62

194 6 3
                                    

O mało się nie zabiłam na schodach, schodząc ze sceny, ale na szczęście Hyler w porę mnie złapał. Potem Ceasar jeszcze raz nam gratulował, ale nie rozgadywaliśmy się jakoś specjalnie, bo trochę nam się spieszyło.

Lead podał mi biały płaszcz, który bez wahania na siebie włożyłam.

Z pod budynku telewizji pojechaliśmy do Pałacu Prezydenckiego. Hyler pomógł mi wysiąść z limuzyny i wziął mnie pod ramię. Przy drzwiach przywitał nas prezydent w obstawie złożoną z 2 Strażników Pokoju.

Przeszedł mnie dreszcz. Miałam ochotę się wycofać, uciec do limuzyny, ale w środku czułam że nie mogę. Wiedziałam, że to może źle się skończyć. Wysiliłam się więc na uśmiech i razem z Hylerem poszłam w stronę wejścia do Pałacu prezydenckiego.

Byłam nieco zdziwiona, bo przed posiadłością nie było śniegu, w przeciwieństwie do reszty Kapitolu. Było też cieplej niż przy wieży telewizyjnej. Miałam wrażenie, że zaraz się ugotuję w tym płaszczu.

- Mówże synu, kim jest ta piękna dziewczyna, która Ci towarzyszy - powiedział prezydent, gdy tylko podeszliśmy do drzwi

- Ojcze, chciałbym przedstawić Ci moją narzeczoną, Jeanine.

- Co prawda, ja i Panna Melark zdążyliśmy się już poznać. Niemniej jednak, bardzo mi miło - ujął moją dłoń i ją pocałował.

- Mnie również bardzo miło poznać ojca Hylera - uśmiechnęłam się, starając się nie wyglądać sztucznie. Czułam jak stojący obok Hyler się spina. Z jego opowiadań wiedziałam, że jego ojciec coś knuje. Nigdy nie był miły bez powodu. Delikatnie szturchnęłam go między żebra, bo jego wrogość wobec ojca robiła się widoczna gołym okiem.

Weszliśmy do środka. Wystrój korytarza z miejsca mnie przytłoczył. Był bogato zdobiony, ale mimo to był stonowany. Ściany ozdobione były płaskorzeźbami z drewna, a gdzieniegdzie stały rzeźby z białego marmuru.

Lokaj pomógł mi zdjąć płaszcz i powiesił go na stojaku. Hyler skierował się w stronę schodów, więc podążyłam za nim. Oboje weszliśmy na piętro, podczas gdy stary Snow poszedł na drugie skrzydło rezydencji

Schody kończyły się w przestronnym salonie. Na wschodniej ścianie umieszczone było sporych rozmiarów okno, chwilowo zasłonięte zasłonami z bordowego aksamitu. Po przeciwnej stronie pokoju stał regał, zapewniony częściowo książkami, a częściowo szklanymi wazonami i figurkami.

Na północnej ścianie wisiał telewizor, zajmujący około połowę powierzchni. Jakieś 2 metry przed nim stał stolik kawowy, a za nim sporych rozmiarów biała sofa i dwa fotele tego samego koloru. Na podłodze wyłożonej drewnem, pod stolikiem, leżał biały dywan.

- Chcesz najpierw zwiedzić nowe lokum, czy polenić się na kanapie, puki nie przyjdzie Lead? - zapytał.

- Chyba jednak chciałabym obejrzeć miejsce które będę nazywać domem - Hyler na te słowa się rozpromienił - Dlaczego mimo zimy na obszarze posiadłości jest ciepło i nie ma śniegu?

- Wiedziałem, że o to zapytasz. W ziemie, gdy ojciec organizuje bankiet, rezydencja czasowo zostaje osłonięta swego rodzaju polem siłowym, takim jak areny na igrzyskach. To pozwala kontrolować temperaturę. Za jakieś dwa dni osłony zostaną zdjęte i temperatura w otoczeniu rezydencji wyrówna się z temperaturą w pozostałych częściach Kapitolu.

