|2|

2.1K 128 1
                                    

  Kleiście złączone usta wymieniały niewypowiedziane słowa, tuszując tym samym spragnione dłonie wędrujące pod czarną szatą. Nieregularne przerywane oddechy wydawały się niknąć wraz z jasnością górującego mroku czarującego, każdą wypukłość i wklęsłość odczuwaną pod jego szorstkimi palcami. Białe opadające rękawy delikatnie sunęły po powolnie odsłanianej skórze, na której mokrość ust wywołała gęsią skórkę. Krwiście czerwone usta wydawały ciche zduszone jęki nie mogące wydobyć się odpowiednio. Wstydliwie starał się zakryć zaróżowioną twarz, lekko przymykając oczy z pochłaniającej go nieznanej siły przyjemnej grzeszności.

Ugięte nogi drżały, kiedy kolejny podmuch wilgotnego ciepłego powietrza objął go w najczulszym miejscu. Sposób w jaki go dotykał wydawał mu się podobny do zmarźniętej ziemi, która w końcu wyczekała wiosny dając stopić lód jej promieniom. Pośpiesznie i cicho. Usta Lan Zhana przywarły do niego ssąc. Zahaczył spojrzeniem o miejsce poniżej, gdzie zaczęły wędrować jego niecierpliwe palce. Odgłos opadającej z ramion szaty wydał miękko mętny posmak gubiąc zassane powietrze, kiedy Wuxsian siadał opierając swoje plecy o zaokrąglony zagłówek łóżka. Niezdarnie trzymał dłonie na włosach kochanka gładząc je i usiłując odciągnąć jego przystojną twarz od swojego penisa, czuł przebłyski migoczącego końca pod uchylonymi powiekami.

- Lan Zahn, proszę przestań- głos drżał mu, a unosząca się wokół jego twarzy para wyglądała niczym smugi dymu palonego kadzidła. Jednak język jego kochanka nieposłusznie odmówił tej prośbie znów wędrując mokrym szlakiem. - Lan Zhan przestań, przestań- ciche słowa wychodzące z jego ust uparcie nie chciały zezwolić na to co się właśnie działo. Dłoń, która wcześniej gładziła czule jego włosy chwyciła za nie w buntowniczym akcie. Lan Wangji spojrzał na niego z dołu podnosząc się na wysokość jego twarzy, usta miał śliskie a oczy zamroczone pragnieniem. Każda myśl starała się zrozumieć co zrobił źle czyżby przez przypadek użył zębów, a może zbyt szybko zaczął zbliżać się do jego słodkiego wnętrza? - Lan Zhan nie chce, nie w taki sposób. - Zdenerwowana twarz wydawała mu się urocza, kiedy zbliżał do niej swoją dłoń gładząc niespiesznie jego policzek.

- Powiedź mi jak chcesz żebym to zrobił- wyszeptał tuż przy jego uchu, co oczywiście miało służyć lepszemu zrozumieniu słów. Wei Wuxian drgnął, a dreszcz przeszedł po jego plecach, gdy Lan Zhan zaczął lizać mu ucho jednocześnie gładząc policzek i pocierając wilgotne od śliny wejście. Jęki chwytały go w sidła zamykając w klatce pożądania w której postanowił zostać tak długo jak jest to tylko możliwe. Starał się wydobyć jakikolwiek wychodzący dźwięk, który mógłby kontrolować usta, co w tej sytuacji wydawało się nierealne. Jego drżąca ręka podniosła się tylko po to by opaść na rękę Lan Zhana chwytając ją i niezdecydowanie przytrzymując, aby móc chociaż na moment wydobyć słowa, które chciał powiedzieć.

- Ja też, chce. Ja też, przestań- Lan Zhan zatrzymał się na moment, a Wei chwycił za sznury wiążące szatę. Dłonie Wei Wuxina po śpiesznie zaczęły wędrować po brzuchu swojego wybawcy chciwie zniżył twarz. Głód, który starał się ignorować zebrał swoje żniwo, Lan Zhan uchylił swoje usta a oddech zaczął być szybszy i cięższy przywołujący miarowo gorące sapnięcia. Dłonie, które wcześniej znajdowały się na jego brzuchu zaczęły pomagać ustom jego kochanka. Oderwał się od niego lekko popychając do tyłu na jedwabne białe poduszki.

-Wei, co ty robisz? - Wymruczał ochryple starając się podnieść, lecz zdawało się, że było już za późno. Kochanek niepostrzeżenie wszedł na jego uda napierając członkiem na swoje wejście. Głośne jęknięcia zaczęły otaczać ich coraz szczelniej z każdym kolejnym centymetrem, w którym się zanurzali. Z oczu Weia zaczęły wypływać łzy, twarz przybrała kwaśny wyraz bólu. - Ying, Ying czy to boli? - Zaniepokojone spojrzenie Lan Wangji wyczekiwało odpowiedzi chciał zabrać go od tego co teraz robił, od czegoś tak brudnego i niegodnego tak troskliwego człowieka. - Odpowiedź mi proszę- dodał po chwili, gdy odpowiedź nie nadeszła.

- Ja myślę, że - zaczął cicho - nie mogę w tej pozycji. - Łzy zaczęły wypływać szybciej, a jego oddech z każdą chwilą stawał się coraz bardzie spazmatyczny. Lan delikatnie złapał go za ramiona starając nie poruszać swoją dolna partią ciała przy tym.

- Nie masz za co przepraszać, mój kochany. - Powiedział gładząc jego ramiona. - Czy wytrzymasz, jeśli nas obrócę? - Ciche przytakniecie jego światła dało mu odwagę by to zrobić. Kiedy plecy dotknęły miękkiego łóżka z ust wydobył mu się cichy jęk, czuł jakby jego wnętrze płonęło, a w środku niego znajdowało się coś co mogłoby pomóc. Rozchylone wargi chciały by kochanek zaczął to robić, ale zdawał sobie sprawę jak trudno będzie przekonać teraz Lana.

-Lan Zhan proszę, czy mógłbyś? - jego twarz przybrała jeszcze czerwieńszy wyraz, który miał zastąpić te wstydliwe słowa.

- Tak spokojnie już wychodzę - zapewnił zaniepokojony wiedząc, że jego jedyne szczęście musi teraz potwornie cierpieć. Jednak, gdy chciał wyjść przytrzymały go zdesperowane nogi Weia.

-Nie ja chciałem żebyś zrobił coś innego - zasłonił twarz chcąc zapaść się pod ziemię nie będąc pewny czy Lan Wangji naprawdę nie wie o co mu chodzi, czy tylko się zgrywa.

-Więc co mam zrobić? - szepnął tuż przy jego uchu przenosząc swoje dłonie z na jego piersi głaszcząc je i ściskając sutki.

-Ja, chce żeb..- Wei poczuł jak coś w środku niego się porusza zdawało mu się, że nie jest w stanie zapanować nad własnym ciałem, które zaczęło wyginać się w łuk, rozchylone usta łapczywie łapały powietrze pożerając je pośpiesznie, kiedy usta Lan Zhana zatorowały im tak łatwą drogę. - Lan Zhan! - Jego środek drżał wywołując spazmy przyjemności- Lan Zhan zostań, proszę - wyjąkał, kiedy zbliżał się wraz z nim do końca. Ciepła sperma zalała jego wnętrze zapalając w nim ostatni knot do kleistego końca.

-Wei kocham cię - szepnął nieśmiale kochanek jakby te wszystkie akty były mniej wstydliwe niż powiedzenie tych słów patrząc prosto w oczy swojego szczęścia.

-Lan Zhan ja cie...- Niestety nie dane było wypowiedzieć mu tych słów ciepłe usta zatorowały im wyjście.    

Grzech Twoich Ust    Mo Dao Zu ShiWhere stories live. Discover now