2. co może pójść nie tak?

57 6 16
                                    

Było coś około drugiej w nocy, kiedy leżałem w moim pokoju na łóżku z muzyką grającą w słuchawkach i myślałem tak naprawdę o wszystkim i o niczym. Starałem się jednak nie wracać myślami do propozycji Stefanie z lodowiskiem ani nie rozmyślając czy też nie analizując jej za bardzo, ponieważ właściwie nie miałem powodu, aby to robić. Jednak poniekąd obiecałem dziewczynie, że zastanowię się nad spotkaniem, więc wypadałoby chociaż wymyślić sensowny argument, dlaczego nie mogę przyjść.

Choć tak właściwie... Co mi szkodzi?

Cholera, nie mogłem nawet dokładnie określić, co mnie trzyma przed zgodzeniem się!

Westchnąłem, stopując na moment muzykę, abym mógł się bardziej skupić.

- Powinienem nie robić z tego takiego halo - mruknąłem sam do siebie. - To tylko spotkanie na lodowisku ze znajomymi ze szkoły, co może pójść nie tak...

Poleżałem jeszcze trochę w ciszy, po czym włączyłem ponownie muzykę, nie myśląc już o niczym szczególnym.

Pójdę.

- Kate, wychodzę! - Zawołałem do kobiety z przedpokoju, na co odkrzyknęła jedynie krótkim „okej", nie mając potrzeby dopytywania, ponieważ wspominałem jej o tym wcześniej, więc tak o to po piętnastej trzydzieści wyszedłem skręcając w prawo, a następnie idąc prosto przed siebie, żeby dojść do końca ulicy.

Szedłem zabłoconym chodnikiem pełnym przemokłych liści i starałem się nie zirytować, gdy wpadłem prawie w nie twarzą, kiedy przez śliskość prawie straciłem równowagę. Mimo wszystko szedłem szybkim krokiem, żeby dojść jak najszybciej na miejsce.

Doszedłem w końcu na lodowisko znajdującym się na końcu ulicy tak jak mówiła Stefanie, po czym stanąłem niedaleko wejścia trochę z boku tak, aby nie mieli problemu z zauważeniem mnie oraz tak, żeby nie blokować wejścia, chociaż o tej godzinie raczej nie było dużego ruchu. Wsadziłem dłonie w kieszenie mojej puchowej kurtki, zawinąłem się trochę szczelniej szalikiem i w tej pozycji czekałem. Było jakoś piętnaście po szesnastej, gdy wyjąłem telefon sprawdzając, ile już czekam oraz pisząc do dziewczyny, gdzie do cholery są.

Po chwili przeleciało mi przez głowę, że być może po prostu zostałem wystawiony.

Naprawdę nie chciałem do siebie tego dopuścić biorąc pod uwagę, że na początku kompletnie nie chciałem się zgodzić ani tu iść, ale mogłem to przypuszczać z resztą, w końcu tworzą całkiem zgraną paczkę, więc pewnie zmienili plany i zapomnieli, że ja również miałem przyjść, o czym jeszcze informowałem ciemnowłosą dzisiaj w szkole. Mimo wszystko czekałem jeszcze chwilę, mając nadzieję, że może się spóźnią, ale w końcu przyjdą, jedynie marznąć i irytując się bardziej, aż w końcu po prostu napisałem wszystkim na grupie, którą specjalnie utworzyłem, abym nie musiał się powtarzać oraz z nudów właściwie, że mogli chociaż mnie poinformować zamiast chamsko wystawiać, bo naprawdę nie wierzyłem w to, że żadna z trzech osób nie znalazła głupiej minuty na krótką wiadomość, po czym schowałem komórkę z powrotem do kieszeni. To nie tak, że zamierzałem się teraz nie wiadomo jak gniewać czy obrażać na dziewczynę i jej przyjaciół, bo nie zamierzałem, bardziej zrobiło mi się chyba przykro, ponieważ zdążyłem się nastawić na to spotkanie i pomyślałem, że może oni rzeczywiście chcą mnie na nim. „Co może pójść nie tak?", parsknąłem przypominając sobie moje rozmyślenia w nocy, a właściwie już nad ranem, kiedy zdecydowałem się jednak przyjść na to durne lodowisko. Co może pójść nie tak? Otóż teoretycznie wszystko, bo reszta nawet nie dotarła na miejsce i nie przypuszczam, aby już w ogóle dotarli.

Kończąc to i tak już właściwie nic nie wnoszące myślenie, pchnąłem drzwi w celu wejścia na teren lodowiska. Skoro tu przyszedłem, mogłem chociaż przez chwilę popatrzyć na jeżdżących ludzi, ponieważ ja nie potrafiłem.

Lodowisko było duże, obszerne, zabezpieczone z boków barierkami oraz rozciągnięte po prawie całej przestrzeni równie dużego pomieszczenia z wysokim sklepieniem. Po bokach była odpowiednia ilość miejsca, aby móc się przemieszczać. Przy wejściu zaś było okienko, w którym można było wypożyczyć łyżwy. Niedaleko okienka była zapewne szatnia na zostawienie ubrań oraz na przebranie i zostawienie butów. Ruch o tej porze nie był duży, więc po lodzie i pomieszczeniu posuwały się jedynie pojedyncze osoby, a kobieta wydająca łyżwy zrobiła sobie przerwę.

Przybliżyłem się do jednej z barierek otaczających przestrzeń przeznaczoną do jazdy i wyjmując dłonie z kieszeni kurtki, oparłem się o nie. Potarłem dłoń o dłoń, aby trochę je ogrzać po prawie godzinie na zimnym powietrzu, po czym posunąłem wzrokiem po lodowisku oraz ludzi na nim.

Kobieta z dzieckiem, para nastolatków, jakieś dzieci i... Chłopak, ale nie byle jaki, bo cholera nawet, jeśli był w bluzie i dresach, to był najpiękniejszy chłopak, jakiego kiedykolwiek zobaczyłem.

*

Hej

Raczej każdy się domyśla kim jest ten chłopak, ale mimo wszystko isnssjsnsj

Możecie napisać, co sądzicie!!

Do następnego, buziaki xx

ice ride [muke]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz