Cofnąłem się o krok, niepewny, czy nie zwariowałem. Najpierw Irada zmienia się ze staruszki w nastolatkę, a później olbrzymi ptak na moich oczach staje się mężczyzną.

- Witaj, Araelu – mężczyzna uśmiechnął się pogodnie i podszedł, obejmując mnie. – Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłem.

Stałem nieruchomo, dając się obejmować. Mój umysł nie był w stanie wyjaśnić sobie, co tu się działo. Mężczyzna odsunął się i westchnął.

- Chodź, wszystko ci wytłumaczę. Napijesz się czegoś? Dalej lubisz herbatę pomarańczową?

- Mhm – kiwnąłem głową. Zamiast uzyskać odpowiedzi, miałem coraz więcej pytań. Skąd ten facet wie, że od zawsze uwielbiam herbatę z pomarańczą?

- Pójdę się przebrać i już do ciebie wracam – mężczyzna zniknął za ścianą, a po chwili wrócił ubrany w białą koszulę i zwykłe jeansy. W tym momencie wyglądał jak najnormalniejszy człowiek. No, może oprócz czerwonych oczu.

Usiadłem na kanapie, gdyż nie byłem pewny, czy moje nogi utrzymają mnie jeszcze choćby minutę. Po chwili Fenix usiadł na przeciwko, stawiając przede mną kubek z parującą cieczą. Sam pociągnął ze swojego kubka duży łyk wrzątku. To jednak nie zdziwiło mnie tak bardzo. Ten gościu był płonącym ptakiem, więc co to dla niego wypić gorącą herbatę? Wziąłem mały łyk napoju i zmrużyłem oczy. Uwielbiałem tę herbatę, a ostatnio miałem okazję pić ją kilka lat temu.

- Może najpierw powiesz mi co u Alice i Rachel? Później opowiem ci o wszystkim.

Super. Wiedział też o mojej rodzinie. Tak jakby kiedyś nas znał. Nie rozpoznawałem go, pomimo że wydawał się do kogoś podobny. Odchrząknąłem i opowiedziałem mu o mamie i siostrze. Może zapytał z grzeczności i nic go to nie obchodziło?

- Cóż, cieszę się, że z nimi wszystko dobrze. Po twojej minie wnioskuje, że raczej mnie nie pamiętasz?

- Nie. I nie mam pojęcia, czego pan chce od mojej rodziny. – Spojrzałem na niego pytająco, a on uśmiechnął się i oparł na fotelu. Ave wyjrzała z mojej kieszeni i spojrzała na mężczyznę, a ten skinął jej głową z uśmiechem. Bez strachu wyszła ze swojego schronienia i spoczęła mu na kolanach.

- Znam twoją rodzinę lepiej niż myślisz. Od osiemnastu lat obserwuje każdy wasz krok. Szczególnie ty, Araelu, cały czas pakujesz się w kłopoty. Tak jak twoja matka, kiedy była nastolatką.

- Znał pan moją matkę?

- Tak, nawet bardzo dobrze. Mieszkała tutaj przez ponad trzy lata.

- To niemożliwe. Mama nie była nigdy w Ignem.

- W samym Ignem nie, ale w tej jaskini – owszem. Wątpię, czy wam o tym mówiła. Zanim zaprzeczysz, wysłuchaj proszę wszystkiego, potem zadecydujesz, czy mi uwierzysz czy nie.

Otóż twoja matka jest potomkinią pierwszego Aquarina, to po nim odziedziczyłeś swoją moc, ale to później. Kiedy miała osiemnaście lat, została wysłana na misję. Ochraniała powozy z towarami przewożonymi z Ignem do Aquem. W tamtych czasach rozpoczęły się ataki Najeźdźców. Zaatakowali drużynę twojej matki i, mimo że broniła jej z całych sił, wkrótce została sama. Związali ją i chcieli zabrać ze sobą, ona jednak zdołała się uwolnić i uciec. Ukrywała się miedzy skałami i uciekała przed pościgiem. Tak się złożyło, że wbiegła do mojej jaskini. Nie było mnie wtedy, ale kiedy wróciłem, zobaczyłem błąkających się po moim terytorium Najeźdźców. Wypędziłem ich i wróciłem do jaskini, gdzie czekała na mnie niespodzianka.

Alice leżała ranna w moim łóżku, pogrążona w niespokojnym śnie. Domyśliłem się, że to jej szukali, więc nie wyrzuciłem jej na zewnątrz. W tamtych czasach nie byłem zbyt dobrze nastawiony do ludzi, podobnie jak oni do mnie. Opatrzyłem ją i czekałem, aż się obudzi. Tego samego dnia, kiedy zmieniałem jej opatrunki, obudziła się i oberwałem ogromnym strumieniem wody. Zacząłem się śmiać, a ona patrzyła na mnie zdziwiona.

Opowiadanie Yaoi (slash) - Ogień i wodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz