Rano obudziłam się w ramionach Hylera.
- Dzień dobry — powiedział z poranną chrypką — Jak się spało?
- Świetnie. Tylko dlaczego nie może być tak zawsze...
- To znaczy jak?
- No tak, że budzę się w twoich ramionach, a nie sama. Chcę, żeby tak było zawsze.
- Wiesz, że nie mogę. Mam obowiązki jako syn prezydenta, a także jako główny organizator igrzysk.
- Wiem — burknęłam. Nie chciałam się z nim kłócić, ale byłam na niego trochę zła, że pracował przy imprezie, na której prawie straciłam życie. Ale wiedziałam też, że nie robił tego z własnej woli. Stary Snow zmusił to do tego, by Hyler nabrał dystansu do dystryktów. Tyle że Hyler, zamiast się zdystansować, zaczął współczuć mieszkańcom dystryktów, a jego wizyta w Dwunastce tylko to w tym utwierdziła. Już zaczynał coś planować, widziałam to w jego oczach. I nie były to kolejne igrzyska.
- Muszę już iść — powiedział, podnosząc się i wstając.
- Naprawdę musisz? - również się podniosłam — Bez Ciebie jest tu strasznie pusto. Jestem w tym apartamencie sama, nie licząc tej rudej flądry, stojącej w rogu salonu.
- Jeśli chcesz zadzwonię do Rauna, żeby z Tobą posiedział — odparł i przysiadł na brzegu łóżka. Przysunęłam się do niego.
- Nie chcę Rauna, tylko Ciebie — powiedziałam.
- Wiem, kochanie — objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy — ale niestety muszę. Obiecuję, że dzisiaj wrócę wcześniej, a jutro zostanę z Tobą cały dzień. Co Ty na to?
- Przysięgasz na mały paluszek? - zapytałam dziecinnie, zginając wszystkie palce z wyjątkiem tego małego.
- Na mały paluszek — odpowiedział i splótł swój mały palec z moim — Obiecuję. A teraz naprawdę muszę iść — musnął ustami mój policzek. Nie chętnie go puściłam. Wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Wspominałam już, że nienawidzę być sama?!
W paskudnym humorze wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Po zakończeniu porannej toalety wróciłam do pokoju się ubrać. Wybrałam czarne spodnie i granatowy top, kupiony dzień wcześniej.
Nie chciało mi się samej robić śniadania więc kazałam rudej przynieść mi coś do jedzenia, a sama włączyłam telewizor. Służąca przyniosła mi śniadanie złożone z omletów na słodko polanych sosem czekoladowym, z truskawkami oraz dzbanek sokiem jabłkowym. Dodatkowo przyniosła również talerzyk z ciastem czekoladowo orzechowym przekładanym masą malinowo-śmietankową.
Po śniadaniu wróciłam do pokoju, wzięłam książkę od Hylera i usiadłszy na parapecie, zaczęłam ją czytać.
Po półtorej godziny skończyłam książkę i poszłam poukładać rzeczy kupione dzień wcześniej. Zajęło mi to czas do obiadu.
Na obiad Lyria (Ruda) przyniosła mi warzywną zupę krem z grzankami oraz potrawkę z kurczaka z kaszą i kukurydzą. Po obiedzie włączyłam telewizję i pozostała na kanapie do przyjścia Hylera.
Dwie godziny po obiedzie usłyszałam jak na parterze ktoś bardzo mocno trzaska drzwiami, a potem na piętro wszedł naprawdę wkurwiony Hyler. Tak złego widziałam go tylko raz - przy okazji zajścia z Jed'em*.
- Co się stało? - zapytałam
- To się kurwa stało - powiedział i rzucił na stolik zrolowany magazyn, a następnie zatrzasnął drzwi do swojej sypialni. Po krótkiej chwili w całym apartamencie słychać było głuche uderzenia w worek.
Czasopismo, które rzucił na stół, zaczęło się prostować, a ja była ciekawa co to tak rozwścieczyło. Już okładka mówiła sama za siebie.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Ci ludzie na podstawie jednej wizyty w centrum handlowym wyciągali takie wnioski? Nie dziwiłam się, że Hyler przyszedł tak wkurwiony.
Po jakichś 30 minutach Hyler przestał walić w worek, a po kolejnych 30 minutach wyszedł z pokoju i usiadł obok mnie na kanapie.
- Już sobie z nimi to wyjaśniłem - powiedział - Już wiedzą jak wielki błąd popełnili.
- To znaczy? Nie zrobiłeś nikomu krzywdy, prawda? - zapytałam, spoglądając na niego przestraszona.
- Nie martw się, nikt nie ucierpiał. Wykrzyczałem tylko co leżało mi na sercu.
- To dobrze - przytuliłam się do niego.
________________________________
*rozdział 48
Takie banialuki A pisałem je od tygodnia. No cóż. Nic nie poradzę. Mogę jedynie spróbować się poprawić.
YOU ARE READING
Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierci
FanfictionFANFICTION IGRZYSKA ŚMIERCI Witam w 3-częściowej historii Jeanine Melark. Zwykłej dziewczyny z własną historią, która została wylosowana do udziału w 66. Głodowych Igrzyskach. Chciała zniknąć w tłumie, ale nie było jej to dane za sprawą pewnego bar...