A world destroyed

96 9 2
                                    

Mężczyzna patrzył na drzwi sali operacyjnej. Nie wierzył w to co się stało. Starczyła minuta, albo nawet nie tyle czasu. Przez chwile widział swoją żonę paląc na balkonie. Wtedy nadjeżdżający samochód trafił w wesoło machając kobietę.

Kiedy lekarz w końcu wyszedł dwudziesto siedmio latek Nie wierzył w żadne jego słowo, przecież to nie możliwe aby jego ukochana skoczyła w taki sposób?! Nie mógł też rzuci się na niego gdyż na jego rękach spała jedyna pamiątka po zmarłej żonie, choć była bardziej kopia ojca. Mianowicie mały Megumi, nie zdając sobie z tego co dzieje się z jego mamą po prostu spał na umięśnionym ramieniu ojca.

Następne dni Tojiemu zlały się w jedno, między załatwianiem spraw pogrzebowych zajmował się swoim synem. Choć nigdy nie był dobry w karmieniu, zmienianiu pieluch czy kąpaniu małego ciałka co bez problemu mieściło się mu na dłoni. Choć trzeba dodać, że w jednej rzeczy był jeszcze bardziej beznadziejny niż zajmowaniu się synem. Mianowicie chodziło o utrzymanie porządku. Nigdy nie patrzył na to czy wyrzucił śmieci lub wyniósł naczynia do zlewu. Temu małe mieszkanie państwa Fushiguro zaczęło zaczynać przypominać bardziej śmietnik niż miejsce gdzie jeszcze do nie dawna żyła szczeliwa rodzina. Tak można to określić, aby być jeszcze miłym.

Sam dzień pogrzebu był dość specyficzny, matka Megumiego nie miała żadnych krewnych. Jej jedyna rodzina to mąż i syn. Ta dwójka się na nim zjawiła. Nikt inny. Do tego, Toji zamiast zostawić urnę w naszykowany miejscu wziął ją ze sobą do domu*. Nie umiał powiedzieć żonie żegnam. Choć dopiero kiedy w jego wielkich rękach pojawiło się małe białe pudełko dotarło do niego co się dzieje. Poczuł chęć płaczu. Po raz pierwszy od lat jego zielone oczy zaczęły zachodzić łzami. Choć żadna nie chciała się uwolnić. Dopiero płacz Megumiego sprowadził go na ziemie. Choć prawie roczny chłopiec pałał jakby za siebie i swojego ojca bo w dość szybkim czasie, zaczął krztusić się łzami. Toji zamiast go uspokoić sam zaczął płakać tuląc do siebie pudełko z prochami ukochanej żony. To był pierwszy i ostatni wybuch emocji w życiu Tojiego, albo aż taki.

- Miko- było jednym słowem jakie wychodziło z ust mężczyzny. Nie chcual się uspokajać, jeszcze nie. Miał świadomość, że jeśli nie wypłacze się teraz to nigdy tego nie zrobi i będzie chował w sobie wszystkie złe emocje jakie przyszły teraz. Wiec nadal płacząc wrócił z synkiem do domu, który swoją droga wyglądał coraz gorzej. Wyciągnął dziecko co zasnęła zmęczone płaczem z wózka. Zaraz usiadła na ziemi tuląc dwie najważniejsze osoby do siebie. Mówił w swoim duchu, ze nigdy nie opuści Megumiego. Taki miał zamiar. Chciał dać jak najlepsze dzieciństwo Swojemu dziecku.

- Nie odchodź ode mnie Megumi. Proszę nigdy mnie nie zostawiaj- mówił do śpiącego dziecka. W sumie w tym momencie sam Toji wyglądał jak małe zapłakane dziecko. Jedynym ruchem jaki mężczyzna tego dnia wykonał było przeniesienie się na futon, aby mieć choć minimalny komfort spania.





*W Japonii można zabrać ze sobą prochy zmarłych do domu, nawet je wysypać jeśli była taka ostatnia wola zmarłego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 11, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

World's Best (Worst) Dad - Jujutsu KaisenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz