- Jasne – chrząknął nerwowo – Przepraszam – roześmiała się lekko, że w ciągu kwadransa zdołał ją przeprosić po raz kolejny. Jej śmiech rozładował nieco atmosferę i spowodował, że i on się nieco rozchmurzył

- Naprawdę nie ma pan mnie za co przepraszać. Po prostu mam taką zasadę – wyjaśniła

- Rozumiem. Nie zabieram więcej czasu – już miał się odwracać - Aaaa, właśnie, bo zapomniałem zapytać. W sądzie jakoś nie zwróciłem uwagi na termin

- Dziesiątego września o dwunastej. W przyszłym tygodniu skieruję jeszcze do sądu pismo w kwestii państwa majątku. Sądzę, że ta sprawa będzie już ostatnia i sąd orzeknie rozwód.

- Cieszę się – choć oczy były smutne, to prawy kącik ust powędrował w górę – Dziękuję. Miłego dnia


Miał nadzieję, że odwiedza ten budynek po raz ostatni. Co prawda Ula mówiła, że dziś sprawa się zakończy, ale po pierwsze nie wiedział, czy sędzia ma takie plany, po drugie nie mógł mieć pewności, czy Paulina jeszcze z czymś nie wyskoczy. Nawet nie patrzył w jej kierunku. Gdy przechodził obok, potraktował jak powietrze, mijając bez słowa. Nie miał jej nic do powiedzenia, a z całą pewnością nic miłego. Nawet się nie łudził, że z jej ust padnie słowo 'przepraszam'. Przeprosiny i przyznawanie się do błędów nie było w jej stylu. Dopiero przy okazji rozwodu poznał jej prawdziwą twarz i doszedł do wniosku, że chyba trafił na najgorszy egzemplarz chodzący po tym świecie. Ula była jej kompletnym przeciwieństwem. Widział to od początku. Szkoda, że kilka lat temu nie spotkał na swojej drodze takiej kobiety. Podczas całej rozprawy ani razu na nią nie spojrzał. Przypatrywał się kamiennej posadzce, sędziemu, od czasu do czasu zerkał na Ulę, która w pewnym skupieniu przysłuchiwała się sędziemu. Z całą pewnością mógł się podpisać pod zdaniem 'miłość zamienia się w nienawiść'. Nienawidził jej za to, co zrobiła i żałował tych wszystkich lat, które razem spędzili. Teraz wiedział, że to były lata kompletnie stracone.

- Dzięki udostępnionym przez bank informacjom wiemy, że pani Febo-Dobrzańska na rachunku osobistym zgromadziła kwotę miliona dwustu trzydziestu siedmiu tysięcy złotych. Pan Dobrzański nie był upoważniony do konta, a warto zaznaczyć, że małżonkowie nie sporządzili intercyzy

- Zgromadzona na rachunku suma stanowi majątek osobisty mojej klientki. Są to środki, które przypadły jej po podziale majątku zmarłych rodziców – wtrącił się Rybski

- Myli się pan mecenasie. W momencie zawarcia związku małżeńskiego, pani Febo dysponowała kwotą sześciuset siedemdziesięciu dwóch tysięcy złotych i to jest jej majątek osobisty. Ponad pięćset pięćdziesiąty tysięcy wchodzi w skład majątku wspólnego. To dywidendy i comiesięczne wynagrodzenie, jak również odsetki z kont oszczędnościowych, które to odsetki stanowią majątek wspólny małżonków. Na koncie mojego klienta pozostała kwota czterystu sześćdziesięciu jeden tysięcy. Z tego konta pani Febo-Dobrzańska korzystała wyłącznie. Przypomnę, że koszty utrzymania rodziny nie spoczywają wyłącznie na mężu w momencie, gdy żona jest aktywna zawodowo i pobiera niemałą pensję. Ja już pomijam miesięczne wydatki na markowe ubrania, zabiegi kosmetyczne, ekskluzywne torebki. Ale wydawanie pieniędzy męża na schadzki z kochankiem i prezenty dla niego uważam za wysoce niestosowne, niemoralne i sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Pozwoliliśmy sobie przeanalizować wydatki z ostatnich miesięcy, ale również lat, z których jasno wynika, że romans pozwanej kosztował jej męża ponad sto tysięcy złotych. Uwzględnione są tutaj również wyjazdy zagraniczne i hotele w Polsce, kolacje w eleganckich restauracjach, prezenty dla pana Sosnowskiego. Tutaj szczegółowe zestawienie – podała pliki kartek sędziemu i Dawidowi, który przekartkował je ze sceptyczną miną – Dlatego też w kwestii podziału majątku wnoszę o zwrot mojemu klientowi kwoty dwustu siedemdziesięciu tysięcy złotych.

Coś się kończy...Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum