Więcej niż ból

Bắt đầu từ đầu
                                    

- Zabierzcie go.- sarknęła, po czym wyszła, nie odwracając się już ani razu. 

----------------------------------------------------------

        Yeosang nie odwiedzał pokoju swojego ojca zbyt często, żeby nie stwierdzić, iż wcale do niego nie zaglądał. Chyba dotąd nie pogodził się ze stratą rodziciela i potrzebował obarczyć kogoś winą za jego śmierć. Nosił w sobie mnóstwo żalu, którego nikt z jego otoczenia nie potrafił lub nie umiał pojąć. W Fedorze wycieranie bliskich z własnego życia było dość powszechne, łatwe oraz bezceremonialne. Mieszkańcy codziennie byli narażeni ze względu na prawdopodobieństwo wystąpienia opadów, choroby, jakich nie potrafiono leczyć przy użyciu dostępnych środków, braku zapewnienia bezpieczeństwa przy pracy w fabrykach, elektrowni i budowie muru. Pamiętał, jak polecono mu powiadomić młodą matkę o tym, że jej partner spadł z prowizorycznego rusztowania w dzielnicy przemysłowej, wykonując swoje obowiązki przy maszynach. Był to wyjątkowo niefortunny upadek, gdyż głową uderzył w betonową powierzchnię, ginąc praktycznie na miejscu. Kang nie był tym faktem zdruzgotany, lecz w pewien sposób przejął się tak nagłym i niespodziewanym końcem mężczyzny. Z wielkim szacunkiem oraz szczerym smutkiem poinformował ciemnowłosą o przykrych wiadomościach, a ta zareagowała zupełnie inaczej, niż był na to przygotowany. Skinęła beznamiętnie, spoglądając gdzieś daleko bez żadnej rozpaczy, bez zaskoczenia, bez płaczu. Jedyne o co spytała, to czy jego szczątki zostaną spalone oraz o to jaką pomoc otrzyma do czasu odchowania dwuletniej córki. Blondyn był w szoku, słysząc w jej głosie taki dystans, taką kategoryczną obojętność. 

Po tym incydencie, trochę inaczej postrzegał spis imion oraz nazwisk, z których musiał co jakiś czas wykreślać poniektóre osoby. Stało się to zwykłym obowiązkiem, niezwiązanym ze szczególnymi emocjami. Nazwiska wkrótce przestały mu się kojarzyć z żywym istnieniem, a zamieniły się w cyfry. Tutaj dopisać kolejną, bo urodziło się kolejne dziecko, tutaj wymazać, ponieważ przez sepsę, ktoś zmarł dwie godziny temu. I pomimo to... pomimo całej oschłości jaką w sobie kształcił, jaka dojrzewała w nim od momentu zatrudnienia w Głównej Siedzibie jako wyższego doradcy Seonghwy, kiedy po trzech miesiącach wszyscy zgodnie uznali, że jego ojciec nie żyje, Yeosang zapomniał o tym, czego do tej pory się nauczył. Pod publikę udawał niewzruszonego, wiedząc, że to odejście nie jest jedynym, wyjątkowym, ani ostatnim w historii Feodry, a w głębi rozdzierała go paląca tęsknota.  

Otworzył gabinet, do jakiego tylko on miał klucz. Niewielkie pomieszczenie, po środku którego leżał bordowy dywan ze złotymi zdobieniami, stare, zakurzone biurko oraz obracany fotel, gdzie zwykle przesiadywał jego tata. Miał regał z zakurzonymi książkami, dwiema traktującymi o broni, trzema nawiązującymi do wojen w historii świata, do jakich dostęp miał tylko on sam i jedną bez podanego tytułu, w beżowej, materiałowej okładce. W rogu stała kanapa, na jakiej jasnowłosy siadał, kiedy do niego przychodził po poradę. Chyba nie łączyła ich aż tak zażyła więź, a mimo to w tym pomieszczeniu tliły się setki wspomnień, jakie wnosiły jakieś ciepło do serca Kanga. Nie rozmawiali dużo i Yeosang w zasadzie nie pamiętał, czy to dlatego, że nie zadawał ojcu wielu pytań, a może tamten był zamknięty w sobie. Ewentualnie coś ukrywał...

I to był właśnie cel, dla którego chłopak tu przyszedł. 

Przejechał palcem po blado brązowym blacie, wdychając zapach, który kojarzył mu się z dzieciństwem. Wciąż unosił się między ścianami, jakby zaraz ten miał nacisnąć klamkę i przywitać syna szorstkim, ale na swój sposób kojącym, uśmiechem. 

Sang otworzył pierwszą z szuflad, sprawdzając jej zawartość. Będąc szczerym, nie zdziwiłby się, gdyby babka Seonghwy zadbała o doszczętne wyczyszczenie najgłębszych zakamarków tego pokoju, jeśli tamten wiedziałby o czymś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