Ateny, Grecja
501 p.n.e.
Wiadomo było, że niedługo wybuchnie wojna z Persami. Na Olimpie każdy o tym wiedział daleko wcześniej. Zdania bogów były podzielone. Niewątpliwie każdy miał chęci na rozlew krwi, ale to, komu oddadzą swoje szczęście zależało tylko i wyłącznie od spraw małostkowych. Zależy, które polis zaskarbiły sobie szczęście bogów, których przecież było tak wiele. Niektóre bóstwa patrzyły na wszystko bez zbędnych emocji.
Atena najbardziej pragnęła równej walki, a dać na to szanse mógł utalentowany kowal imieniem Jargos, którego ponoć kiedyś nauczał Hefajstos. Pewnego dnia Atena nakazała Jargosowi wytopić najlepsze bronie i zbroje, jakie mógłby przygotować śmiertelnik. Grek jednak zażądał czegoś w zamian.
Jargos miał i żonę brzemienną, która zwała się Demetria. Kobieta nosiła pod sercem dwójkę dzieci, jak przepowiedział pewien wróżbita. Zechciał chwały dla swoich dzieci. Łaknął tego, by dano im nieśmiertelność i talenty, żeby wraz z Demetrią znani byli ze swych potomków. Atena, nie zastanawiając się, obiecała mu po jednej lekcji lub darze od każdego z jej rodzeństwa. Nie ofiarowała im jednak nieśmiertelności i bezwzględnej chwały. Jargos nie wykłócał się i przystał na ofertę. Z talentami bogów każdy mógł zajść daleko.
Więc przygotowania rozpoczęły się. Jargos nie wychodził ze swej pracowni za dnia, a nocami kończył kolejne cudowne strzały, włócznie, mocne zbroje i wiele innych rzeczy. Demetria zaś zaczęła skarżyć się na samotność. Dni spędzała na przechadzkach po ogrodzie oliwnym, a nocami czekała na mężczyznę. Tak wytrzymali siedem następnych miesięcy, zanim na świat nie przyszła dwójka cudownych chłopców.
Jeszcze w dniu ich narodzin Afrodyta przybyła, niosąc dla nich dar. Chłopcy mieli rosnąć szybko, mieli być równocześnie piękni i przystojni.
— Wyrosną na idealnych młodzieńców, będą wyglądać jak herosi — rzekła spokojnie bogini, gładząc pulchny policzek jednego niemowlaka. — Uważaj, śmiertelniku.
Jej słodki głos odbił się od czterech ścian, ale Jargos nijak zareagował na ostrzeżenie. Wraz z odejściem Afrodyty zaczęły się męczarnie Demetrii. Zaczęła słabnąć, w trakcie porodu ponoć straciła dużo krwi. Mężczyzna z przerażeniem patrzył, jak ciało żony traci życie. Płacz dzieci utulił mamę do snu wiecznego.
Grek długo nie mógł pogodzić się z odejściem kobiety. Długo też wmawiał sobie, że żadne bóstwo nie przyczyniło się do śmierci jego ukochanej. Dzieci rosły, ale Jargos nie miał siły na nadanie im imion. Oddał synów mamce i zamknął się w pracowni.
Półtorej roku później wybuchło powstanie, a do tego czasu na spotkanie z bezimiennymi chłopcami przyszło sześć sióstr i braci bogini mądrości.
Ateny były w dobrym położeniu, ale zapowiadało się, że na powstaniu nie zakończy się spór pomiędzy Persami, a Grekami. Polis wysłało wojska, które jednak szybko się wycofały. Jargos panikował. Wykuwał więcej broni, nie zwracając uwagi na synów i bogów.
W końcu pewnego dnia do jego pracowni wstąpiła wzburzona Atena. Bóstwa zaczęły żartować z bogini. Śmiertelnik wyglądał dla nich, jakby miał za nic dar w postaci dwóch, silnych chłopców, którzy szybko wykorzystywali słowa, pomimo młodego wieku. Rozzłościło to Atenę, która dotychczas jednak nie poświęcała im zbytniej uwagi. Pojęła jednak, że to dla niej zniewaga, a Grecja zdaje się przegrywać.
YOU ARE READING
hiacynt
FantasyIch życie było jak niekończąca się pieśń. Jak najpiękniejszy wiersz, zmysłowa melodia. Lecz byli tylko ludźmi. Choć mogli pochwalić się mądrością, siłą i obiecaną wieczną młodością, nie byli bóstwami. Nie mogli nimi być. Jeden z nich chciał więcej...