Rozdział 1

142K 5.7K 2.7K
                                    

Rok wcześniej.

-Biegnij, Ty spaślaku!-krzyknąłem.

W chwili, gdy razem z grupką kolegów zaczęliśmy się śmiać. Ona wywróciła się. Była przestraszona i wybiegła z płaczem do szatni. Słyszałem tylko jak wuefista zaczął się na nas drzeć, ale nie dałem rady powstrzymać się od śmiechu-aż się popłakałem.

Po skończonej lekcji poszedłem przebrać się do szatni, gdy z niej wyszedłem siedziała na ławce i wraz z kumplami znów zaczęliśmy ją wyzywać.

- Ty gruba świnio, wyglądasz jak wieloryb. Zniknij mi z oczu! -powiedziałem.

- Daj mi spokój. Nigdy nic Ci nie zrobiłam, a Ty mnie ciągle upokarzać - powiedziała z płaczem w głosie, miała twarz jak burak.

Ja parsknąłem śmiechem.

Po skończonych lekcjach udaliśmy się z chłopakami nad jezioro. Wypić piwa i spalić jointa. To było nasze ulubione miejsce, zawsze po szkole spędzamy tam czas oraz robimy małe imprezy. Było to ciche miejsce z dala od ciekawskich spojrzeń starych zrzęd, obrośnięte drzewami, mała plaża, na której siedzieliśmy, a jezioro zawsze było bardzo ciepłe. Moimi najlepszymi kumplami są Gracjan i Brian, z którymi zawsze trzymamy się razem i wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. Gracjan zmienia dziewczyny jak rękawiczki, nie umie być w stałym związku. Ma dobrze umięśnione ciało (ale nie lepsze ode mnie), bo od dziecka ćwiczy kick-boxing. Jego rodzice rozwiedli się i zostawili mu dom, w którym mieszka sam. Gracjan zarabia na nielegalnych walkach i jest w tym kurewsko dobry. Jego przeciwieństwem jest Brian. Ma poukładane życie, dziewczyne od dwóch lat i jest z nią bardzo szczęśliwy. Lubi szybką jazdę motorami oraz jest dobry w football.

- Natan, trzymaj jointa - powiedział z uśmiechem Brian.

Gdy brałem buchy przypomniał mi się widok grubaski.

-Chłopaki, dobry był dzisiaj polew z tej grubaski, nie? - powiedziałem do chłopaków.

- No jasne. Jutro powtórzymy i będzie ostra jazda. - odpowiedział Gracjan.

I wszyscy zaczęliśmy się śmiać, po spalonym joincie przychodziło to z łatwością.

Gdy wróciłem do domu, byłem bardzo głodny (miałem zwałkę), wszedłem do kuchni i podgrzałem obiad, który mama dla mnie zostawiła. Było to pyszne spaghetti. Po skończonej kolacji udałem się pod prysznic i położyłem się, ale nie mogłem zasnąć, więc rozmyślałem. Zacząłem zastanawiać się nad dzisiejszą akcją czy dobrze zrobiłem naśmiewając się z tej grubej dziewczyny. W sumie nic mi nie zrobiła. Leżałem jeszcze 10 minut, po czym stwierdziłem, że nie zasnę. Przebrałem się w dres i sportową bluzę, wziąłem butelkę wody i włożyłem buty i poszedłem biegać. Gdy dotarłem do parku zobaczyłem dwóch chłopaków popychających niską dziewczynę. Było ciemno, ale wiedziałem, że to dziewczyna, bo cicho prosiła, żeby ją zostawili. Sam z chłopakami często wdawaliśmy się w bójki, spuszczaliśmy lanie frajerom, ale nigdy nie uderzyłbym dziewczyny. W pare sekund znalazłem się przy grupce, ostrym tonem zapytałem:

- Macie kurwa jakiś problem?!

- Nie, ale Ty możesz zaraz mieć! - powiedział wyższy z nich i próbował mnie uderzyć, ale byłem szybszy. Po chwili oby dwoje leżeli na ziemi trzymając się za zakrwawioną twarz. Dopiero teraz zauważyłem, że uratowałem dziewczynę, którą cały czas przezywałem. Patrzyła się na mnie szeroko otworzonymi oczami i chyba była trochę przestraszona. Wydaje mi się, że chciała coś powiedzieć, ale odwróciłem się i zacząłem biec do domu, zostawiając ją ze zdziwionym wyrazem twarzy.

Ironia losu (ZOSTANIE WYDANE 20.09.23)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz