Życie Ma Się Jedno....

Comenzar desde el principio
                                    

Wybija godzina 20.30 iiiii...
Wchodzą. Prze furtkę na podwórko wlewa się dosłownie 15 osób w jednym momencie z czego 8 do dziewczęta do których za chwilę przejdę, jakichś 4 chłopaków i 3 camajdy życiowe które przyszły tutaj nie wiedząc czego chcą.

Co do dziewczyn, z 8smiu które się pojawiły w oko wpadły mi dwie więc podbijam się przywitać z jedną
-Hejka, co was tu przywiało? - pytam proponując gestem zimny browar.
- Ooooo witam serdecznie-podaje mi dłoń - Amelka jestem-potrząsam jej dłonią
- Gabryś, miło mi....
- Przyjezdne jesteśmy, wczoraj spotkaliśmy któregoś z chłopaków którzy tutaj organizują często jakieś posiadówki i no tak wyszło, że jesteśmy.,
-Do kiedy zostajecie?
-Na rejonach będziemy jeszcze 4 dni, a dziś nie mamy limitu czasowego więc do końca imprezy na pewno ale czy dłużej.... To żależy.

W tym momencie już wiedziałem że mam do czynienia kobietą, która wie w jakim celu przychodzi się na takie imprezy.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, wypiliśmy po drinku z wódki którą wcześniej przyniaslem i się zaczęło...
-Zatańczymy?-zapytałem kładąc swoją dłoń na jej.
-Eemmm no nie wiem czy powinnam...Taniec to nie jest moja mocna strona...-zaczerwieniła się i spuściła głowę.
-Spokojnie, nikt nie może być dobry we wszystkim, ale warto by było chociaz spróbować-i z dziką satysfakcją ciągnę ja na równy teren gdzie tańczy jeszcze kilka par.
Z głośnika leci jakieś disco do tańca więc mi to odpowiada.
-Uprzedzam Gabryś, ja nie umiem-śmieje się mówiąc to do mnie.
-Za chwilę się Przekonamy, tylko spróbuj nadążyć za mną :) - po tych słowach już wirujemy razem na parkiecie z dobre 15 minut, po mimo wszelkich krępych, i niezdecydowanych ruchów udało mi się rozruszać tę kobietę i trzeba przyznać że naprawdę dobrze tańczy.
Po 4rech przetańczonych utworach z rzędu schodzimy z tzw. Parkietu i idziemy się napić.
Tym razem już po prostu czystą.
Siadam obok niej przy stole, biorę jakieś dwa puste kieliszki i nalewam.
-To za znajomość?-wznoszę kieliszek w jej stronę.
-Niech będzie-Amelka wznosi swój i pijemy - to teraz na drugą nogę za te imprezy żeby działo się tylko dobrze.-wznosi kieliszek więc i ja biorę swój i wychylam cały.
-Gabryś przejdziemy się?Potrzebuje odetchnąć od tej głośnej muzyki.-Mówi to trzymając się za głowę i uszy.
-okej, nawet wiem gdzie możemy iść-odparłem
-No to dawaj bo już nie mogę tutaj wysiedzieć. - zdecydowanym głosem powiedziała i jeszcze bardziej zdecydowanym krokiem wyszła przez furtkę mnie ciągnąć ze sobą.

Zmierzamy drogą w bardziej odległy koniec miejscowości, do starego przedszkola na plac zabaw.
Po krótkiej rozmowie o nie istotnych szczegółach typu z kim, po co, na ile przyjechała, docieramy do miejsca docelowego.

-Często tu bywasz?-zadała mi pytanie tak oczywiste, że aż się tego nie spodziewałem
-Ehhh, jestem tu zbyt często, ale nic na to nie poradzę, to miejsce jest wyjątkowe. Za dzieciaka tutaj się bawiłem, a teraz przychodzę tutaj by odetchnąć od wszystkiego co mnie przytłacza a ostatnio jest tego trochę....-czuje jak jej dłoń wsuwa się w moją.
-Jeśli chcesz pogadać to mów jeśli nie, rozumiem. Jesteśmy lekko wcięci i znamy się ze 2 godziny-parska śmiechem
-Co w tym takiego smienszego? - pytam że zdziwieniem.
-To, że znamy się 2 godziny i ja już z Tobą łażę po jakichś opuszczonych miejscach, do tego pijana. -puszcza do mnie oczko które widać pomimo tego, że jest dosyć ciemno jak na końcówkę lata.
-Ameliaaa, proszę się uspokoić bo się zarumienię-odpowiadam piskliwym głosikiem na jej oczko.
-No dobrze, już nie będę. - odpowiada posmutniałym głosem.
-Ej, Pięknaaa... Nie smutaj mi tutaj. - odwracam ją w swoją stronę i zbliżam na tyle nasze czoła, że prawie się stykają po czym szepcze- życie jest jedno, i jest ono za krótkie na jakiekolwiek smutki i żale, bo trzeba żyć tak żeby nie żałować na koniec niczego.

Nie zdążyłem się oddalić nawet na 3 centymetry swoją głową i poczułem jak wtopiła się w moje usta jednocześnie kładąc mi obie swoje race na moje Barki.
Chciałem się oprzeć ale nie mogłem, jej usta były tak dobre, tak delikatne, tak słodkie, a do tego podkręcała atmosferę wbijając mi w plecy swoje paznokcie.
To był chyba najdłuższy pocałunek w moim życiu, ale gdy się skończył, chciałem więcej ale zanim to... Musiałem się upewnić...
-Dziewczyno w co ty grasz??? "Znamy się dwie godziny" - papuguje ją po czym ona zaczyna się śmiać.
-"żyje tak, żeby niczego nie żałować"-odpowiada mi również cytatem co uznaje za prowokacje.

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Aug 24, 2021 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

Mroczny Los Samotnika Donde viven las historias. Descúbrelo ahora