Rozdział 2. Bądź silna

5.5K 184 12
                                    

- Tato! - krzyknęłam. Wtedy mój świat się zawalił, zobaczyłam mojego tatę który leżał tam, z paskiem na szyi.
- Tato!, Tatusiu obudź się!- płakałam- Tatusiu, błagam cię nie odchodź!- mówiąc to zadzwonilam na pogotowie
- Halo...- zaczęłam mowić kobieta po drugiej stronie
- Blagam niech ktoś mu pomoże... On... Nie... Może... Tata...
- Proszę Pani prosze się uspokoić i powiedziec mi jak ma pani na imię, gdzie Pani mieszka i co sie stało... Powoli
- Ja... Nazywam się- mówiłam szlochając- Caroline Wood mieszkam na 21 Brooklin Street, mój tata... On... Wisi na pasku...- mówiąc to ostatnie zdanie rozpłakalam, nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć
- Już wysylam jednostki a do tego czasu proszę...- Pani po drugiej stronie zaczęła mi tłumaczyć co mam zrobić. Kiedy się rozlączyła, skuliłam sie obok mojego tatusia i rozplakałam sie juz na dobre. Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, na chwiejnych nogach zaplakana poszłam otworzyć. W drzwiach staneli sanitariusze. Kiedy weszli, podszedł do mnie psycholog policyjny. Zaczął ze mną rozmawiać, ale ja nie potrafiłam odpowiedzieć na żadne pytanie.
- Dzwoniła Pani do mamy?- zapytał Pan Kraven jeśli dobrze uslyszałam
- N..ie- powiedziałam przez szloch
- W takim razie czy mogę zadzwonic z twoiego telefonu do twojej mamy?
- T..ak- wydukałam
Pan Kraven wziął mój telefon i wybarł numer do matki
- Twoja mama juz tu jedzie, spróbuj sie troszke uspokoić. Wiem, ze to trudne Caroline. Kiedy powiedzial ostatnie zdanie cos we mnie pękło, co on może wiedzieć?!
- Co?!- krzyknęłam- Co PAN może wiedzieć?! Czy kiedy wrócił Pan z pracy pierwsze co Pan widział to swojego ojca który wisi na pasku?!- ostatnie zdanie wprost wykrzyczałam
- Przepraszam jeśli cię uraziłem Caroline, nie chciałem- powiedział spokojnie co jeszcze bardziej mnie rozzłościło
- Dla PANA, PANI Wood!- warknęłam i wybiegłam z domu trafiając wprost w ramiona matki
- Caroline, błagam powiedz że to nie prawda...- wychlipiała mama
- Mamo... On... Tata... Mamusiu...- mówiłam przez łzy
- Dziecko... - mama i ja płakałyśmy na dobre przez jakiejś 10 minut. Później podszedł do mamy policjant by zadać jej pare pytań. Ja usiadłam na ganku patrząc w ziemie i wspominając mojego tate, tate którego jeszcze rano widziałam kiedy szłam do szkoły. To było nie do zniesienia, ten ból.
Kiedy policja odjechała razem z mamą wezzliśmy do domu.
- Córeczko, teraz mama pójdzie się położyć dobrze? Bądź silna, wszystko będzie dobrze.
Pokiwałam głową chodź wiedziałam ze nie będzie. Juz nigdy nie będzie dobrze.

I jak ten rozdział? Prosze komentarze.
Moje serce się łamie..

Do śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz