ू❁chpt.1 - oh

94 9 38
                                    

- Dzień dobry? - przywitałem się pytająco rozglądając się po pomieszczeniu. W środku pachniało lemoniadą i świeżym jagodowym ciastem, w niektórych miejscach można było wyczuć zapach całkiem świeżej mielonej kawy, drewniane stoliki, fioletowe fotele, ładnie.

Gdy podszedłem bliżej kasy zobaczyłem gdzieś na mój wzrost bruneta z związanymi włosami w kitkę, miał na nosie okulary, siedział na taborecie za ladą z nosem w telefonie. Na białej koszulce miał przypiętą plakietkę z napisem 'Rich'.

- Dzień dobry? - odezwałem się ponownie, jednak chłopak nie zareagował, zignorowałem go i spojrzałem na menu nad ladą, zbladłem gdy zobaczyłem.. nawet nie wiem co to było, to na pewno nie było napisane po naszemu. Mnóstwo znaczków i innych takich kropek i kresek.

- Po jakiemu to jeżeli można spytać? - zwróciłem się znowu do chłopaka, ale on tylko prychnął i wskazał na fioletową kartkę z napisem 'MAM PRZERWĘ.'

- To chciałbym pogadać z kimś, kto NIE ma tej przerwy.. - powiedziałem oschle patrząc na chłopaka z podełba.
Jęknął przeciągle i odwrócił się w stronę drzwi z napisem 'ZAPLECZE! (wstęp tylko dla personelu!!)'.

- KTOŚ TAM JEST?! - wrzasnął okularnik do drzwi. Przez chwilę nikt się nie odzywał.

- Nate, srako wiem że tam jesteś!! - nagle z zaplecza wyszedł wysoki chłopak z nienaturalnym odcieniem skóry, dobra.. to zabrzmiało rasistowsko, chodzi mi bardziej o to, że żadko widzę osoby z taką karnacją, miał czekoladową skórę, a na niej gdzieniegdzie były jasne plamy, chłopak miał blond włosy upięte w koka, wyglądał inaczej niż ten drugi jeżeli chodzi o ubiór, miał biały sweter, czarne rurki i fioletowy fartuch do kolan, przy pasku miał przywieszony notes razem z długopisem, na kieszeni fartucha miał wychawtowane 'Nate'.

- Jeżeli znowu zapchałeś ekspres to ci nie da- - zatrzymał się gdy mnie zobaczył. - Ah! Klient! Dzień dobry! - zwrócił się do mnie z uśmiechem. Dopiero w tedy zauważyłem jego ostre jak u rekina zęby. - Niech zgadnę, Rich ma 'przerwę' tak?

- Tak. - Ja i brunet odpowiedzieliśmy jednocześnie. Czyli ten cały Nate jest tym miłym, no dobra.

- Mogę spytać po jakiemu to jest? - zwróciłem się z większym entuzjazmem do wyższego.

- Ah, tak to po elficku. - że co po jakim?

- Że co? - dopytałem.

- W sensie albo to jest elficki, albo staro smoczy. - poprawił się chłopak, podszedł do mnie bliżej, razem zaczęliśmy wpatrywać się w baner.

- Co wam przyszło do głowy żeby robić menu po starosmoczemu czy po jakiemuś tam.

- Cóż właściciel.. ma bardzo dużą wyobraźnię.- zaśmiał się blondyn. - moment, zaraz przyniosę notatnik, i dam ci menu po naszemu, usiądź sobie złotko. - powiedział poczym poszedł zgrabnym krokiem spowrotem na zaplecze. Wzrok mój i bruneta zza lady znowu się złączyły, odłożył swoją komórkę, i obserwował mnie bacznie gdy siadałem przy jednym ze stolików. Zaobserwowałem że w tym lokalu jest dużo roślin, nad oknem nawet rosła truskawka w doniczce, to w ogóle możliwe? W sensie, widziałem kilka razy jak sadzi się truskawki w ogrodze, ale w doniczce? Po prostu to zignoruje, zobaczymy co my tu jeszcze mamy.. mnóstwo obrazów.. ale.. one są namalowane pastelami? Ciekawe czy sami malowali, patrząc na tego jednego niedołęga to jego raczej wykluczam, Nate też nie wygląda na artyste.. może ktoś jeszcze tu pracuje? Nie wiem. Dalej. Standardowo poduszki na sofach. Brunet nadal mi się przyglądał, ja natomiast nie zwracając na niego uwagi cały czas rozglądałem się po lokalu. Zauważyłem jak Nate podchodzi do mnie z kolorowym notatnikiem w ręku.

- Proszę, powiedz jeżeli nie będziesz mógł się doczytać, William pisał to na szybko.. - powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.

- William? - dopytałem.

oh who is he? - byler By: quwzys - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz