57

203 9 0
                                    

Obudziłam się leżąc na klatce piersiowej Hylera. Obróciłam się by spojrzeć na jego twarz. Nie spał, tylko wpatrywał się we mnie.

- Jak samopoczucie? Sporo wypiliśmy zeszłego wieczoru.

- Poza odczuwaniem kaca mordercy, jest całkiem ok.

- Pamiętasz cokolwiek?

- Koło północy poszłam się umyć i poszłam spać do Ciebie. Co się tak szczerzysz? - zapytałam zdziwiona. Hyler wybuchł śmiechem.

- Nie poszłaś, tylko Cię zatargałem. Nie koło północy, tylko po 3. Przed północą to byłaś tak wstawiona, że stwierdziłaś, że masz dość picia i jako, że jesteśmy oficjalnie parą, powinniśmy to uczcić w odpowiedni sposób. Potem usiadłaś mi na kolanach i pocałowałaś, jednocześnie rozpinając moją koszulę.

- Przeholowałam naprawdę porządnie. Proszę, powiedz chociaż że mnie powstrzymałeś.

- Powstrzymałem Cię propozycją drinków. I przez następne 3 godziny dolewałem Ci wody do kieliszka, a Ty nawet nie zauważyłaś.

- Kurwa. Wiesz może która godzina?- zapytałam, a on spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku 

- Piętnaście minut po 12 - powiedział spokojnym tonem. 

- Szlag by to - chciałam wstać, ale był to trochę trudne zważywszy na fakt że byliśmy spleceni nogami. 

 - Gdzie Ci się tak spieszy? - zapytał rozbawiony Hyler. 

 - Zastanówmy się. W Czwórce zabawiliśmy dwie godziny dużej niż w innych dystryktach. Przez to uroczystości w Trójce opóźnią się o dwie godziny. Zwykle uroczystości były od 12. Z tego wynika, że w tym momencie mam półtorej godziny na jedzenie, wysłuchanie planu dnia, ubranie się i makijaż. Nie zdążę. Jeszcze muszę iść do pokoju się przebrać - wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki.

 - Ubierz moją koszulę. Będzie na Ciebie ja szlafrok. 

 - I dam wszystkim powód do brudnych myśli? - zapytałam, zamykając za sobą drzwi.

 - Obstawiam, że już dawno takie mają. Lead i Renti na pewno pamiętają co się działo wieczorem.

- Skoro i tak jestem w dupie,  to niech pofantazują sobie trochę.

Nikt z towarzyszącej mi ekipy nie wiedział,  że ustaliliśmy z Hylerem, że żadnego seksu przed ślubem. To był jego pomysł, który tłumaczył moim wiekiem. Okej, nie czepiam się. Ja tam poczekam na skonsumowanie przyszłego małżeństwa.

Wyszłam z łazienki i rozejrzałam się po przedziale w poszukiwaniu ubrania. Wzięłam jego granatową koszulę leżącą na fotelu. W tym czasie Hyler, zdążył już wstać z  łóżka i zniknąć w łazience. Poczekałam aż się ubierze. Razem poszliśmy na śniadanie.

Jak zwykle wszyscy już jedli. A przynajmniej próbowali. Widać nie tylko mnie męczył kac morderca.

- Dzień dobry - powiedziałam, wchodząc do przedziału

- Patrzcie ją, jaka wesoła - powiedziała Renti - Nie wariowaliście w nocy?

- Proszę Cię, Renti. Cokolwiek chodzi Ci po tej głupiutkiej główce, zostaw to dla siebie - powiedział Lead - Jean, jak zjesz, przyjdź do mnie się ubrać.

- Okej - powiedziałam i usiadłam przy stole. Po chwili Leada nie było już w pomieszczeniu. Przywołałam jednego z awoksów dłonią i zażądałam dużego kubka gorącej czekolady. Potem wzięłam jedną bułeczkę z koszyka i zaczęłam jeść bez większego przekonania. Hyler usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Sam nic nie jadł, pił tylko wodę.

Po śniadaniu poszłam jak zwykle do Leada. Na szczęście Renti nie była w nastroju do kazań, więc obyło się bez 30 minutowego wykładu. Podała mi tylko kartkę z przemówieniem. Schowałam ją do kieszeni koszuli Hylera i poszłam do pokoju mojego stylisty.

Do Trójki Lead przygotował bordową krótką sukienkę i buty bez obcasów. Byłam mu za to cholernie wdzięczna. Karteczkę z przemówieniem włożyłam do niewielkiej kieszonki po wewnętrznej stronie sukienki.

Po 14 byliśmy na peronie w Trójce. Jak zwykle powitał mnie burmistrz, ze świtą złożoną z Strażników Pokoju. Pazem z Hylerem wsiedliśmy do samochodu. Poczułam, jak moje dłonie zaczynają drżeć i mój oddech przyśpiesza w niekontrolowany sposób. 

- Jean? - wyszeptał Hyler, przytulając mnie do siebie - Co się stało?

- Ja.... Ja nie dam rady. To mnie przerasta.

- To kto da radę, jeżeli nie Ty? - mówił kojącym głosem - Jesteś najsilniejszą osobą jaką poznałem. Wygrałaś igrzyska. Jesteś silna i odważna. Jeździsz po dystryktach, z podniesioną głową pokazujesz światu, że to co działo się na igrzyskach Cię nie rusza. 

- Nie dam rady wygłosić tej przemowy, Hyler - powiedziałam - Znałam Mer i czuję się winna jej śmierci.

- Nie powinnaś się obwiniać. To wszystko było chorą grą mojego ojca. Gdy będziesz przemawiać, pamiętaj, że jestem przy Tobie.

- Dziękuję.

~***~

Gdy burmistrz Trójki skończył mówić, spojrzałam na kartkę od Renti. Nie powiem tego. Schowałam ją za plecy i podeszłam do mikrofonu.

- Mieszkańcy Dystryktu Trzeciego, jestem tu, aby wspomnieć poległych na igrzyskach trybutów, obywateli tego dystryktu, Mercedes Hale i Aleca Hendersona. Mercedes, Mer była moją przyjaciółką. Sojuszniczką na arenie. Polubiłam ją odkąd pierwszy raz zamieniłam z nią kilka słów. Była silną, niezależną kobietą, którą szczerze polubiłam, przez te dwa dni. Bardzo płakałam po jej śmierci na arenie. Aleca nie poznałam, czego bardzo żałuję. Widziałam się z nim zaledwie kilka razy na treningach i w windzie, a potem na arenie, w chwili jego śmierci. Oboje byli odważni i godnie reprezentowali swój dystrykt w 66. Głodowych Igrzyskach. Ich śmierć na zawsze niech będzie chlubą tego dystryktu. Chwała poległym trybutą!

- Chwała - odpowiedział tłum, nie wiem czy z powodu moich słów czy grzeczności. Spojrzałam  na zdjęcia Mer i Aleca. Oboje się na nich uśmiechali. Poczułam jak moje oczy wilgotnieją po raz pierwszy w czasie tego Tournee

________________________

Dwa tygodnie pisałam ten rozdział, ale nareszcie się udało 

Pozdrawiam wszystkich cieplutko 😘

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz