Rozdział 2

5.1K 211 40
                                    


Kończąc kolację Draco był prawie, że nieobecny. Myślał o tym, że przez miesiąc będzie musiał przebywać z Granger po lekcjach. Ciągle ganił się, że dał się tak sprowokować. Nie mógł zapomnieć jej ciała pod swoim i nie wiedział już, czy bardziej za to nienawidzi siebie, czy ją.

Dłubał w talerzu gapiąc się jak zielony groszek ucieka mu spod widelca.

-.... prawda, Drake? – z zamyślenia wyrwały go nagle słowa Blaise'a.

- Hmm? – mruknął, niezbyt zainteresowany tym co kumpel ma do powiedzenia.

- Zastanawiamy się w jaki sposób zarobiłeś sobie miesięczną karę. Ja obstawiam, że znów wdarłeś się do łazienki Prefektów i ktoś Cię przyłapał. Pansy, że próbowałeś dostać się Pokoju Życzeń, a Theo, że straszyłeś pierwszoroczniaków z Hufflepuffu. – powiedział Blaise, pochylając się w jego stronę nad stołem. – To jak, kto ma rację? Powiedz, że ja, chcę ich obedrzeć z forsy.

- Nikt z was. – warknął, odrobinę zły, że jego przyjaciele i była dziewczyna zastanawiają się nad tym. – Muszę już iść.

Wstał zostawiając ich bez dalszych wyjaśnień. Ruszył w stronę wyjścia i prawie zderzył się z kimś przy samych drzwiach.

- Uważaj, jak łazisz, Śmierciożerco. – usłyszał podnosząc wzrok i zobaczył wściekłego Weasleya.

- Zostaw go Ron, nie bądź ignorantem. – usłyszał za plecami damski głos zanim zdążył się odezwać i zripostować Weasleya. Obrócił się i zobaczył Granger. „Po co ona znowu staje w mojej obronie?!" – pomyślał a Ron jakby odczytując jego myśl odezwał się.

- Ty go znowu bronisz, nie wystarczyło Ci to co odstawiłaś w Wizengamocie? – wypalił. - A może odpowiada Ci jak on Cię traktuje? Może też mam Cię zacząć traktować gorzej niż Skrzata Domowego, co?

- On przynajmniej nie jest obojętny w swoich uczuciach wobec mnie, nienawidzi mnie i TO OKAZUJE. Poza tym, mam z nim przez miesiąc spędzać czas po lekcjach, wolałabym by mnie w tym czasie przez Ciebie NIE ZABIŁ. – powiedziała wbijając wzrok w Draco, gdy wypowiadała ostatnie słowa.

Nie bardzo rozumiał tę wymianę zdań i zgryźliwości między nimi, czy ona myśli, że wczoraj chciał ją zabić? Udusić? I co to ma znaczyć, że okazuje uczucia, jakie uczucia, o co w tym wszystkim chodzi?

- Masz karę Z NIM? Co się wczoraj wydarzyło do cholery?! – wrzasnął Ron, chwytając ją za ramię.

- Nie Twoja sprawa, Ronaldzie. I nie-dotykaj-mnie! – prawie, że wysyczała przez zęby próbując wyrwać się z uścisku.

- Kurwa, Hermiona, co Ty wyprawiasz?! – znów krzyknął potrząsając nią.

Draco nie bardzo wiedział, jak zareagować. Wiedział, że ich związek przeżywał trudne chwile w ostatnich miesiącach, wszyscy wiedzieli, bo często sprzeczali się publicznie, a Pansy bardzo chętnie o tym wszystkim donosiła każdemu kto tylko chciał jej słuchać. Ale taka reakcja Hermiony wyraźnie go zaskoczyła.

- Granger wyraźnie powiedziała, żebyś jej nie dotykał Weasley, więc puść ją, jeśli nie chcesz stracić ręki. – nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego głos przybrał bardzo mroczną barwę, gdy wypowiadał te słowa. Ba, nawet nie wiedział po co je mówi. Przecież to kompletnie nie była jego sprawa.

- Grozisz mi, Malfoy? Poza tym kim niby jesteś, żeby mówić, czy mogę dotykać swoją dziew- urwał. - przyjaciółkę, co? – Draco wyraźnie wyczuł, że Ron bardzo chciał powiedzieć dziewczynę, jednak zmienił zdanie, i nieoczekiwanie poczuł przypływ pewności siebie i mrocznej satysfakcji. Wyczuł okazję, by zadać mu choć odrobinę bólu.

Aura - DramioneWhere stories live. Discover now