II

218 44 3
                                    

Kageyama nie wiedział, czy to dziwne uczucie, które mu towarzyszyło odkąd wyjechał z domu w piątkowy wieczór, było zdenerwowaniem, czy może kompletnym zrezygnowaniem.

Liczył na to, że brunetka będzie wyglądać na tyle dobrze i prezentować się na tyle przekonująco, by Oikawa dał mu spokój na najbliższy rok. Nikt nie potrafił go wyprowadzić z równowagi tak jak on. Nawet Jaskier.

Po raz kolejny sprawdził adres, który dziewczyna wysłała mu mailem i spojrzał na znak z nazwą ulicy, w którą właśnie skręcał. Minął warsztat samochodowy Edogawy, by chwilę później zahamować gwałtownie. Dalej numery posesji tylko się zwiększały, jednak Kageyama nie spodziewał się warsztatu pod podanym adresem.

Zawrócił, wjeżdżając w pierwszy lepszy podjazd i zatrzymał się przed otwartym jeszcze garażem. W środku kręciła się tylko jedna osoba. Mężczyzna w podeszłym wieku spojrzał na niego, obrzucił spojrzeniem odpalony samochód i wrócił do pracy.

Kageyama rozważał użycie sygnału lub przyciśnięcie samochodu tak, by słyszała go cała dzielnica, ale co by to dało? Jeśli rzeczywiście mieszkała w pobliżu, na pewno już wiedziała o jego przybyciu.

Czarnowłosy przeniósł wzrok na drogę przed sobą. Dochodziła jedenasta wieczorem, ulice były już prawie puste, jednak chodnikiem przechadzała się grupka studentów, śmiejąc się i rozmawiając głośno. Kilku z obecnych w niej chłopaków obrzuciło czarnego Mustanga zazdrosnym spojrzeniem i przeszło obok. Kageyama zgasił silnik i wysiadł na chłodne wieczorne powietrze. Może zapytałby tego starszego mechanika o...

Nawet nie znał jej imienia. Z westchnieniem oparł się o samochód i skrzyżował ramiona na piersi.

— Przepraszam, mogę się z panem przejechać? — kobiecy głos dobiegł jego uszu i chłopak przymknął oczy z irytacją. To zdarzało się za często.

— Czekam na kogoś — rzucił i dopiero wtedy przeniósł spojrzenie na średniego wzrostu brunetkę, stojącą jakiś metr od niego.

— Na mnie, z tego co mi wiadomo — uśmiechnęła się lekko, a jego wręcz zamurowało. Stojąca przed nim kobieta kompletnie nie przypominała tej zaspanej studentki, noszącej przy sobie zapas energetyków. Wyglądała olśniewająco i Kageyama był pewien, że dokładnie wiedziała na co się pisze.

Granatowy koronkowy top odsłaniał przyozdobiony srebrnymi łańcuszkami dekolt, czarne skórzane spodnie podkreślały jej sylwetkę, a wysokie obcasy dodawały elegancji. Całość dopełniała ciemna kurtka ze srebrnymi wstawkami.

— Zatkało? — uniosła kącik ust, podchodząc bliżej, Chłopak spojrzał w brązowe oczy dziewczyny, podkreślone mocnym makijażem i mało brakowało, a zapomniałby jak się nazywa.

Jego walentynka pasowała idealnie do tego podziemnego światka i Kageyama z błogą satysfakcją stwierdził, że nawet Oikawa będzie musiał przyznać, że trafił mu się istny diament.

Miał więcej szczęścia niż mu się wydawało.

— Nie spodziewałem się tego po tobie — powiedział, podchodząc od drzwi od strony pasażera i otwierając je przed brunetką. Pamiętał o tej drobnej groźbie i mimo wszystko nie zamierzał ryzykować. Od tej dziewczyny zależał jego honor.

— Nie oceniaj książki po okładce — uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wsiadła z gracją, posyłając wnętrzu spojrzenie pełne zachwytu.

Chłopak opadł na fotel kierowcy i zerknął na nią niepewnie.

— Nie spytałem jak się nazywasz — powiedział z zażenowaniem, odpalając silnik. Dziewczyna oderwała wzrok od granatowych wykończeń, które właśnie podziwiała i spojrzała na niego zszokowana.

Up all night || Kageyama Tobio x OCWhere stories live. Discover now