W rzeczywistości nie jeden raz ich dwójka była pozostawiana sama sobie podczas nocy spędzanych ze znajomymi w pubie, ponieważ wszyscy inni prędzej czy później w końcu tracili zainteresowanie.

Po wojnie Ministerstwo nałożyło na rodzinę Dracona potężne reparacje wojenne, a sam Lucjusz Malfoy został skazany na krótką odsiadkę w Azkabanie. Zeznania Harry'ego uchroniły jednak Narcyzę przed podzieleniem losu swojego męża.

Biorąc pod uwagę, że rodzice Hermiony – choć ich wspomnienia zostały im przywrócone po wojnie – zdecydowali się pozostać w Australii, Dracona i Hermionę połączyła swego rodzaju powojenna, rodzinna dysfunkcja. Między Hermioną i jej rodzicami istniało napięcie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła, a oni sprawiali wrażenie, jakby nie potrafili jej już zaufać. Dlatego podczas swoich corocznych, trwających tydzień wizyt na antypodach, często znajdowała się na skraju przez sytuacje, w których dawniej odnajdywała pocieszenie.

Mimo wszystko jednak żyli i pamiętali ją, i było to zdecydowanie więcej, niż dawniej ośmieliła się marzyć. A poza tym wciąż żywiła nadzieję, że z biegiem czasu ich relacje ulegną poprawie.

Wyrok wydany w procesie u Draco wiązał się z jego pomocą przy odbudowie Hogwartu, koniecznością ukończenia szkoły i podejścia do OWUTEMów.

Zawsze nieustępliwie zarzekał się, że mu się upiekło.

A Hermiona wciąż pamiętała udręczony wyraz jego oczu, kiedy dzień po powrocie do Hogwartu podszedł do niej na korytarzu, by przeprosić. Wtedy pierwszy raz porozmawiali jak prawdziwi ludzie a nie wieloletni wrogowie.

Oboje przeszli w swoim życiu długą i krętą drogę. Ale dobrze znała demony, z którymi wciąż walczył – były takie same jak jej własne. Pewne przeżycia i wspomnienia na zawsze pozostaną obecne w ich życiach – to lekcja, którą wyciągnęli, gdy próbowali stwarzać pozory normalności, chociaż w zamian za to należało po prostu przyjąć rzeczywistość.

Ona i Draco przyjaźnili się już przez większą część ostatniej dekady i, pomimo oburzenia ze strony innych, żadne z nich nigdy nie wykonało najmniejszego ruchu, by spróbować przekroczyć wyznaczone między nimi granice.

Część Hermiony zawsze była świadoma jego uroku i urody, zwłaszcza gdy po wojnie w końcu doszedł do siebie, jednak on sam nigdy nie wykazywał najmniejszego zainteresowania rozwojem ich relacji w tym kierunku. Ona też nie.

Druga jej część podejrzewała jednak, że kiedyś podświadomie doprowadzą się tym nawzajem do szaleństwa.

Mimo to nigdy nie wątpiła w siłę ich przyjaźni. Jedną z zaskakujących rzeczy, których dowiedziała się o Draconie Malfoyu, było to, że miał on ukryte zdolności obronne. I bywały intensywne do tego stopnia, że ​​często musiała mu przypominać, że jest w stanie sama doskonale bronić własnego honoru, nieraz będąc zmuszona odciągać go od potencjalnej bójki.

Zwłaszcza na początku, kiedy pojawiało wiele negatywnych uwag, a moralnie czarno-białe londyńskie społeczeństwo zwróciło się przeciwko niej za to, że go zaakceptowała.

I zawsze to ona pierwsza go broniła. Wiele młodych czarownic z wyższych sfer miało naprawdę ostre pazury i dobrze wiedziało, jak ich używać, zwłaszcza gdy w grę wchodziły jego skrytki bankowe, wypełnione piętrzącymi się po sufit bogactwami.

Więc mimo, iż przez większość czasu dobrze się ze sobą dogadywali, czasem zdarzało im się żarliwie pokłócić. Hermiona nie bardzo wiedziała, jak powinna się czuć na myśl o ewentualnych zaślubinach w wyniku ich pijackiego paktu zawartego pewnej środowej nocy.

Sam pakt zakładał, że gdyby oboje po ukończeniu trzydziestu lat wciąż byli samotni i z nikim niezwiązani – mieli się pobrać. I jako para naczelnych pedantów – którymi bez wątpienia byli – przypieczętowali to wszystko przysięgą.

[T] Nigdy w sercu | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz