-Zayn, myślisz, że ja śpię na kasie?! Poza tym, jest mi potrzebny. Ja bez telefonu, to jak bez ręki.

-Pomyślimy jutro co z tym zrobimy, a na razie musisz się bez niego obyć. Dobra, ogarnijcie lokal i zamykamy, i tak już jesteśmy tu za długo.

Chłopcy wykonali polecenie Zayna. Sprzątanie zajęło im kolejne pół godziny, więc zamykali kawiarnie o 17:00. Pożegnali się z Zaynem i ruszyli w stronę wspólnego mieszkania.

-Co dzisiaj na kolację? Jestem głodny.- jak na potwierdzenie słów zaburczało mu w brzuchu.

-Ja też, ana co masz ochotę?-zapytał szatyn.

-Yyy.. może pizza?

-Pizza?! Serio? Jemy ją codziennie od tygodnia. Nie przejadła ci się jeszcze?-spytał rozbawiony Louis.

-Żartujesz?! Mógłbym ją jeść do końca swojego życia. Byłbym w siódmym niebie.- rozmarzył się Niall.

-Jakim cudem ty jesteś taki szczupły jedząc takie ilości fastfoodów?!-spytał z udawaną zazdrością szatyn.

-Irlandzkie szczęście przyjacielu.-mówiąc to uśmiechnął się od ucha do ucha.

-No więc, wracając do tematu kolacji...Może coś innego niż pizza?-spróbował Louis.

-Dobra, ale ty gotujesz. Nie licz na moją pomoc:- poinformował Niall.

- Pizza to całkiem niezły pomysł.- zgodził się Louis.

-Tak myślałem.- blondyn uśmiechnął się zwycięsko.

Resztę drogi spędzili na żartowaniu i śmiechu.


Weszli do mieszkania, zdjęli buty i ruszyli do pokoju Nialla w celu zamówienia pizzy.

Po kilkudziesięciu minutach siedzieli i pochłaniali to co zamówili.

Louis kończył już 3 kawałek, a Niall siódmy. Louis patrzył na przyjaciela z niedowierzaniem i kręcąc przy tym głową.

-Już nie mogę.-powiedział zmarnowany Louis.

-Nie martw się , nie zmarnuje się-. Blondyn uśmiechnął się .

-Nie mogę pojąć, jak ty to robisz? Masz jakąś specjalną taktykę pochłaniania takiej ilości jedzenia w takim tempie, o której nie chcesz mi powiedzieć?

-To jest sekret. Zasłużysz to się dowiesz.- powiedział z udawaną powagą po czym zaczął się śmiać. Louis wytknął na niego język po czym dołączył do niego.

Gdy skończyli jeść, położyli się na łóżku Nialla brzuchami do góry. Niall odwrócił głowę w stronę Louisa. Widząc, że policzek szatyna opuchł i nabrał różnych kolorów odezwał się.

-Boli?

-Trochę, najbardziej jak się uśmiecham.- odpowiedział Louis- Właśnie, jak to wygląda?-zapytał ciekawy Louis.

-Nie jest źle, ale myślę że jutro będzie gorzej.- oznajmił zmartwiony Niall.

-Jak ja się pokaże w pracy?!- jęknął Louis.

-Normalnie.Po jakimś czasie zniknie . Pożyczę ci moje okulary przeciwsłoneczne.Teraz idę się umyć, a potem spać. Jestem wykończony.

-Ja też - I na potwierdzenie swoich słów Louis ziewnął i wstał z łóżka kierując się do swojego pokoju po ciuchy do spania, po czym, ruszył do łazienki. Będąc na miejscu spojrzał w lustro i jęknął w duszy na widok naprzeciwko.

-Co za chuj, przecież nic takiego mu nie powiedziałem.-pomyślał Louis.

Rozebrał się i wszedł pod prysznic. Ustawił temperaturę odpowiednią dla niego samego. Przymknął oczy delektując się ciepłym strumieniem wody i w tym momencie pojawił się obraz zielonookiego zwisającego nad nim. Jego intensywnego spojrzenia, opuchniętych różowych warg, umięśnionego torsu, wielkiego penisa wchodzącego w Louisa całą długością ...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 02, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Uncertainty | LarryWhere stories live. Discover now