— Więc... nauczycielka? — wymruczała, przeciągając się. Draco spoglądał na nią naburmuszony, jednak nadal nie odezwał się słowem. — To nic takiego, nieraz zdarzało mi się fantazjować o Snapie lub... uhm... Remusie — przyznała, siląc się na wstydliwy ton, by choć trochę go ośmielić. Draco jednak nadal milczał, a to już mniej podobało się Hermionie. Upiła łyk ze swojej szklanki i zacmokała z uznaniem. — Niech zgadnę, raczej nie była to Sybilla Trelawney, prawda?

— McGonagall — odparł szybko, rozszerzając swoje oczy w szoku. Draco nie mógł uwierzyć, że to nazwisko opuściło jego usta. Hermiona uśmiechnęła się triumfalnie. Miała go w swojej pułapce i już wiedziała, że go z niej nie wypuści.

— Ach Minerwa, nie spodziewałam się... — zaczęła, ale Draco jej przerwał.

— Lubię starsze — powiedział szybko i natychmiast zasłonił sobie usta dłonią, blednąc. Wręcz odrzucił swoją szklankę na stół i patrzył na nią z przerażeniem. — Coś ty zrobiła, Granger! — warknął wściekły. Hermiona tylko wzruszyła ramionami i przyglądała mu się z zaciekawieniem.

— To ciekawe, naprawdę. — Hermiona usiadła, całkowicie ignorując jego rozjuszone spojrzenie. Zdążyła przywyknąć do gromów rzucanych przez oczy Dracona, przez okres, gdy mieszkali razem. — I co? Chciałeś, żeby cię ukarała?

— Tak — odpowiedział, przełykając wstyd. Doskonale wiedział, co ta wiedźma zrobiła. — Zwłaszcza, gdy nie znałem odpowiedzi na zadane pytanie — jęknął zażenowany własnym wyznaniem. — Wiem co zrobiłaś, Granger. I chcę, byś wiedziała, że jestem wściekły.

Zawsze, gdy był na nią zły, zwracał się do niej po nazwisku. Jak w latach szkolnych. Teraz częściej była jego skarbem, kochaniem, kotkiem lub po prostu Hermioną. Ale nie wtedy, gdy się wściekał. Wtedy zawsze wracali do bycia Malfoyem i Granger. Tak też było i tym razem.

— Tak? A co zrobiłam? — zapytała, udając niewiniątko.

— Dolałaś mi Veritaserum do Ognistej! — sapnął zły. Hermiona uśmiechnęła się złośliwie, patrząc w jego wzburzone oczy. — Ty podła wiedźmo...!

— Tylko ci się wydaje — odparła lekko. — Więc mówisz, że kręcą cię nauczycielki?

— Inteligentne kobiety — mruknął, próbując wybrnąć z tego z twarzą. Nieskutecznie. — Powinnaś to wiedzieć.

Hermiona zaśmiała się cicho i usiadła na kanapie. Złapała jego zrezygnowaną twarz w dłonie i zmusiła go, by na nią spojrzał. Draco posłał jej pokonane i sfrustrowane spojrzenie, zanim go pocałowała.

— Masz jeszcze swój mundurek, prawda? — zapytała Hermiona, a Draco niechętnie skinął głową.

***

Kilka dni później siedział przy ich jadalnianym stole, który transmutowali w szkolną ławkę. Zielono srebrny krawat uciskał go bardziej niż zwykle, a szata wierzchnia ciążyła na ramionach niczym ołów. Ale wiedział, że może się wycofać, jeśli tylko coś mu się nie spodoba, jak zawsze. To była podstawa wszystkich gierek.

Bazując na ich wspólnych wspomnieniach, cały salon przygotowali tak, by jak najbardziej przypominał szkolną salę. I przez ten czas, gdy kreślił piórem po pergaminie wszystko to, co faktycznie zapamiętał z lekcji mugoloznastwa, naprawdę czuł się, jakby znów był szczylem w Hogwarcie. A przez kaca jego doznania były jeszcze silniejsze. Naprawdę wszystko wyglądało niczym kilka lat wcześniej, gdy po ostro zakrapianej nocy w Pokoju Wspólnym siedział nieprzygotowany na zajęciach, modląc się, by nie został o nic zapytany.

Tak było i tym razem, gdy siedział w tej symulacji. Bez pracy domowej, bez notatek, bez powtórzonego materiału. Ale teraz znikąd pomocy, bo mogła zapytać tylko jego. Tylko on siedział w ławce. I nie podobało mu się to.

VeritaserumWhere stories live. Discover now