☸ Liam ☸ "Coś ty znowu wymyślił!?"

41 3 0
  • Zadedykowane Asiełowi ;)
                                    

Dla Asieła… mojej biol-chemowej towarzyszki  niedoli oraz partnerki w głupich pomysłach :)

Zapach mocnej kawy dało się wyczuć w całym domu kiedy jeszcze rozespana blondynka z długimi i rozczochranymi włosami niosła dwa kubki wypełnione czarnym napojem stawiając powoli stopy na kolejnych schodach aby czasami nie wylać ani kropli na świeżo wyprany biały dywan. Kiedy w reszcie napotkała na barierę w postaci drzwi kopnęła je delikatnie. Jej oczom ukazał się widok śpiącego jeszcze chłopaka zakopanego w zieloną pościel i tulącego się do poduszki. Najciszej jak umiała podeszła do półki nocnej i postawiła na niej kubki z piciem i wsunęła się do łóżka. Chwytając książkę leżącą obok. 

Nie czytała jednak długo bo już chwilę potem właściciel pięknych brązowych tęczówek mruknął coś pod nosem i wyrwał się z krainy Morfeusza. 

- Co tak ładnie pachnie? – zapytał zachrypniętym głosem przecierając piąstkami oczy. 

Kiedy tylko jego jeszcze rozespany mózg przetworzył informację, na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Poderwał się o pozycji leżącej po czym sięgnął po naczynko zawierające cucącą  substancję. 

- Zrobiłaś mi kawę… - dziękuję!- ucałował kącik jej ust który od razu powędrował ku górze. 

- Taka jak lubisz – odpowiedziała a zaraz potem pociągła duży łyk swojego napoju. Na krótką chwilę zapadła przyjemna cisza którą przerwała długowłosa po raz kolejny przepraszająca chłopaka za to że nie mogli pojechać do domu na święta przez jej występ. 

- Daisy mówiłem Ci już wiele razy że masz się przestać tym przejmować. – odparł aby dodać jej otuchy i wściubił palec w jej bok śmiejąc się na spojrzenie dziewczyny. 

***

 Zamykała drzwi krzycząc jeszcze słowa na pożegnanie po czym ruszyła do mieszczącego się około piętnastu minut drogi Domu Kultury i Sztuki w którym miał odbyć się występ wigilijnego wieczoru. Szła spokojnie co jakiś czas witając się z mijanym człowiekiem lub łapiąc nieliczne płatki śniegu które polatywały z nieba. 

***

Gdy tylko został sam w domu powędrował do niewielkiego pomieszczenia zwanego kuchnią przeszukując lodówkę i szafki i spisując dokładną listę co jeszcze powinien kupić aby przygotować kolację na wieczór. Nie czół się pewny w dziedzinie życia jakim było gotowanie a potrawy wigilijne wydawały mu się kosmicznie trudne do wykonania dopóki wczorajszego wieczoru nie zadzwonił do mamy prosząc o dokładne wytyczne jak ugotować żur, barszcz oraz jak przyprawić poprawnie karpia aby dało się go zjeść. Kiedy już wszystko spisał na małej zielonej karteczce przekręcił kluczyk w drzwiach i ruszył w kierunku wielkiego supermarketu w centrum miasta. 

Nie był najlepszy w robieniu zakupów, nienawidził tego robić ale kiedy po około półtoragodzinnej wyprawie do sklepu powrócił do miejsca zamieszkania był pełen energii i zapału do pracy. Wyobrażał sobie uśmiech na jej twarzy gdy zobaczy co dla niej przygotował zwłaszcza, że od początku przepraszała go za to że nie mogą pojechać do domu na wigilię i że ona spędzi cały dzień na próbach i przygotowaniach do wieczornego występu. 

Dokładnie czytał każdy zanotowany podpunkt na kartce aby wszystko co zrobi było względnie do zjedzenia.  

***

Tłum ludzi powoli usadawiał się na swoim miejscu aby zobaczyć koncert kolęd i pastorałek. Wyglądała niepewnie za kotarę w poszukiwania chłopaka którego albo nie było na sali albo nie mogła znaleźć. Z dokładnością co do sekundy wszyscy śpiewający i grający zaczęli wychodzić na scenę zajmując swoje miejsca które wcześniej każdy miał wyznaczone. 

Usiadła przy drewnianym fortepianie zaciskając dłonie w piąstki jakby to miało sprawić że przestanie się stresować. Wszystkie światłą zgasły jedynie reflektor pozostał oświecony i skierowany prosto na nią, Jeszcze raz szybko spojrzała na publikę by po kilku chwilach odszukać ciepłe spojrzenie chłopaka i uśmiech dodający jej otuchy. Otworzyła nuty po czym zaczęła stukać w klawisze instrumentu. Po odegraniu pierwszego taktu salę obiegł głos dziewczyny która śpiewała jej ulubioną kolędę „Wśród nocnej ciszy”. 

Po dwugodzinnym występie i owacjach na stojąco z wielkim uśmiechem zeszła ze sceny, w mgnieniu oka przebrała się, pozbierała wszystkie swoje rzeczy i pożegnała się ze znajomymi z zespołu by pędzić do swojego chłopaka. 

- Byłaś niesamowita. –przywitał ją tuląc do siebie i prowadząc do drzwi. 

- Ja nie mogę! Liam Payne powiedział że byłam niesamowita!- zaczęła udawać zachwyt. 

- Wow ile śniegu. – cały dzień spędziła w budynku nie zwracając nawet na pogodę jaka była za oknem tymczasem świat zdążył się jeszcze bardziej wybielić a śnieg sypał coraz mocniej. 

Trzymała go mocno za rękę kiedy stawiała kroki po krawężniku, brunet patrzył na dziewczynę kręcąc głową z dezaprobatą. 

-  Przewrócisz się Daisy…- zaczął po czym spojrzał na ich splecione dłonie -… a ja razem z tobą. – dodał. 

- Spokojnie…. nic się nie stanie – zapewniła go i zeskoczyła na chodnik prosto w jego ramiona. 

***

- Tylko nie otwieraj oczu do póki ci nie powiem że już ok.? – powiedział chłopak ściągając z niej płaszcz i i zimowe obuwie. 

- Jacie Liam coś ty znowu wymyślił!? – odparła niepewnie ale mimo wszystko szeroki uśmiech gościł na jej twarzy. 

- Chodź. –pociągną ją za sobą w kierunku pokoju gościnnego gdzie ciemność  rozjaśniała tylko choinka. Nacisnął na włącznik od światła i poprowadził ustawiając przed samym stołem. 

- Już. – poinstruował a blondynka szybko rozdarła powieki by zobaczyć niespodziankę, Jej oczom ukazał się stół zastawiony do kolacji wigilijnej. Zakryła dłonią usta by chwile potem z piskiem rzucić się na właściciela piwnych oczu dziękując mu za wszystko. 

***

a/n: Cześć kochani :) Co tu dużo pisać u góry Liam który stanowi półmetek mojego takiego rzekłabym odliczania do świąt x Heh więc zapraszam was jutro na kolejną historię kolejnych dwóch bohaterów! 

POZDROWIONKA ;>

wake up the happiness || 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz