01

5.5K 322 3
                                    

- Ziuum leci samolocik do małej Polly! - karmiłam córeczkę jogurcikiem gdy Theo wszedł do kuchni. Całą noc nie spał bo musiał załatwić jakieś papiery do firmy swojego ojca. Mimo, że mieszkamy w Portland a on w Seattle Theo pomaga mu na odległość. Ma tu oddziały swojej firmy, dzięki czemu mamy pieniądze na życie.

- Kochanie ja będę dziś późno. Pójdę na uczelnie załatwić parę spraw - powiedział całujac mnie na dzień dobry w usta a Polly w czoło.

- Ale pierwszy semestr dopiero zaczyna się za miesiąc - byłam zdziwiona, że już się tam udaje skoro zostało sporo czasu.

- Tak, wiem. Ale przysłali email, że trzeba podpisać jakieś dokumenty.

- W takim razie czy nie powinnam być tam z tobą? Też przecież będę tam studiować - już miałam wstać i dzwonić po Amber czy nie zostanie z dzieckiem ale złapał mnie za rękę i z powrotem posadził na krześle.

- Pojadę sam. Wytłumaczę im, że nie mogłaś być bo zajmujesz się dzieckiem i podpiszesz w inny dzień.

- Theo ale to nie problem abym..

- Będę wieczorem - przerwał mi i wyszedł z mieszkania.

Jego zachowanie było dziwne. Wie o tym, że Amber zgodziła się nam pomagać jako opieka nad Polly a mimo to nie chciał bym z nim jechała.

Nie chciałam zaprzątać sobie tym głowy więc wzięłam mała na ręce i postanowiłam włączyć muzykę i pobawić się trochę. Gdy byłam mała uwielbiałam tańczyć, moja córka chyba odziedziczyła to po mnie bo gdy usłyszała pierwsze dzięki dobiegające z głośników na jej słodkiej buzce pojawił się promienny uśmiech. Ten widok zapierał dech w piersiach. Jak na prawie roczne dziecko, moja Polly wydaje się na bardzo mądra dziewczynkę. Tańczyłyśmy razem, Po na mych rękach piszczała ile sił a ja śmiałam się i obkrecałam wokół własnej osi. Po chwili piosenka ucichła, byłam zdziwiona ponieważ znam ja dobrze i wiem, że powinna trwać jeszcze parę minut. Odwróciłam się w stronę radia by zobaczyć  co przeszkodziło nam w zabawie gdy ujrzałam w drzwiach kobietę trzymającą pilot w ręce.

- Co ty tu robisz ? - zapytałam oschle.

- Zakłocasz porządek - gdy tylko wyszły te słowa z jej ust miałam ochotę się na nią rzucić i zetrzeć jej z twarzy ten głupi uśmiech.

Położyłam Polly na skórzanej sofie i podeszłam do niej.

- Bądź tak łaskawa i wyjdź z mojego mieszkania albo zadzwonie po ochronę, że weszłaś bez mojego pozwolenia. To się przypisuje pod włamanie - odebrałam jej pilot i patrzyłam na nią z uśmiechem gdy na jej twarzy pokazało się zdziwienie. Nie była przygotowana na to, że się jej postawie.

- Jesteś śmieszna. Nie bądź taka pewna siebie. Nie długo już Cię tu nie będzie - wysyczała przez zęby.

- Tak ? Jeszcze powiedz, że to tym mnie stąd wyrzucisz - śmiałam się jej prosto w oczy. Nie dam się jej sprowokować, ona tylko na to czeka.

- Theo to zrobi - powiedziała i odwracając się na piecie odeszła. Stałam tak przez chwilę w drzwiach nie wiedząc co zrobić gdy pojawiła się przede mną Amber.

- Naomi ? Wszystko w porządku ? Widziałam Julie..

- Tak, tak. Wejdź zrobię nam kawy i pogadamy. - powiedziałam do przyjaciółki.

Na całe szczęście mogłam się komu wygadać. Nawet Theo nie wie, że Julia mnie nachodzi od dnia przyjazdu. Nie wiem czego ode mnie chce, w końcu to ona zostawiła Theo i wyjechała łamiąc mu serce.  Amber wie o wszystkim i chciała zgłosić to na policję jako nękanie. Ale ja się nie zgodziłam mówiąc, że właśnie to dało by powód do satysfakcji Julii.

- Poczekaj włącze małej jakąś bajkę i zaraz wrócę - znalazłam w telewizji myszkę miki co moja córeczka uwielbiala. Zostawiłam jej jeszcze talerzyk z kawałkami owoców i zostawiłam w pokoju obok kuchni bym miała na nią oko by nic się nie stalo.

- Po co ona tu była ? - przeszła od razu do sedna sprawy.

- Bawiłam się z Polly przy muzyce gdy nagle ona  ucichła i zobaczyłam ja w salonie. Weszła sama, bez żadnego pukania..

- I kolejny powód byś zgłosiła to na policję. - wtrąciła Amber.

- To nie jest dobry pomysł. Po pierwsze Theo nic o tym nic wie a po drugie nie chce dać  satysfakcji Julii, pomyśli że się jej boję.

- A pomyślałaś o Polly ? Co będzie gdy nie zauważysz a ona wejdzie i ja  zabierze albo coś jej zrobi ? 

Nie chciałam o tym myśleć. Nie dopuszczałam do siebie nawet takiej myśli. Powiem Theo, ale jeszcze nie teraz. Narazie chce sama sobie z tym poradzić.

- Nie rozmawiajmy już o tym. Wiesz .. Theo dziś zachowywał się dziwnie. Powiedział, że jedzie na uczelnie podpisać jakieś papiery ale nie chciał mnie wziąć ze sobą. - powiedziałam zmieniając temat. Co prawda nie chciałam się tym przejmować ale lepiej pogadać o tym niż o tej suce.

- Może ma jeszcze jakieś sprawy do załatwienia, wiesz jaki on jest - próbowała mnie pocieszyć.

- Tak na prawdę to obawiam się, że tu chodzi o coś innego .

- Co masz na myśli ? - przyjaciółka spojrzała na mnie podejrzliwie i czekała na odpowiedź.

- O Julie - wydusiłam to z siebie.

Patrzyła na mnie przez chwilę po chwili wybuchając śmiechem.

- Ty chyba żartujesz ! - gdy zobaczyła, że wcale tak nie jest przestała się śmiać -  Czemu tak sądzisz?

- Przed wyjściem powiedziała że nie długo stąd zniknę. Że to Theo się mnie pozbędzie - powiedziałam popijając kawę. Nawet ona straciła swój smak przy rozmowie o tej wrednej kobiecie.

- Musisz porozmawiać ze swoim mężem w końcu - skończyła kawę, wstała i poszła do mojej córki. Obydwie uwielbiały przebywać w swoim towarzystwie. Natomiast ja siedziałam jeszcze chwilę myśląc o tym jak powiedzieć wszystko Theo.

Udowodnij mi to. / 2 cz. "Po co mi facet?"/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz