14.Czarna przeszłość

224 8 2
                                    

Dziś obudziłam się pełna energii. Od razu po przebudzeniu zrzuciłam z siebie kołdrę i zabierając wcześniej rzeczy pobiegłam do łazienki. Umyłam zęby i zaczęłam się ubierać.

 Mój dzisiejszy strój składał się z bluzy w kolorze mięty z twarzą kota z animacji,rękawy lekko podwinęłam. Następnie założyłam szarawo-czarne dżinsy z wysokim stanem. Na nogi ubrałam skarpetki i białe adidasy. Na rękę założyłam zegarek,który pod tarczą miał rysunek przedstawiający czarnego wąsa. Włosy rozczesałam i założyłam szarą czapkę.Pomalowałam rzęsy tuszem i zrobiłam kreski. Przejechałam jeszcze tylko błyszczykiem po ustach i wyszłam z łazienki. Chwyciłam plecak i wyszłam na korytarz. 

Udałam się do sali 15 na polski. Po drodze zahaczyłam o automat i kupiłam paczkę kwaśnych żelków i wodę. Droga minęła mi szybko, nim się obejrzałam a już siedziałam w ławce z Betty,wyciągając potrzebne rzeczy. 

- Opowiadaj jak było - powiedziałam obracając się w stronę Betty. 

- Co jak było? 

- No na randce idiotko. 

- ej ej ej tylko nie idiotko. 

- No opowiadaj! - zaśmiałam się.

- No dobra. Było wspaniale,Jack zabrał mnie do kawiarni i zamówił mi szarlotkę z lodami. A potem poszliśmy do parku i tam przytuleni wsłuchiwaliśmy się w szum wiatru. 

- Mmm jak romantycznie! - usłyszałam głos Tay za sobą. 

- No wiem. Ciekawe gdzie wasi chłopcy was zabiorą na pierwszą randeczkę. 

- Też jestem tego ciekawa - Kara dołączyła się do rozmowy,akurat w momencie gdy zadzwonił dzwonek na lekcje. 

- Ach jak ja kocham polski. 

- Pewnie weźmie mnie do odpowiedzi,więc nie masz czym się przejmować - oznajmiła Kara.

- Ciebie? Niby czemu akurat ciebie?  - zapytałam zdziwiona.

- Po tym co ostatnio odwaliła to na pewno ją weźmie. 

- Ale co się stało?! 

- Pracowaliśmy w grupach i Kara pracowała z chłopakami z kółka matematycznego. Dostali temat o psalmach. Zaproponowali jej napisanie miłosnego psalmu a ona głupia się zgodziła. I przy całej klasie Kara razem z Kevinem wygłosiła  psalm miłosny do Pana Wood'a. Kara tak się wciągnęła w przedstawianie,że złapała go za rękę i przytuliła na koniec. 

- Boże, żałuję,że mnie tam nie było - powiedziałam umierając ze śmiechu. 

Tak byłam pochłonięta śmianiem się z Kary,że nie zauważyłam nauczyciela stojącego dokładnie za mną. Lekko podskoczyłam słysząc jego głos. 

- A tobie co tak do śmiechu,Panno Johnson. 

- Przepraszam,już się uspakajam.

Dziewczyny zaczęły chichotać tam z tyłu.

- No ja myślę. 

Jednak przyjście nauczyciela ostudziło moją chęć do śmiania się. Poprawiłam się na krześle i skupiłam się na lekcji. 

***

Po polskim przyszedł czas na matmę.

 Rozejrzałam się po klasie za Bryanem,ale nigdzie go nie było widać.  Zauważyłam za to Jack'a. 

- Hej Jack,widziałeś może Bryana? Nigdzie go nie mogę znaleźć. 

- Hej, nie możesz go znaleźć bo nie ma go w szkole,tak jak Harrego,oboje musieli coś załatwić. 

- Okej,dziękuję. 

- Nie ma sprawy.

Rozległ się dzwonek. Aż jęknęłam z niezadowolenia. 

- Widzę,że matma to twój najukochańszy przedmiot. 

