88

89 5 0
                                    

Wszystko stało się jaśniejsze, kolory bardziej nasycone, a dźwięki bardziej wyraziste. Wszystko wróciło do względnej normy. Co prawda budziłam się często w nocy, ale bliskość męża pomagała mi ponownie zasnąć.

Hyler dość szybko stanął na nogi, ale musiał znosić moją nadmierną opiekuńczość. Odwdzięczałam się mu za jego nadopiekuńczość po postrzale i narodzinach Noah.

Trzy tygodnie później Hyler musiał jechać gdzieś jechać na polecenie ojca, a ja postanowiłam zostać w domu z Noah. Hy proponował mi, żebym towarzyszyła, ale nie uśmiechało mi się spędzić kilka godzin na jakimś nudnym spotkaniu, a, zwłaszcza że Noah przez większość nocy nie mógł spać. Z drugiej strony musiałam na nowo przyzwyczaić się do chodzenia na obcasach, więc od rana popylałam po domu w spódniczce i 10-centymetrowych szpilkach.

Noah drzemał w gondoli, podczas gdy ja siedziałam na fotelu czytałam książkę. Nagle drzwi na parterze trzasnęły i z dołu dało się słyszeć znajomy głos.

- Mar, jesteś w domu?

- Nie ma mnie! - odpowiedziałam, przewracając oczami.

- Nie śmieszne - odparł Raun, pojawiając się w salonie.

- Nikt się nie śmieje. - Spojrzałam na niego znad książki. - W jakim celu przywiało Cię w moje skromne progi?

- Te dni w miesiącu, co? - spytał mężczyzna, siadając naprzeciwko mnie.

- Nie?! - uniosłam brew i odłożyłam książkę na stolik- Noah miał kolkę przez większość nocy, więc nie spałam razem z nim.

- Niewyspana Mar jest gorsza niż Mar z okresem. - Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Po. Co. Cię. Przywiało. - Warknęłam i spojrzałam na niego spod byka. Nużyła mnie ta pseudorozmowa.

- Dobra, będę się streszczał. Hyler ma urodziny za niecały miesiąc i mam pytanie, czy już nad tym myślałaś?

Spojrzałam na niego zmieszana.

- Nie wiedziałam, kiedy ma urodziny. Nigdy mi nie mówił.

- Jesteście ze sobą już dwa lata i ty do dziś nie wiedziałaś, kiedy Hyler się urodził?!

- Wybacz, ale jakoś nigdy nie było okazji zapytać. A jak była, to wychodziły ważniejsze sprawy do obgadania.

- Rozumiem. Więc co robimy z wiedzą, że urodziny Hylera przypadają 24 września?

- Najpierw powiedz mi co robiliście, zanim się pojawiłam w jego życiu.

- Gdy Sophie jeszcze kręciła się w naszym gronie, jak i później, chodziliśmy do klubu. Moja pamięć kończy się niedługo po rozpoczęciu świętowania, bo zwykle byłem już pijany albo lądowałem w czyimś łóżku. - Uśmiechnął się po swojemu - W końcu jakoś trzeba było zapracować na swój status. - W odpowiedzi przewróciłam oczami.

- W końcu status największego kapitolińskiego playboya nie bierze się znikąd. Wracając. Jeśli chcesz możemy wrócić do waszej starej tradycji. Nie będę robić problemu. Powinien się rozerwać.

- Ty pójdziesz z nami. Nie ma że nie idziesz. Fajnie by było, gdyby królowa melanżu do nas wróciła. Nie wymigasz się, bo wiem, że już nie karmisz.

- Hy nie umie utrzymać języka za zębami.

- Typowy Kapitolijczyk - podsumował Raun.

- Wracając do meritum. Oprócz nas, kto poszedłby z nami?

- Hil, Claudius i Brutus. Znasz ich. Oprócz tego pewnie Alyssa i dziewczyny.

- Pójdę z wami pod warunkiem, że ktoś znany mi zostanie z Noah. Jeśli nie będę mieć opiekunki, nigdzie nie idę.

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciWhere stories live. Discover now