– No to cóż... – Przestępowała z nogi na nogę, zerkając na mnie z głową opartą o futrynę. – Dziękuję. Za twoje wsparcie i... – machnęła ręką w powietrzu, jakby miało jej to pomóc w doborze słów – ...za ten wieczór też.
– Nie dziękuj, ten wieczór był chujowy – mruknąłem, przeciągając zębami po dolnej wardze.
– Tak, był okropny – wymamrotała zniechęcona. – Chyba muszę to przetrawić przy jakimś winie.
– Gdybyś czegoś potrzebowała, zadzwoń do mnie.
– Nie mam twojego numeru. – Zerknęła na mnie spod rzęs, jakby brała tę opcję pod uwagę.
Przechytrzyłem ją. Wysunąłem smartfona z kieszeni, po czym wszedłem w spis kontaktów i wybrałem odpowiedni numer. Wystarczyła chwila, by telefon kobiety zawibrował jej w kieszeni. Uniosła brwi w zaskoczeniu, a na wiśniowych wargach ukazał się zalążek uśmieszku.
– Na wszystko masz odpowiedź, co?
– Sprawdź mnie. – Wzruszyłem ramionami.
Naparła zębami na dolną wargę, a zielone oczy chłonęły mnie z uwagą. Jej ciało praktycznie pulsowało przy moim. Czułem, jak mnie przyciąga. Pokonałem dzielącą nas odległość, zaś ona oparła mi dłoń na torsie.
– Ani kroku dalej. – Jej twarz przecięła surowość. – Dobranoc, szczeniaku.
– Nie zaprosisz mnie do środka? – Wskazałem brodą na wnętrze domu.
– Nie wpuszczam obcych do domu. – Zmrużyła oczy.
Jezu, ależ ona kombinowała. Wysunąłem dłoń w jej stronę. Zerknęła na nią z uniesioną brwią.
– Jestem Xander. Teraz już mnie znasz.
Wargi jej drgnęły, a ona usilnie starała się powstrzymać chichot. Omiotła moje ciało spojrzeniem, zanim nawiązała ze mną kontakt wzrokowy. Tym razem wyglądała na szczerze rozbawioną, to dobry znak.
– Zrobić ci kakao, szczeniaku? – Posłała mi pobłażliwy uśmieszek.
– Jeśli to twoja propozycja wzniesienia toastu, to może być.
Przyglądała mi się jeszcze przez chwilę, dopóki nie postanowiła odpuścić. Otworzyła szerzej drzwi i pierwsza wkroczyła do środka.
– Wejdź.
Chętnie skorzystałem z tego zaproszenia, zanim by się rozmyśliła. Zostawiłem kask na komodzie, a następnie pozbyłem się skórzanej kurtki.
Przez cały ten czas nie potrafiłem oderwać wzroku od Caliente. Pochyliła się, zupełnie niecelowo wypinając zgrabne krągłości, by zsunąć szpilki ze stóp. Wydała z siebie niski jęk.
A niech mnie. Ta kobieta była warta każdego grzechu.
Zerknęła na mnie przez ramię. Natychmiast podniosłem oczy na sufit. Kurwa, debilu, dlaczego patrzysz na jebany sufit?!
– Gapiłeś mi się na tyłek? – Brzmiała na naburmuszoną.
– Ładny odcień. – Wskazałem palcem w górę. – To kość słoniowa?
– Gapiłeś mi się na tyłek. – Wsparła dłonie na biodrach.
– Ja? – Przyparłem dłoń do piersi. – Co? Nie. Dlaczego?
Przewróciła oczami, z politowaniem kręcąc przy tym głową. Odeszła w głąb kuchni, a ja powędrowałem za nią, przeklinając się w myślach.
Brawo, durniu, pal pierwsze mosty.
YOU ARE READING
Red Lies +18 || JUŻ W SPRZEDAŻY
RomanceCaliente Hamilton to kobieta sukcesu, twardo stąpająca po ziemi. Jest pewna tego, czego chce i wie jak to osiągnąć. Przed wyborami dochodzi do skandalu z udziałem jej męża - senatora. Zdrada z dużo młodszą kochanką nie wygląda dobrze w kampanii wybo...
Rozdział 5.
Start from the beginning