1

130 8 3
                                    

Te wakacje miały być rewelacyjne. Leżałam na leżaku, razem z moją koleżanką. Zastanawiałam się gdzie podział się mój chłopak, nie było go dłuższy czas i zaczynałam się martwić. Gdy wrócił, pokłóciliśmy się jak nigdy. Nie dość, że zostawił mnie samą, to w dodatku w moje urodziny. Wrócił pijany jak zwykle, normalka. Zdenerwowana poszłam ochłonąć, był już późny wieczór. Nagle przed moimi oczami pojawiła ciemność. Ocknęłam się w jakimś pokoju, nie wiedziałam gdzie jestem, co się stało. Przez drzwi wszedł jakiś mężczyzna. 

- Pan Torricelli kazał panią przyprowadzić, gdy już się pani ocknie - powiedział, a ja nie wiem co się w tej chwili dzieje.

- Że kto kurwa? - zapytałam, tego elegancko ubranego chłopaka.

- Pan Massimo, mój szef - usłyszałam odpowiedź i byłam coraz bardziej przerażona. Nie wiedziałam gdzie jestem, ani kim jest Massimo. Chciałam stamtąd uciec, ale pewnie przysporzyłabym temu chłopakowi problemów, więc wolałam iść z nim.

***

Zeszliśmy na dół do wielkiego salonu. Był naprawdę ogromny, ale to co zobaczyłam na ścianie zmroziło mi krew w żyłach. Wisiały tam moje portrety w dodatku namalowane.

- Możesz już iść - Usłyszałam dosyć nieprzyjemny męski głos - A ty podejdź bliżej.

Te słowa były na pewno kierowane do mnie KURWA, okej jestem teraz w czarnej dupie. Pewnie mnie zgwałci, a potem wyrzuci w jakimś rowie i po sprawie. Byłam przerażona, ale małymi niepewnymi krokami szłam w jego stronę. 

- Nie bój się, ja nie gryzę - powiedział po chwili szanowny Massimo Torricelli.

- Ja pana nie znam, nie wiem dlaczego pan mnie tutaj trzyma - Powiedziałam cicho i niepewnie 

- Masz 365 dni na zakochanie się we mnie - powiedział dosyć poważnie - Jeśli się nie zakochasz, ja cię wypuszczę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz.

- Co pan w ogóle do mnie mówi? JAKIE KURWA 365 DNI? - no teraz to mnie wkurwił, trzeba go wyjaśnić, bo inaczej mnie tu będzie więził przed 365 dni.

- Masz cały rok, teraz nie opuścisz tego domu - powiedział i zaczął iść. 

Znowu ciemność.

***

Obudziłam się w tym samym pokoju co wcześniej, tylko tym razem koło mnie siedział sam Massimo Torricelli. 

- Jak się czujesz? - usłyszałam, teraz mówił innym tonem niż tam w salonie.

- Dobrze, jestem tylko zdezorientowana - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - To wcale nie jest tak, że jakiś wariat dał mi 365 dni na zakochanie się.

- Nie jestem wariatem - odpowiedział - jestem tylko w tobie zakochany i chce żebyś odwzajemniła to uczucie. 

- Nie zakocham się w tobie - powiedziałam mu też w sumie zgodnie z prawdą - Mam chłopaka 

- Proszę, daj mi szansę. Daje słowo że nie pożałujesz - powiedział niemalże błagalnym tonem, a ja nie wiedziałam co zrobić...

Witam, ogólnie mam zamiar pisać tą książkę, zobaczymy jak mi nauka na to pozwoli, ale myślę że rozdziały będą się pojawiać regularnie😌

Want to want meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz