Wszyscy teraz wolą przesiadywać całe dnie w Internecie gdzie na bieżąco są informowani
o nowych przewinieniach. Za to mój mąż pod tym względem zostaje przy staromodnych zwyczajach. Gdy przekroczyłam próg kuchni nie podniósł nawet wzroku znad swojej lektury. Przeszłam obok niego, by jak najszybciej dotrzeć do stojącego na blacie kubka czarnej kawy. Upijając pierwszy łyk przygotowanego napoju odwróciłam się w stronę Piotra, który wciąż zawzięcie przeglądał kolejne nagłówki. Upijałam jeszcze dwa łyki gorzkiej egzystencji
 i odłożyłam naczynie na blat. 

Następnie podeszłam do siedzącego i niczego nie spodziewającego się mężczyzny i zawisłam tuż obok niego przytulając się do jego szerokich ramion. To spowodowało, że mój mąż oderwał się od swojego zajęcia i zwrócił na mnie uwagę. Chwilę później siedziałam na jego kolanach wtulając się w niego. Ona zaś bawił się moimi przydługimi włosami. Muszę umówić się do fryzjerki w najbliższym czasie. Końcówki wołają o pomstę do nieba. Tyle mam zaplanowanych spotkań na przyszły tydzień, że może okazać się to trudniejsze niż sądziłam.

- Jakie plany na dziś? – mruknęłam leniwie w zagłębienie szyi Piotra. Przymykając powieki. Wciąż czułam się senna, a ta pozycja wcale mi nie przeszkadza, by znów nie zasnąć.

- Plany na dziś? Niech się zastanowię. Muszę zaraz zająć się kolejnym większym projektem dla Maćka. Prosił bym przyjrzał się całej konstrukcji garażu. Muszę nanieś na niego wiele poprawek, by budowlańcy mogli zacząć pracę. Dodatkowo Magda ma zajęcia z tańca, na które wypadałoby ją i jej przyjaciółki zawieść tym bardziej, że w tamtym tygodniu robili to rodzice Moniki. Przydałoby się również odwiedzić sklep, by wyposażyć lodówkę w podstawowe produkty do życia.

- A czas dla żony przewidziany jest w tym napiętym grafiku? – po tych słowach pocałowałam go czule co natychmiast odwzajemnił. Przerwałam pocałunek  odsuwając się na bezpieczną odległość, by móc spojrzeć w oczy przystojnego bruneta. 

- Dla mojej pięknej żony zawsze znajdę czas. – tym razem to on przysunął się bliżej obdarzając mnie ciepłymi całusami. Najchętniej nie odrywałabym się od niego przez najbliższą wieczność, ale dzwoniący telefon przerwał nam tą romantyczną chwilę. Początkowo Piotr ignorował brzęczenie telefonu, ale gdy dźwięk nie ustawał niechętnie odsunął się, by wyjąć z kieszeni dzwoniące urządzenie. Spojrzał zażenowany na wyświetlacz. Po paru sekundach odebrał. Ja w tym czasie zsunęłam się z jego kolan i pozbierałem brudne kubki do zmywarki. W tym samym czasie w pomieszczeniu odbywała się rozmowa przyjacielska. Dobijającym się wcześniej numerem okazał się nie kto inny jak stary przyjaciel Piotra Maciek. Nie zwracając zbytnio uwagi na rozmówców zaczęłam przygotowywać sobie owsiankę z bananami. Skończyłam ją jeść gdy w pomieszczeniu znów zapanowała cisza. Kątem oka dostrzegłam, że Piotr podniósł się i leniwie przeciągnął.

- Smacznego Kochanie. Nie zdążyłem Ci tego powiedzieć, bo gadał jak najęty.

- Prawdę mówiąc nie ma już do czego, ale dziękuję. I co jedziesz do niego?

- Taa. Potrzebuje mojej pomocy. Czasem to naprawdę się zastanawiam co on, by beze mnie zrobił. Ja nie wiem naprawdę. Zabiorę od razu Magdę ze sobą, a Ty będziesz mogła jeszcze pospać słonko.

- W międzyczasie dorabiasz jako super bohater? Miła perspektywa doprawdy, ale pójdę pobiegać póki nie pada. Później zabiorę się za obiad i może zadzwonię do Patrycji, by umówić spotkanie.

Skinął głową i wyszedł z pomieszczenia, a ja zaczęłam szykować sobie napój w bidonie. Po ciąży powrót do swoich dawnych kształtów nie należał do prostych, ale moja zawziętość poskutkowała. Nie mam co prawda tali osy, ale swoje naturalne zaokrąglone biodra owszem. Od lat uwielbiałam biegać na różne odcinki. Nie sprawiało mi to problemów tak jak innym kobietom w moim wieku. 

Nie uważałam siebie za sportsmenkę, ale robiłam to przede wszystkim dla siebie i swojego zdrowia. Zanim się obejrzę to będę mieć czterdziestkę na karku. Nie uśmiecha mi się ta wizja, ale taka jest kolei rzeczy, że z każdym rokiem stajemy się coraz starsi i dojrzalsi do podejmowanych decyzji. Tak przynajmniej było w większości przypadków. Niekoniecznie we wszystkich. I przy takiej myśli pozostańmy. Krzątałam się po domu dopóki Piotr wraz z Magdą nie opuścili jego progu. 

Chwilę później sama wyszłam z domu zamykając go na klucz. Na ramiona narzuciłam przeciwdeszczową kurtkę w razie konieczności skorzystania z niej. Do pojemnej kieszeni wrzuciłam portfel wraz z telefonem, kluczkami oraz słuchawkami. Gotowa do drogi ruszyłam
w kierunku parku truchtem. Podmuch wiatru rozwiewał moje włosy na wszystkie strony świata. Zapomniałam zabrać ze sobą frotki do włosów. Teraz przez całą drogę będą mi ograniczać pole widoku. Brawo ja. 

Biegałabym znacznie dłużej gdyby nie fakt, że rozpadała się na dobre mżawka, która utrudniała mi dalszą czynność. W oka mgnieniu znalazłam się znów przed domem. Sprawnym ruchem otworzyłam drzwi dostając się do środka. Zrzuciłam z siebie przemoczoną kurtkę i udałam się pod prysznic. 

Po tym jak przebrałam się z przemoczonych i spoconych ubrań mogłam swobodnie zabrać się za przyrządzanie obiadu. W radiu leciała akurat piosenka Iggy'ego Popa „The Passenger", którą uwielbiałam. Wyglądałam komicznie śpiewając do drewnianej łyżki. Kilka dobrych godzin później zaszyłam się w sypialni. Położyłam się i chwilę później usnęłam.

***

Hej! Udało mi się napisać dzisiaj pierwszy rozdział "Młodzieńczej miłości". Mam szczerą nadzieję, że się spodoba. Życzę miłego wieczorku. Dziękuję za wyświetlenia "prologu" -  wiele to dla mnie znaczy. 

Słodkich snów 

Młodzieńcza MiłośćWhere stories live. Discover now