Morskie opowieści

35 0 0
                                    

Tytułem wstępu.

Kilka podstawowych faktów, które pozwolą czytelnikowi zorientować się w przedstawionym świecie:

– Bohaterem Fereldenu został Theron Mahariel, dalijski łowca z klanu Sabrae, ojciec Kierana; Alistair jest królem;

– Marica Hawke, Czempionka Kirkwall, stanęła po stronie magów, bo w Kręgu mieszkała jej siostra; Izabela, tylko odrobinę zawstydzona, zwróciła książkę; Anders przeżył;

– Inkwizytorka Sulahn'nehn Lavellan po rozwiązaniu Inkwizycji podczas obrad Świętej Rady przez jakiś czas mieszkała w Podniebnej Twierdzy. Niektórzy nie wierzą w jej śmierć, mało kto wie, że urodziła Wilkowi córkę. Wraz ze zniknięciem Sul, zapodział się też Cole. Leliana twardą ręką zarządza swoją trzódką ze Słonecznego Tronu. Izabela i Sul miały wspólną historię i były kimś więcej niż przyjaciółkami. Anders i Fenris również pracowali dla Inkwizytorki.

***

– Wstawaj! Ty cholerny idioto! Wstawaj, słyszysz mnie?!

Ktoś nieustannie krzyczał nad głową Cullena, przebijając się nawet przez łomot w skroniach. A teraz ktoś go bił, uderzał rytmicznie pięściami w klatkę piersiową. Nie wywołało to większego wrażenia na ekstemplariuszu, jednak ten, po kilku kolejnych minutach udręki zdołał wydobyć z siebie jęk. Potem zwinął się gwałtownie, przekręcił na bok i zwymiotował. A raczej, jak by to malowniczo określił Varric, rzygał jak kot przez dobrych kilkanaście minut. Kiedy już lekko oprzytomniał, natychmiast tego pożałował. Odmawiając w myślach modlitwę o śmierć, usiłował otworzyć sklejone powieki.

– Ty idioto! Ty cholerny idioto! – Krzyki powtórzyły się. – Prawie przez ciebie zginęliśmy!

Wielkim wysiłkiem zdołał jednak lekko otworzyć oczy. Pierwszym, co ujrzał, był... czyjś biust. Duży, jędrny, wylewający się z dekoltu obcisłej, mokrej koszuli biust.

– Nie gap się, świnio! – krzyknęła rozwścieczona niewiasta i owo zjawisko zniknęło.

– Wybacz, pani – zdołał wyszeptać ledwo słyszalnie. Nie był w stanie powiedzieć nic więcej, gardło miał całkiem zdarte, a właściwie przeżarte solą.

– To TWOJA wina, słyszysz?! Gdybyś się nie stroił w futra i blachy... – kontynuowała kobieta. Najwyraźniej zrobił coś nieprawdopodobnie głupiego lub niebezpiecznego. Albo obie te rzeczy naraz. – Poszedłeś jak kamień w wodę! Sporo płacą, żebyś przeżył, więc musiałam cię wyciągnąć. Co za pech!

Pech, że płacą, czy że za żywego? – pomyślał wciąż mało przytomnie.

– Że też się dałam namówić! Po tym wszystkim...

Na chwilę zapanowała cisza. Cullen zdołał wreszcie usiąść. Oczy bardzo go piekły, ale udało mu się rozkleić zlepione solą powieki. Byli na plaży. Przed nimi tylko piasek i woda, woda po horyzont.

– Wstawaj, musimy zmyć sól, bo wypali nam skórę! I trzeba się napić. To mi wygląda na sporą wyspę, gdzieś tam musi być woda.

Izabela machnęła ręką w drugą stronę, niż patrzył, więc odwrócił się powoli. Brzeg tutaj wznosił się łagodnie, przechodząc w niskie, pokryte trawą wydmy, a trochę dalej w gęsty, zielony las. Piratka poszła przodem, nie oglądając się na niego, więc powoli powlókł się za nią.

Cullenowi szło się ciężko, jednak dopiero po paru chwilach zorientował się, że jest bosy. Nie miał na sobie nic oprócz koszuli i spodni. Gdzie reszta jego ubrań? Niejasno przypomniał sobie, jak opadał coraz głębiej, a ktoś szarpał się z jego pancerzem. Potem błysk noża... skórzane paski puściły... ostatnie spazmatyczne wierzgnięcie stopami, byle dalej, w stronę powierzchni...

Cullena Rutherforda zamorskie przypadkiWhere stories live. Discover now