku przeciwników w oddali, jednak wiedział, że nie mogą mu nic zrobić z takiej odległości.

Chłopak nie chciał uciekać do przemocy i zabijać każdego z nich. Wiedział, że nie mają oni zbyt wiele wspólnego z żywym człowiekiem, jednak w Hinacie pozostała resztka ludzkiej moralności sprzed apokalipsy i wolał zakończyć ich żywot tylko, gdy sytuacja tego wymagała.

Hinata szedł środkiem ulicy, wypatrując jakiegoś znaku, który mógłby nakierować go do najbliższej apteki. Domyślał się, że zapewne zbyt wiele w niej nie znajdzie, ale gdzieś musiał zacząć.

Rozglądając się na boki, nie zauważył trupa, który dość szybko zbliżał się w jego kierunku. Chłopak ocknął się gdy usłyszał głośny ryk. Szybko okrążył przeciwnika, kopnął go w tył uda, sprawiając, że trup wywrócił się na ziemię, głową przy asfalcie. Hinata szybko go przycisnął, siadając mu na plecach, ograniczając przy tym jego ruchy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 29, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Posłańcy ApokalipsyWhere stories live. Discover now