Rozdział 11

6.2K 176 129
                                    

CLARA

Obudził mnie okropny ból głowy. Z jękiem przewróciłam się na plecy i otworzyłam oczy. Musiałam zamrugać kilka razy, aby przyzwyczaić się do światła. Przyłożyłam dłoń do skroni, krzywiąc się. Miałam cholernego kaca. Nic dziwnego, skoro Nina wlewała we mnie wczoraj alkohol litrami, a ja jakoś specjalnie nie oponowałam. Gdybym wiedziała, że tak będę się czuć to nie tknęłabym tego za żadne skarby.

- Nina? – Szepnęłam. Musiałam się napić, ponieważ w gardle mnie drapało. Spróbowałam się podnieść, ale zrezygnowałam z tego pomysłu, gdy wszystko wokół mnie zaczęło wirować. – Cholera.

- Ciszej. – Wymamrotała moja przyjaciółka. Odwróciłam głowę w jej stronę i zauważyłam jak się we mnie wpatruje szeroko otwartymi oczami. – Pamiętasz coś z wczoraj?

Zmrużyłam czoło i próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy wieczór. Pamiętam wszystko do momentu, kiedy barman podał nam szoty tequili. Później jest tylko czarna plama.

- Nie. – Mruknęłam. Nina pobladła, co wzbudziło moje zainteresowanie.

- Claro...mamy problem.

- Jaki? – Ściągnęłam brwi w oczekiwaniu. Blondynka ukryła twarz w poduszce i zaklęła. Zaczęłam się obawiać co takiego mogłyśmy zrobić pod wpływem alkoholu. Mimo prób nie potrafiłam sobie przypomnieć nic więcej.

- Pan Walker był wczoraj w tym samym klubie. – Przełknęła ślinę. Poczułam jak cała krew odpływa mi z twarzy.

- Widział nas? – Miałam nadzieję, że zaprzeczy.

- On cię znalazł Claro. Byłaś zalana w trupa i nie mogłaś ustać na nogach. – Mruknęła. – Później podszedł do mnie i zabrał nas stamtąd.

- Co?! – Od razu pożałowałam, że podniosłam głos. Ból głowy okazał się gorszy niż myślałam.

- Odwiózł nas do domu i powiedzenie, że był wkurzony to nic. On był mega wkurwiony. – Przymknęła oczy. – Nie odzywał się przez całą drogę. Za to ci to nie przeszkadzało i całą drogę nawijałaś jak opętana.

- Cholera. – Jęknęłam, zakrywając się kołdrą.

- No, cholera. – Odpowiedziała Nina, zdzierając ze mnie nakrycie. – Chciał wejść i porozmawiać z moimi rodzicami, ale na szczęście ich nie było. Będziemy miały przerąbane jak im powie.

Przymknęłam oczy. Nie wiedziałam czy towarzyszyło mi większe poczucie wstydu czy strach. Na pewno czułam oba. Nie powinnam była pić. Teraz pożałowałam, że pozwoliłam sobie na utratę hamulców.

- To koniec, Nino. – Sapnęłam, zanim wcisnęłam głowę w poduszki. – Mogę już umrzeć. Nie ma mowy, że spojrzę mu w oczy.

- To jeszcze nie koniec. – Zerknęła na mnie niepewnie.

- Chcę wiedzieć co jeszcze się działo?

- Nie, ale i tak ci powiem. – Wsparła się na łokciu i przyjrzała się uważnie mojej twarzy. – Jak wracaliśmy to cały czas powtarzałaś mu, że ma duże, męskie dłonie. Potem rzuciłaś żarcikiem, że jakie dłonie, taki kutas.

Nie, nie, nie.

Wstrzymałam oddech, niepewna czy w ogóle chce jeszcze oddychać. Zamknęłam oczy i zaczęłam wyrzucać z siebie wszystkie przekleństwa jakie znałam. Niestety nie ulżyło mi. Spowodowało to jedynie, że miałam ochotę jeszcze bardziej zapaść się pod ziemię i nigdy więcej nie spotkać mojego nauczyciela.

Gdy obmyślałam plan ucieczki na drugi koniec świata, byleby nie zmierzyć się z konsekwencjami moich czynów, Nina wybuchła donośnym śmiechem, od którego zakręciło mi się w głowie.

Beauty and the Beast Donde viven las historias. Descúbrelo ahora