- Trochę trudno to pojąć. To jak, pokażesz mi nowe miejsce mojego zamieszkania?

- Jasne - powiedział, wskazując futrynę bez drzwi, poprzedzoną niewielkimi schodkami- tutaj jest jadalnia, ale moja rodzina przestała jeść wspólne posiłki po śmierci Allison i Dereka. Z resztą ojciec i tak rzadko z nami jadał - nieco posmutniał, ale szybko odzyskał uśmiech - Wiem jak bardzo lubisz przebywać w kuchni, a kuchnia, gdzie gotowane są wszystkie posiłki jest w podziemiach. Dlatego - otworzył drzwi w wschodniej części pomieszczenia - kazałem wyremontować tak zwaną graciarnie- ręką zaprosił mnie do środka.

Weszłam do środka. Była to kuchnia w całości utrzymana w bieli i czerni. Było tam dosłownie wszystko czego mogłabym potrzebować do spełniania swojej pasji, jaką jest gotowanie.

- Dziękuję - objęłam go za szyję - Naprawdę nie było trzeba.

- Drobiazg - powiedział, a ja przycisnęłam usta do jego policzka

- Wypróbowałabym to wszystko, ale Lead mnie zabije jak usmaruje białą sukienkę czekoladą.

- Chodź, pokaże Ci resztę piętra

Resztę piętra, czyli sypialnię Hylera, jego biuro i mój pokój. Powiem tak: mój pokój był spory, a na pewno większy niż ten w domu w Wiosce Zwycięzców. Przy zachodniej ścianie stała komoda, a na niej wazon z białymi różami. Okno, umieszczone po wschodniej części pomieszczenia posiadało szeroki parapet, na którym rozłożono kilka poduszek i koc. Obok sporych rozmiarów łóżka stała mała szafeczka z lampką nocną.  W wschodnio północnym rogu pokoju stał obity pluszem fotel, a obok niego mały stoliczek, na którym leżały czasopisma i niewielkie, prostokątne pudełko przewiązane błękitną wstążką.  

- To dla mnie? - zapytałam

- Nie, dla mnie. Oczywiście, że dla Ciebie. 

Podał mi paczuszkę. Nieśmiało pociągnęłam za wstążkę. W środku leżała niewielka karteczka i książka. Karteczka zapisana była eleganckim pismem Hylera.

"Dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem."

Położyłam karteczkę z boku i  wzięłam do ręki książkę. Obróciłam ją tytułem do góry. Przejechałam palcami po wypukłych, pozłacanych literach tytułu.

- Mały Książe?  - uniosłam brew zaintrygowana - To jakaś bajka?

- Można nazwać ją bajką, ale ma ona głębszy sens. Moja matka opowiadała mi tą historię na dobranoc. Jako dziecko nie widziałem w niej nic poza zawartą w niej opowieścią. Z czasem zrozumiałem sens opowiadania. Mam nadzieję, że opowieść Ci się spodoba....

- Dziękuję - przerwałam mu w pół zdania - Nie musiałeś. Co chwila dajesz mi prezenty, a ja nigdy nie mam nic dla Ciebie.

- Wystarczy, że jesteś obok mnie. To mi wystarczy - powiedział i położywszy dłoń na moim policzku, złączył nasze usta. Trwało zaledwie kilka minut, a ja chciałam, żeby to była wieczność. Chłonęłam jego zapach, rozkoszowałam się smakiem i delikatnością jego ust. Po prostu pragnęłam by chwila trwała wiecznie. No ale nic nie trwa wiecznie....

- Panno Melark, pani stylista już przyszedł - usłyszałam z dołu głos lokaja. Oderwaliśmy się od siebie, a Hyler kazał Leadowi wejść na piętro. Potem wyszedł z pokoju zostawiając pustkę.



__________________________________

Nie było mnie całe 3 tygodnie, ale wreszcie udało mi się napisać ten rozdział. 

Następny będzie prawdopodobnie w ciągu kilku najbliższych dni ( o ile znowu nie oddam się oglądaniu The Originals)

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciWhere stories live. Discover now