Nieznajomi podali sobie rękę i szczerze się do siebie uśmiechnęli. W tym momencie oboje poczuli dziwne uczucie, coś co przypominało każde uczucie na świece. Niestety to uczucie szybko zniknęło, ponieważ organizatorzy potrzebowali Dream'a.

Festiwal mijał bardzo sprawnie, bez żadnych problemów. Każdy z gości był zajęty sobą, a osoby w organizacji miały ręce pełne roboty. Mieli już trochę dość, ewidentnie chcieli, żeby ten dzień się skończył.

— Uważaj, jak chodzisz — oznajmił szatyn, po tym jak wpadł na wyższego chłopaka. — Jezu, sorry Dream, to nie miało tak wybrzmieć.

— Jestem pewny, że to twoja wina — powiedział młodszy, śmiejąc się. — Widzę, że nie tylko ja mam dość.

Niższy tylko wzdychną i również się zaśmiał. Był zmęczony bardziej niż większość, bo zmiana strefy czasowej dała mu nieźle popalić.

— Ma pomysł, zabiją nas za to, ale raz się żyje — zaczął Clay. — Chodźmy stad, zróbmy coś ciekawego, cokolwiek, gdziekolwiek, tylko nie tu.

Kamil automatycznie się zgodził. Gdy tylko sprawdzili, czy nikt ich nie zauważy, wybiegli z hali i weszli do pierwszego autobusu, który podjechał na najbliższy przystanek. Nie wiedzieli gdzie jadą, co będą robić, ale byli szczęśliwi, że uciekli od pracy.

Zatrzymali się przy salonie gier. Zagrali w każdą grę, która się tam znajdowała. Bawili się przy tym świetnie, śmiejąc się praktycznie ciągle. Czuli się dobrze w swoim towarzystwie, byli zadowoleni z obecnej sytuacji. Gdy tylko była okazja, jakimś niesamowitym cudem, patrzyli sobie w oczy. Czuli wtedy dokładnie to samo. To samo dziwne, nieznane im uczucie, którego się trochę bali. Można było zgadywać, że to uczucie większość osób nazwałoby miłością.

Chłopcy poczuli nagle głód. Oboje nie jedli nic od rana, więc postanowili podejść do mcdonald'a.

Gdy wyszli z salonu, okazało się, że spędzili tam więcej czasu niż się spodziewali, bo na dworze robiło się już ciemno. Z ich obeznaniem miasta zgubili się kilka razy, lecz im to nie przeszkadzało. Ich błądzenie sprawiło, że spędzili więcej czasu razem.

Doszli w końcu do fastufoodu, zamówili jedzenie, a po odebraniu go, usiedli do stolika. Zajęci byli bardziej rozmową niż posiłkiem. Tematy przychodziły im bez żadnego problemu, a minuty mijały w ekspresowym tempie.

Oboje nagle ucichli, a w głowach mieli to samo pytanie. Co się z nimi dzieje? Nigdy nie odczuli, tego co wtedy. Byli tym lekko przerażeni, żaden z nich nie lubił niepewności w tym co odczuwa. Z drugiej strony wydawało im się, że byli najszczęśliwsi na świecie. Czuli, że pasowali do siebie idealnie i nie chcieli aby wspólny czas się skończył.

Wszyli z Mcdonalda i pokierowali się w stronę parkingu, gdzie zostawili samochody. Okazało się, że wcale nie są tak daleko od hali, bo droga zajęła im trochę więcej niż dziesięć minut.

Stanęli przy aucie młodszego i szeroko się do siebie uśmiechnęli. Było już po 22, więc na dworze było już ciemno i jedynymi rzeczami, które oświetlały drogi, były gwiazdy i jedna, ledwo działająca lampa. Padało, ale to im nieprzeszkadzanie jakoś szczególnie, nic im nie mogło zepsuć tego cudownego dnia.

— Dawno nie spędziłem tak cudownego dnia — oznajmił Clay, patrząc się prosto w oczy niższego.

— Ja również. — Ewron uśmiechnął się jeszcze szerzej na słowa blondyna.

Chłopcy byli wpatrzeni w siebie. Zaczęli się lekko do siebie przybliżać, tak, że ich nosy się prawie stykały. Oboje chcieli to zrobić, oboje potrzebowali tego pocałunku. Byli na tyle blisko, że mogli wbić się w wargi drugiego, lecz ten romantyczny moment szybo został przerwany przez dzwonek telefonu.

