16. Inna osoba

183 7 0
                                    

Siedziałam na polanie otoczona lasem,delikatny wietrzyk rozwiewał moje włosy a do nozdrzy dostał mi się zapach kwiatów polnych. Zamknęłam oczy i skupiłam się na ćwierkotaniu ptaków. 

- Carly uważaj! 

Poczułam pchnięcie,otworzyłam oczy. 

- Bryan! Nie,tylko nie to! 

Z moich oczu polały się łzy. On...z moich ust wypadł szloch. Podbiegłam do niego,brązowooki miał ranę postrzałową pod żebrami. Położyłam sobie jego głowę na kolanach i rękami próbowałam zatamować krwawienie. On nie umrze! Nie pozwolę mu na to! Nie może odejść!

- Kocham cię misia,pamiętaj o tym. 

- Nie żegnaj się ze mną! Nie zamykaj oczu! Słyszysz będziesz żyć!  - Strumienie łez wyciekły z moich oczu. 

Ociężale podniósł dłoń i wytarł moje łzy. 

- Kochanie,bądź silna...i nie płacz, zrób...to dla...mnie. Kocham cię.

Zamknął oczy,wiedziałam co to oznacza. Poddał się.

- Nie.... Nie!!! Bryan! Przysięgam,że człowiek,który ci to zrobił pożałuje. Obiecuje. 

Pocałowałam go w czoło. Oczy zaczęły mnie szczypać. Usłyszałam czyjś śmiech. Delikatnie położyłam głowę Bryana na trawie.

 Wstałam,odwracając się w stronę z której było słychać śmiech. Stał tam mężczyzna,którego widziałam w kawiarni. Krew we mnie zawrzała,kiedy uśmiechnął się szelmowsko w moją stronę, nawet nie pamiętam kiedy rzuciłam się na mężczyznę. Niebieskooki wbił mi nóż w brzuch dociskając go do końca,wyciągnął go i perfidnie się uśmiechnął. Upadłam na ziemię dławiąc się swoją krwią. 

I wtedy poczułam szarpnięcie. 

- Carly już dobrze,ciii...jestem tu. 

Nie mogłam się uspokoić,zaczęłam się trząść.

- Harry zawołaj Bryana! Szybko! 

Słysząc jego imię,przypomniałam sobie całą scenkę w mojej głowie. Zaczęłam jeszcze głośniej płakać. Nie mogłam zapomnieć. Głos Bryana,strzał,łzy,śmierć,śmiech w oddali, mój gniew, wbity nóż,otępiający ból. 

- Szybciej ona dostała drgawek i zamyka oczy!!! 

Miałam mroczki przed oczami. 

- Skarbie,popatrz się na mnie! Widzisz?! Jestem tu!  - Dalej zaczął mówić spokojniej - To był tylko sen. Spokojnie. 

Poczułam uścisk na ramionach,powoli zaczynałam normalnie widzieć. Obraz zaczął mi się wyostrzać. Pierwsze co zobaczyłam to zmartwione oczy Bryana. Poczułam łzy. Wtuliłam się mocno w jego tors. On żyje. 

***

Niestety musiałam iść na lekcje, ubrałam się w czarne dżinsy,beżową luźną koszulkę z kieszonką na prawej piersi,założyłam czarne trampki i biały sweterek z czarnymi guzikami. Na powieki nałożyłam cienie,następnie rzęsy pomalowałam tuszem. Włosy uczesałam w rozwalonego koka,umyłam zęby i gotowa wyszłam z łazienki.  Popatrzyłam się na Bryana. 

- Idziemy? - Delikatnie się uśmiechnęłam.

- Tak,chodźmy. 

Chciałam chwycić plecak,ale brązowooki ,mnie uprzedził. Popatrzyłam się na niego groźnie,wiedział,że nie lubię kiedy ktoś nosi za mnie moje rzeczy. 

- Nie oddam ci go i nawet te oczy mnie do tego nie przekonają. 

- No oddaj.

Próbowałam mu go zabrać,ale dał rękę w górę.

- Wiesz co? Idź ty lepiej turlać wroty. 

Przyspieszyłam kroku.

- Ej no. Nie obrażaj się.

Zaraz odpuści i odda mi plecak. On nie lubi gdy się obrażam,a ja lubię postawić na swoim. Jednak on zrobił coś całkowicie innego. 

Przyszpilił mnie do ściany i popatrzył mi się głęboko w oczy. 

- Bryan, ludzie się na nas patrzą. 

- To niech się patrzą. Wiem,że wcale się nie obraziłaś. Przejrzałem cię. 

- Tak? I co z tym zrobisz?

Bez słowa wpił się w moje usta. Całował delikatnie,przegryzł moją dolna wargę,prosząc tym o dostęp, którego mu udzieliłam. Nasze języki toczyły walkę,którą przegrywam. Całowaliśmy się do póki nie włożył mi ręki pod koszulkę. Kiedy to zrobił przed oczami stanęła mi scenka gwałtu. Zaczęłam się wyrywać,mój oddech przyspieszył.

 Puścił mnie,patrząc się na mnie zmartwiony. 

- Przepraszam. 

Zrozumiał o co chodzi. Widziałam smutek w jego oczach. 

- Chodź bo się spóźnimy na lekcje. 

Złapałam go za rękę a on splótł nasze palce razem, popatrzyłam się na niego.  Chciałam coś powiedzieć,ale się powstrzymałam. Po chwili doszliśmy do sali. 

Dzień minął mi na rozmowie z przyjaciółmi.

***

Cały tydzień minął mi na przepisywaniu notatek i spędzaniem czasu z przyjaciółmi. 

Kiedy nadrobiłam cały materiał na reszcie mogłam odpocząć. 

Chłopaki wymyślili jakiś plan,powiedzieli,że to niespodzianka dla nas. A ja zastanawiałam się, co mogłabym zrobić,aby ci ludzie odczepili się od Bryana. Wczoraj dostał list z po gruszkami. Boje się o niego. I jeszcze te sny. Nie śpię nocami bo boje się znów śnić o śmierci kogoś kogo kocham,nie wyobrażam se  życia bez nich. 

Muszę przyznać,że już jest ze mną lepiej,już się tak nie boję dotyku drugiej osoby. Widzę,że wszyscy cieszą się z tego powodu. Nie wiem czemu,ale myślę,że się zmieniłam,że nie jestem już tą samą osobą jaką byłam miesiąc temu lub nawet dwa. Zmieniłam się i nie wiem czy na lepsze.

Zakazana miłośćWhere stories live. Discover now