87

98 4 0
                                    

Pierwszej nocy nie spałam wcale, podobnie jak każdej kolejnej. Będąc w salonie przysypiałam trochę na fotelu, najczęściej karmiąc Noah, ale zazwyczaj zaraz się budziłam.

Codziennie odwiedzałam Hylera, a Noah w tym czasie zajmował się Raun lub Alyssa. Nie chciałam ich też jakoś specjalnie obciążać, więc pojawiałam się w szpitalu na godzinę, czasem dwie i wracałam do domu.

Wbrew moim założeniom, stary Snow wcale nie kazał zabić całej służby, ale każdy z nich został szczegółowo przesłuchany z użyciem tortur. Znaczy awoksi dostawali kartkę i długopis, jako że przez brak języka nie mogli mówić.

Już po 2 dniach wyszło na jaw, że sprawcą zamachu jest Matthias, niegdyś służący w domu rodziny Clarie, który po wyrzuceniu Sophie z Pałacu Prezydenckiego po nocach słuchał tyrad wyżej wymienionej, przez co sam nabrał nienawiści do Hylera i rodziny Snow i zaplanował zamach na mojego męża.

Z podniesioną głową przyszłam na jego egzekucję. Lead ubrał mnie w krwistoczerwoną sukienkę, krótką z przodu i długa z tyłu, z trenem ciągnącym się za mną po ziemi. Stałam obok Snowa, zimno patrząc na skazańca. Nie odwróciłam wzroku, gdy kat wykonał wyrok. Dopiero gdy schodziłam z balkonu, dostrzegłam owadzie kamery śledzące każdy mój ruch.

Byłam w telewizji. Egzekucję pokazano w telewizji. Czy całe Panem śledziło przebieg egzekucji, gdy ginęła Sophie? Czy oczy wszystkich były zwrócone w jej stronę, jeszcze ją upadlając?

~***~

Po tygodniu wreszcie nastąpił przełom. Hyler zaczął oddychać samodzielnie, w krwi nie tworzyły się już skrzepy, które były największym zagrożeniem dla życia Hylera.

A on wciąż się nie budził. Nie było wiadomo, czy w ogóle kiedykolwiek to się stanie.

Minął kolejny tydzień. Nadszedł dzień naszej pierwszej rocznicy ślubu. Alyssa stwierdziła, że zostanie cały dzień z Noah, żebym nie musiała co 3 godziny kursować między szpitalem a domem. Tak więc siedziałam u Hylera niemal cały dzień.

- Pytałeś, co byłoby dla mnie najlepszym prezentem rocznicowy. - Oparłam głowę o złożone ręce, trzymając jego dłoń - Nic nie odpowiedziałam, bo i nie wiedziałam co. Teraz już wiem co bym chciała. Wiem, że pewnie mnie nie słyszysz, ale muszę to powiedzieć na głos. Najbardziej na świecie chciałabym, żebyś się obudził. Żebyśmy znowu mogli być razem. A potem dzień po dniu być z Tobą, aż do późnej starości, gdy wiek odbierze nam urodę i siły. Tego właśnie chcę, Hylerze Snow.

- A ja Ci to wszystko dam, moja najdroższa Mar. - Jego głos był zachrypnięty i dość cichy.

- Obudziłeś się - po moich policzkach pociekły łzy szczęścia - Nawet nie wiesz jak się martwiłam.

- Wyluzuj, nic mi nie jest.

- Otruli Cię, idioto! Dwa tygodnie byłeś nieprzytomny! Nie oddychałeś przez ponad tydzień, a twoje serce przestało bić, więc nie mów, żebym wyluzowała.

- Minęło dwa tygodnie? Jaki dziś jest dzień?

- Pierwszy sierpnia. Nasza rocznica. - Hyler spojrzał na mnie zdezorientowany, ale szybko odzyskał fason.

- Powinniśmy z tego zrobić tradycję. Trafiliśmy do szpitala w podobnym czasie w odstępie roku. Ciekawe co będzie w przyszłym roku.

- Nawet tak nie myśl, wypluj to - uderzyłam go po dłoni - wystarczy nam ekscesów do późnej starości. Mam nadzieję, że już nigdy nie znajdziemy się już w takiej sytuacji.

- Przecież się zgrywam. Nie przeżyłbym gdyby po raz kolejny co Ci się stało. - Posmutniał nieco i spuścił wzrok.

- A ja nie dałabym rady gdyby znów cię zabrakło.

Spletliśmy palce i spojrzeliśmy sobie w oczy. Tego potrzebowałam. Spojrzenia, które mówiło o nas więcej niż jakiekolwiek słowa. Spojrzenia, z którego można czytać jak z otwartej księgi.

Brakowało mi go.

Jasnobłękitnych tęczówek, w których mogłam zatopić się bez pamięci.

Lekko zachrypniętego głosu, budzącego mnie każdego poranka.

Śmiechu, który potrafił rozpogodzić najpochmurniejszy dzień.

Pocałunków na dzień dobry i na dobranoc.

Nieporadności, gdy nie wiedział co zrobić w danej sytuacji.

Po prostu jego obecności.

To mi wystarczało by być szczęśliwą.


____________________________

Marzę kiedyś zakochać się tak jak Mar w Hylerze...

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciWhere stories live. Discover now