Przeszkadzasz mi — powiedział zdenerwowanym głosem Kamil, gdy odebrał telefon. — Kurwa, zapomniałem, już jadę.

Rozłączył się, po czym odsunął się od wyższego. Przeprosił go i wyjaśnił czemu musi już jechać. Przed wejściem do samochodu, zostawił swój numer Dream'owi i pojechał do swojego apartamentu.

O godzinie 22:22, w jesienny dzień, Kamil zostawił swoją bratnią dusze. Nie mogli być pewni, czy kiedykolwiek jeszcze się zobaczą. Oboje byli źli, że nie zrobili tego jednego ruchu, a szatyn winił się, za odebranie telefonu, który wszystko im zniszczył.

*****
rok później

Przez ten czas dwójka chłopaków nie straciła ze sobą kontaktu. Nie byli w stanie o sobie zapomnieć, a szczególnie o tym uczuciu, które im towarzyszyło.

Każdy dzień spędzali na wspólnych rozmowach, grach, lecz nigdy nie udało im się umówić na podobne spotkanie. Tęsknili za sobą cholernie, lecz bali się do tego przyznać.

To nie była jedyna rzecz, której bali się potwierdzić. Czuli do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń, lecz nie byli w stanie tego ujawnić.

Był jesienny poranek, gdy polski streamer ponownie pojawił się w Miami. Przez dzień, który wydarzył się równo rok temu, Ewron czuł nostalgie do tego miasta. Zanim dojechał do hotelu, zameldował się w nim i rozpakował się w pokoju, dobijała już 17. Nie był ani głodny, ani szczęśliwy, ani smutny, ani zmęczony. Nie czuł z byt wiele, wiedział tylko, że chciał znaleźć się w ramionach blondyna.

Nie wiedział za bardzo co ma ze sobą zrobić. Jakiekolwiek plany miał dopiero na następne dni swojego pobytu na Florydzie. Położył się na łóżku i odpalił wcześniej pobrany film na laptopie.

Produkcja, na której ledwo co się skupił, trwała prawie trzy godziny, więc po jej skończeniu już był wieczór. Postanowił więc, że przejdzie się po mieście. Nie miał żadnych planów, po prostu wyszedł z hotelu i poszedł przed siebie. Po kilkunastu minutach zatrzymał się w sklepie, aby kupić coś do jedzenia, po czym szedł dalej, słuchając muzyki, lecącej w słuchawkach.

Nie minęło dużo czasu, a Kamil znalazł się w dobrze znanym mu miejscu. Stanął tam, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Czuł się rozbity, tęsknił. Tęsknił za nim, za jego uśmiechem, za jego zapachem, za jego dotykiem, za jego głosem.

Nagle zobaczył przed sobą przed sobą znajomą mu sylwetkę. Gdy upewnił się, że widzi tę osobę, którą mu się wydawało, że widzi, automatycznie się uśmiechnął i do niej podbiegł, aby się przytulić. Wbij się mocno w wyższego, a ten, równie ślinie, odwzajemnił jego czyn.

— Tęskniłem — powiedział szeptem Clay.

Usiedli na ziemi, opierając się o ścianę budynku. Gadali o wszystkim i o niczym, a ich buzie nie zamykały się nawet na sekundę. Znów czuli to uczucie z przed roku. To uczucie, które zapamietają do końca życia.

Ich rozmowa została przerwana przez deszcz. Niższy chłopak wstał z ziemi i poinformował blondyna, że skoro pada, to będzie się już zbierał. Jego plany zostały szybko przerwane, bo młodszy również wstał z ziemi, złapał niższego za rękę, przyciągnął go do siebie i wbił się w jego usta. Zrobił to dokładnie o 22:22, odkładanie rok później od ich rozłąki.

— Nie mogłem pozwolić, abyś znów zostawił mnie bez pocałunku — powiedział Dream, uśmiechając się do Ewrona.

słów: 1600
nie pytać jak to powstało, czemu taki dobór osób, wraz z MsCruciatus byłyśmy pijane jak wymyśliłyśmy też ship.

anyway, jest to jedna z trzech części prezentu urodzinowego dla właśnie MsCruciatus więc wszystkiego najlepszego jeszcze raz!

ogólnie to imo chujnia, ale to jest taki dobór osób, że trudno było o coś lepszego

miłego

Yayımlanan bölümlerin sonuna geldiniz.

⏰ Son güncelleme: Aug 22, 2021 ⏰

Yeni bölümlerden haberdar olmak için bu hikayeyi Kütüphanenize ekleyin!

22:22 » ewron x dream Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin