~~

W końcu musiałem się odsunąć. Gdy wszystkie łzy już wyschły, a ręka zdrętwiała, odszedłem poza zasięg jego wzroku. Ale on tkwił w tej pozycji jeszcze kilka minut. Potem jednak usłyszałem jak wstaje na nogi i powoli zaczyna się oddalać. Korzystając więc z okazji, podbiegłem do drzwi i zabrałem wszystkie podrzucone przez chłopaka kartki. Usiadłem wygodniej opierając się o ścianę i zacząłem je przeglądać. Wszystkie zapisane były ołówkiem na skrawkach białego papieru.

„Kibum! Czemu jesteś taki uparty?"

„Otwórz mi drzwi, łajzo."

„Czy zrobiłem coś nie tak?"

„Czemu nie możesz mi powiedzieć co się stało?"

„Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!"

„Bummie, martwię się."

~~

Uspokoił się. Poszedł. Jonghyun już od dwóch godzin się nie odezwał. Przestał walić w drzwi, wysyłać karteczki, nawoływać mnie po imieniu. Czy czułem ulgę? Sam nie wiedziałem. W głębi serca chciałbym chyba żeby nadal starał się mi pomóc. Ach, o czym ja myślę?!
Podkuliłem nogi i schowałem twarz przed przebijającymi się przez chmury, promykami jesiennego słońca. Pogoda zmienia się tak szybko...zupełnie jak mój nastrój.

~~

Od czterech godzin nie opuszczałem swojego pokoju. Byłem koszmarnie głodny, brudny (nie umyłem nawet zębów!), a co najgorsze - mój pęcherz nie wytrzymywał już od nadmiaru płynu. Muszę stąd wyjść! Muszę iść do łazienki! Na szczęście nie miałem do niej aż tak strasznie daleko. Wystarczyło skręcić w prawo i minąć pokój Minho. Dam radę!

Szybko, ale nie wydając najdelikatniejszego dźwięku, wyskoczyłem z łóżka i pociągnąłem za klamkę. Wpierw wystawiłem na zewnątrz jedynie głowę rozglądając się na boki, a dopiero potem, upewniając się, że korytarz jest pusty, zrobiłem kilka pierwszych kroków w kierunku swojego celu. Za każdym razem bardzo ostrożnie stawiałem stopę na panelach, upewniając się, że żaden z nich nie zaskrzypi. Uff, nareszcie! Odetchnąłem z ulgą gdy w końcu znalazłem się w bezpiecznej łazience. Czułem się co najmniej jak szpieg na terenie wroga. A przecież to był mój własny dom!

~~

Po załatwieniu sprawy, dla której znalazłem się w tym miejscu, zakładając z powrotem spodnie, z przyzwyczajenia sięgnąłem ręką do tyłu i nacisnąłem guzik spuszczający wodę. Nie! Nie! To był wielki błąd. Może lepiej było jej nie spuszczać? Po całej łazience rozniósł się głośny dźwięk, na tyle głośny, że podczas ciszy, która aktualnie panowała, mógł zostać usłyszany również na korytarzu.
I co teraz? Nie mam ochoty przesiedzieć tutaj kolejnych godzin!

Ponownie wcielając się w rolę tajnego agenta, otworzyłem drzwi i po rozeznaniu się w otoczeniu, błyskawicznie, nie zwracając uwagi na hałas, który powodowałem, zacząłem biec w stronę swojego pokoju. Uda mi się! Tak! Byłem już tego pewny dotykając klamki i przekraczając próg.
A tu nagle zdarzyło się coś niespodziewanego, coś czego nie przewidziałem.

Zdążyłem zrobić parę kroków do przodu kiedy zauważyłem, że nie jestem niestety sam. Ktoś skorzystał z okazji mojej nieobecności i wdarł się bez zaproszenia do mojego królestwa. A teraz ten ktoś podbiegł błyskawicznie za moje plecy, wyrwał klucz z zamka i schował go sobie do kieszeni spodni.
Uwięził mnie! Nie miałem jak stąd uciec! Zacząłem poważnie panikować. Nie teraz! Nie jestem jeszcze na to gotowy!

Spojrzałem przed siebie, na twarz pogrążonego w smutku Jonghyun'a. W ręku trzymał podarte przeze mnie wcześniej, białe kartki zapisane jego pismem.

Am I Crazy? || jongkeyWhere stories live. Discover now