Chłopiec z obrazka jest moim kolegą z klasy.

163 15 7
                                    

〚 Dla tych, którzy ciągle szukają.

I tych, co nie wiedzą

Którą ścieżkę obrać. 〛


Znów wieczór minął mu na rysowaniu. Kolejny raz też narysował tą samą postać. Widok znajomego portretu przypomniał mu sytuację, która wydarzyła się kilka tygodni wcześniej.

𓏬

- Znowu go rysujesz? Kim jest ta osoba? - czarnowłosa dziewczyna niespodziewanie zabrała mu sprzed nosa zeszyt.

- Oddaj mi to, Shinobu - wymamrotał zdezorientowany nagłym ruchem chłopak, wstając z ławki i idąc za uciekającą przed nim czarnowłosą. W przeciwieństwie do niego Kocho wydawała się świetnie bawić - mówiłem ci już, że nie rysuję nikogo konkretnego - westchnął ze zrezygnowaniem.

Wrócił i usiadł na swoim miejscu, zrozumiawszy, że nie byłoby sensu prosić dziewczynę o oddanie zeszytu, bo ta i tak nie posłucha.

- W końcu zrozumiałeś, że nikt za tobą nie przepada i postanowiłeś wymyślić sobie przyjaciela? To dziecinne, Tomioka, nie uważasz? - zaśmiała się czarnowłosa.

On jednak nie odpowiedział od razu, a jego zobojętniała mina świadczyła o tym, że słyszał takie teksty już niejednokrotnie i miał stanowczo dość wysłuchiwania tego po raz kolejny.

- To nie tak, że jestem nielubiany... - wymamrotał pod nosem z przyzwyczajenia, zupełnie tego nieświadomy.

Czarnowłosa zaśmiała się, ale posłusznie oddała zeszyt, widząc, że chłopak zaczyna ją ignorować.

- Może nie chce nam powiedzieć, bo się wstydzi? Może to jego ukochany? - zachwyciła się Mitsuri.

Różowowłosa nie powiedziała tego po to, żeby dopiec chłopakowi. Kanroji była wielbicielką wszelakich romansów i zawsze doszukiwał się w relacjach dwóch osób jakiegoś drugiego dna. Często również pomagała przyjaciołom w sprawach miłosnych.

- Wątpię żeby z tym charakterem kiedykolwiek sobie kogoś znalazł - rzuciła Shinobu, jednak zdawała się być zainteresowana spostrzeżeniem przyjaciółki.

- Jednostronne, nieodwzajemnione uczucie? To brzmi tak romantycznie! - wykrzyknęła entuzjastycznie Mitsuri.

Zawstydzony Giyu wyszedł z sali cały czerwony na twarzy. Domniemania dziewczyny tak na prawdę nic z rzeczywistością wspólnego nie miały. Nie znał osoby przedstawionej na rysunku. Nie wiedział kim była ani czy istnieje na prawdę.

𓏬

Pomimo tego od jakiegoś czasu nie potrafił rysować nic innego. Rysunek przedstawiał chłopca. Na oko dwunastoletniego. Miał długie brzoskwiniowe włosy i bliznę przecinającą prawy policzek. Za każdym razem też był szeroko uśmiechnięty, a ściągnięte brwi mogły świadczyć o pewności siebie, jaką ten emanował. Przypiął kartkę ze szkicem do tablicy korkowej wiszącej nad jego biurkiem. Znajdowało się tam już kilka rysunków przedstawiających tą właśnie osobę. Wpatrywał się w nie przez chwilę nie myśląc o niczym konkretnym. Po prostu studiował wzrokiem każdą jedną kreskę postawioną na portretach. Nikomu nigdy by o tym nie powiedział, jednak w głębi serca marzył by kiedyś spotkać tego chłopca. Zwłaszcza, że towarzyszyło mu dziwne, niewyjaśnione przekonanie, iż już go gdzieś kiedyś spotkał. Jednocześnie był świadom, że poza własnymi rysunkami nie widział go nigdy wcześniej, nie mówiąc już o poznaniu i nawiązaniu jakiejkolwiek głębszej relacji. Szybko jednak otrząsnął się z chwilowego otępienia. Został tydzień do zakończenia wakacji. Nie długo znów będzie musiał chodzić do szkoły, uczyć się, wstawać rano. Chyba nikt nie cieszył by się zbytnio z takiego powodu.

Chłopiec z obrazkaWhere stories live. Discover now