Fallon zaśmiała się cicho, tonąc w jego ramionach. Zerknęła w stronę lustra i dostrzegając ich odbicie, znowu poczuła w sercu to znajome, przyjemne ciepło. Czerwona sukienka, która ściśle przylegała do jej ciała, podkreślając tym samym wcięcie w talii i krzywiznę bioder, była prezentem. Dostała ją na ostatnie święta i sądząc po jakości materiału, musiała kosztować fortunę.

Taylor nigdy nie ukrywał faktu, że wydanie kilku tysięcy na ubranie nie stanowiło dla niego większego problemu. Jego ojciec prowadził świetnie prosperującą sieć ekskluzywnych hoteli, a nazwisko Emerson można było napotkać w każdej gazecie, jaką tylko wzięło się do ręki.

Fallon nie czuła się jednak komfortowo dostając prezent, którego wartość wynosiła tyle, co miesięczna pensja jej rodziców. Właśnie dlatego, stojąc w ogromnej rezydencji Emersonów, ubrana w sukienkę za kilka tysięcy dolarów, miała wrażenie, że nie jest do końca sobą. Zupełnie jakby ktoś połączył ze sobą szmacianą lalkę z porcelanową figurką.

Rodzice nie mieli nic przeciwko jej związkowi z Taylorem. Bardzo go polubili, ale dziewczyna wiedziała, że jego rodzina nie jest tak samo pozytywnie zastawiona w stosunku do niej. W świecie, do którego należeli Emersonowie, ktoś taki jak Fallon, stanowił brzydką plamę na idealnym wizerunku.

Głos Taylora sprowadził jej myśli na właściwie miejsce:

– Wyglądasz pięknie. – Oparł podbródek na jej ramieniu, wcześniej składając pełen czułości pocałunek na nagiej skórze.

Jak każdy mężczyzna noszący nazwisko Emerson, potrafił być czarujący, ale w przeciwieństwie do swojego ojca i starszego brata, od Taylora biło przyjemne, naturalne ciepło. Właśnie dlatego, mimo dzielących ich różnić, Fallon oddała mu swoje serce. Boże, kochała tego chłopaka tak mocno, że była w stanie znieść nawet niechęć jego rodziny.

W ciszy rozbrzmiał krótki sygnał telefonu, a ciemność na moment rozświetliły blady blask padający z urządzenia, które wciąż tkwiło na komodzie.

Taylor mocniej objął talię Fallon, nie pozwalając jej ruszyć się z miejsca.

– To Noel – wyjaśniła, odnajdując jego spojrzenie w odbiciu lustra. – Muszę odebrać.

– Nie musisz.

– Pojechał na imprezę do znajomego. Pewnie nie ma, jak wrócić do domu i chce, żebym po niego przyjechała...

– Nie jesteś niańką swojego brata, Lonie. Nie dzisiaj – wtrącił.

– To nie potrwa długo. Wrócę, zanim zdążysz za mną zatęsknić.

– Nie chcę za tobą tęsknić – westchnął, delikatnie się od niej odsuwając.

Taylor nie starał się ukryć niezadowolenia. Nie był to pierwszy raz, kiedy Fallon porzucała go, aby wyciągnąć z kłopotów swojego rozwydrzonego braciszka. Ten dzieciak cholernie działał mu na nerwy. Był chodzącym problemem. Na dodatek traktował swoją starszą siostrą jak tarczę, która miała ochronić go przed gniewem rodziców.

– Nawet dzisiaj, w moje urodziny? – Powiódł za nią spojrzeniem, gdy chwyciła telefon.

– Naprawdę muszę... – Zamilkła, dostrzegając grymas zawodu na jego twarzy. – Masz rację. – Wcisnęła czerwoną słuchawkę i wypuściła z płuc głębokie westchnienie. – Dzisiaj jest twój dzień. Mam coś dla ciebie. – Chwyciła pakunek, by następnie mu go wręczyć.

the legacy [JUŻ W SPRZEDAŻY!]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora