Żabsonziomal

31 0 0
                                    

! UWAGA !

Nie jestem wielką fanką Żaby, tak w zasadzie to tylko czasem posłucham jakiejś jego piosenki. Dlatego nie wiele o nim wiem !

Do napisania tej historii zainspirował mnie mój sen z Żabsonem w roli głównej. Błagam nie czepiajcie się jakiś szczegółów, które się mijają z rzeczywistością. 

1 lipca ja i moje przyjaciółki postanowiłyśmy wybrać się do Warszawy na koncert między innymi Żabsona. Ponieważ jako jedyna mam prawko to wpakowałyśmy się do mojej starej audicy 80 i we cztery ruszyłyśmy na przygodę życia. Specjalnie na tą wyprawę zgrałam na płytę kilkanaście super hitów które teraz rozbrzmiewały w całym aucie wymieszane z naszym śpiewem , krzykami i rozmowami. Pomimo że dla nas to nie jest początek wakacji bo w kwietniu skończyłyśmy maturalną klasę, to dopiero teraz czujemy pełny luz i możliwość szaleństwa.
Z Białegostoku do Wawy są jakieś nie całe 2 godziny jazdy więc właśnie tyle dzieliło nas od zaczęcia podbijania stolicy. Wszystkie czułyśmy że ten wyjazd zostanie nam w pamięci już na zawsze, ale żadna się nie spodziewała dlaczego.
Może warto podkreślić, że nie jestem zbyt wielką fanką Żaby ale zgodziłam się pojechać z dziewczynami bo jak to one powiedziały ,,Wyjazd bez ciebie to nie będzie to samo,,. Miały rację razem świetnie się dopełniałyśmy, każda inna jednak tak bardzo podobne.
Gdy tylko dotarłyśmy do naszego hotelu na najbliższe dwie noce, laski zaczęły się szykować na shopping. Ja nie jestem wielbicielką chodzenia po sklepach ale dla nich się poświęcę.
Pomimo że dziewczyny miały spakowane chyba z 5 stylizacji na dzisiejszy koncert kupiły jeszcze jakieś koszulki i kiecki. Mnie też próbowały namówić na jakąś ale zagroziłam że jak jeszcze raz zacznął ten temat to pójdę w dresie czego bardzo nie chciały.
Nim się obejrzałyśmy była już 17 więc za dwie godziny trzeba być gotowym, bo o 20 zaczynają wpuszczać a dziewczyny chcą tam być jak najszybciej. W taki o to sposób trzy przyjaciółki były pochłonięte malowaniem, doradzaniem sobie i układaniem włosów, a ja przeglądałam siebie IG bo i tak wiem co chce włożyć, malować się też nie mam zamiaru jakoś mocno, tradycyjny meakup i tyle. Gdy wybiła 18.30 wszystkie byłyśmy gotowe ale dziewczyny postanowiły że muszą dodać coś od siebie do mojego looku. Tak oto skończyłam w kurtce skórzanej w 28°C , nie mówiąc już o tym że na koncercie będzie pewnie 1000° i się ugotuje, do tego dodały mi na twarz nieco więcej rozświetlacza i wykonturowały twarz bo ja się w takie rzeczy nie bawię. O 18.40 wyszłyśmy stwierdziłam że lepiej będzie pojechać moim autem bo i tak nie mam zamiaru pić alkoholu, a po co wydawać hajs na taksi.
Dziewczyny wysadziłam pod klubem a sama pojechałam poszukać miejsca do zaparkowania. O krążyłam budynek z 3 razy ale nigdzie nie było chodźby pustej szczeliny. Zestresowana zerknęłam na wyświetlacz telefonu który wskazywał 19.05.
- Super jeszcze czerwone światło. - powiedziałam do siebie nerwowo uderzając palcami o kierownice - Dawaj Darek zmieniaj to światło.
- Jak mnie stąd zabierzesz zapłacę ci tysiaka. - drzwi pasażera obok trzasnęły a ja nie wierzyłam że jakiś typ właśnie władował mi się do auta.
Samochody za mną zaczęły trąbić co znaczyło że jest zielone więc chcąc nie chcąc musiałam ruszyć.
- Za kogo ty się masz typie żeby mi do auta wskakiwać?! - ciśnienie mi skoczyło jeszcze bardziej. - Na najbliższym przestanku cię wysadzam i tyle.
- Błagam cię pomóż człowiekowi! Muszę jak najszybciej się stąd zmyć. Nie skręcaj  tu! - krzyknął gdy chciałam wjechać w uliczkę prowadząca pod klub, a ja głupia posłuchałam.
- Co ci odbiło! Spieszę się na koncert, a przez ciebie za chwilę nie zdążę.
- Spokojnie, koncert i tak się nie odbędzie. - powiedział pewnie ze śmiechem w głosie.
- A ty niby skąd to wiesz?! - popatrzyłam na niego pytająco bo znów stoimy na czerwonym świetle.
- Bo nie ma głównej gwiazdy. - w chwili wypowiedzenia tych słów zdjął okulary przeciw słoneczne i kapelusz.
W moim aucie, dosłownie obok mnie siedzi Żabson!
- O kurwa porwałam Żabsona! - jestem przerażona , zestresowana i rozbawiona jednocześnie.
- Spokojnie kicia nie porwałaś mnie, sam ci się władowałem do auta. - pościł mi oczko.
- Tylko nie wyjeżdżaj mi tu z kicią! - zagroziłam mu palcem, a on podniósł ręce w geście obronnym. - Można wiedzieć czemu zwiałeś z własnego koncertu?
- Menadżer mnie wkurwił. Zaczął coś wymyślać i dyktować co ma robić. - zaczął a w jego głosie słychać złość - No to zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem.
- To mega egoistyczne. - powiedziałam nie pewnie, jakby bardziej do siebie - Przecież tam czeka na ciebie masa osób! Większość z nich pewnie przyjechała z daleka żeby cię posłuchać, a ty zwiewasz bo coś ci się nie podoba. - on zamiast się na mnie wkurzyć czy coś po prostu się patrzył z uśmiechem na twarzy - No co?
- Cieszę się że jesteś w stanie mi to powiedzieć w twarz. To że jestem egoistą. - dodał najwidoczniej było widać że go nie kumam - Większość lasek zaczęła by mi przytakiwać i od razu zawiozła tam gdzie bym chciał.
- Najwidoczniej nie jestem jak większość. - wzruszyłam ramionami - Dobra skoro ty nie masz zamiaru tam wrócić, a ja i tak odjechałam już dość daleko to gdzie mam cię zawieźć?
Dziewczyny zawsze mi powtarzały że powinnam trochę bardziej zaszaleć i przestać się martwić konsekwencjami. No to proszę bardzo szaleje!
- Tak w zasadzie to nie mam jakiegoś konkretnego celu ale możemy się przejechać do mojego domku za miastem. Spokojnie zapłacę że benzynę.
- Za gaz jeśli już. - wywróciłam oczami - To mów gdzie mam się kierować! Tylko czekaj zadzwonię do moich koleżanek żeby się nie martwiły.
- Spoczko.
Chwyciłam telefon który leżał w szparze pod radiem, tak wiem nie można korzystać z telefonu jak się kieruje, ale wybranie numeru to trzy sekundy a ja jadę powoli i jestem ostrożna. Nastawiłam na głośno mówiący i czekałam aż Iga odbierze. Po 4 sygnałach tak się właśnie stało.
- Halo [T.I]?! Gdzie ty jesteś? - krzyczała bo wokół niej był wielki hałas.
- Hejka. Słuchaj wypadło mi coś i nagle się okazało że pracuje w taksi więc nie czekajcie na mnie. - popatrzyłam na mojego pasażera.
- Że co kurwa? Jakie taksi?! O czym ty do mnie mówisz?!
- Dobra nie ważne po prostu na mnie nie czekajcie, a i jak coś to na koncert Żabsona też nie liczcie, bo się nie odbędzie.
- A ty skąd o tym wiesz?! Jakby miał się nie odbyć to ktoś by nas o tym poinformował! - wciąż krzyczała do słuchawki.
- Widziałam jak wściekły Żabson wybiegał z klubu i wsiada do jakiejś taksówki. Nie wyglądał jakby miał zamiar występować. Dobra muszę kończyć bo prowadzę, mam nadzieję że sobie beze mnie poradzicie. Widzimy się później bajjjj!!! - krzyknęłam ostatnie słowo i od razu się rozłączyłam.
- Wściekły Żabson? Do taksówki? Serio?
- Jaki ty masz problem? Przynajmniej się nie dowiedzą że to ja ciebie wiozę i żadne z nas nie będzie miało przez to problemów. - skręciłam w uliczkę którą mi wskazał. - Powinieneś mi dziękować że nie wpakowałam cię w spotkanie z dwiema psycholkami i jedną trochę bardziej opanowaną ale jednak psychopatką.
- Dziękuję. - wyszczerzył do mnie zęby.
- Fajny breloczek. - powiedział po dłuższej chwili ciszy, tykając breloczek przywieszony pod lusterkiem.
Breloczek to mała metalowa palemka, która zawsze mi przypominała aby kiedyś wybrać się na Hawaje. Kolejne ciężkie do spełnienia marzenie. Ale jak widać po dzisiejszym wieczorze wszystko jest możliwe.

One Shot •∆•Onde as histórias ganham vida. Descobre agora