- Tsa,lepszego nie ma - odpowiedziałam sarkastycznie. 

Usiadłam sama koło okna,zastanawiając się co tak pilnego miał do zrobienia Bryan,żeby wyjechać z samego rana do miasta. Mógł mi chociaż napisać,że go nie będzie,że musi coś załatwić. A on bez słowa sobie pojechał. 

- Zapraszam do tablicy, Panno Johnson. 

- Przepraszam co? 

- No do tablicy zapraszam, słyszałaś dobrze. 

Posłusznie wstałam i podeszłam do tablicy. 

- Proszę mi rozwiązać takie równanie. 4( x - 3)+ 2(  x + 3 ) 

- Czyli to będzie... 4x - 12 + 2x + 6 = 6x - 6 

- Dobrze siadaj. A następnym razem uważaj na lekcji. 

***

Po skończonych lekcjach poszłam do sali muzycznej. Chwyciłam gitarę i zaczęłam myśleć nad nową piosenką. Pierwsze dźwięki wypłynęły dopiero po kilku minutach. Słowa piosenki same do mnie przyszły. 

- Pod osłoną gwiazd  pójdziemy tam,gdzie płynie wolniej czas...Te chwilę będą wspaniałe bo spędzimy je razem. We dwójkę pójdziemy do miejsc ulubionych,przez nas wyśnionych. Będziemy szli powolutku a nie po cichutku, pójdziemy gdziekolwiek nie przejmując się czasem. Modlę się byśmy byli zawsze razem... (Autorka: tekst wymyślony przeze mnie)

Myślę,że pierwsza zwrotka jest okej. Choć można coś zmienić. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos. Słysząc go wstałam z miejsca i popatrzyłam się zszokowana na obitego bruneta. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. W szybkim tempie podeszłam do Bryana i przytuliłam. Kto mu to zrobił? 

- Skarbie nie płacz,musimy porozmawiać. 

Z moich ust wypadł szloch. 

- Ej spójrz na mnie.

Podniosłam wzrok na jego piękne oczy. Jedno oko miał obite w tamtym miejscu zaczął się tworzyć siniak. 

- Nie płacz bo zmażesz makijaż a po drugie to wszystko będzie dobrze,nic mi nie jest. 

- Kto....ci...to zrobił? - wyszeptałam nie mogąc się uspokoić.

- O tym właśnie musimy porozmawiać,ale nie tutaj. 

- Dobrze.

Bryan objął mnie ramieniem w talii tuląc lekko do siebie. Poszliśmy do pokoju. 

***

Brunet usiadł na łóżku ciągnąc mnie na swoje kolana. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. 

- Misia skup się. Opowiem ci swoją przeszłość. A więc, mając zaledwie 15 lat ,zacząłem ćpać,pić i codziennie uczestniczyłem w bójkach. Pewnego dnia kiedy wracałem ze szkoły do domu,zaczepiło mnie czterech typków mieli z 18 lat,powiedzieli,że mnie obserwowali i zapytali się mnie czy nie chciałbym zarobić,powiedzieli,że dostanę 3 000 za sprzedaż dragów itp. Zgodziłem się. Brałem udział w ich szemranych interesach przez około 2 lata. W końcu się opamiętałem i chciałem zrezygnować,ale oni wtedy powiedzieli,że muszę wykonać ostatnie zadanie i wtedy będę mógł odejść. Musiałem dla nich podpalić dom. Zrobiłem to,ale kiedy odeszli zadzwoniłem po straż. Nie chciałem tego. Teraz oni wrócili i chcą znów czegoś ode mnie,powiedzieli,że jeśli nie dostarczę dragów pewnemu facetowi,może się stać coś mi lub moim bliskim. Powiedzieli,że jeśli zadzwonię na policję to oni mnie znajdą i zniszczą. A ja nie chcę żeby coś wam się stało. 

Uważnie słuchałam opowieści Bryana. Nie mogłam uwierzyć,że przeżył coś tak strasznego. Współczułam mu. Jak bardzo ludzie muszą być zryci,żeby coś takiego robić innym. 

- Nikogo nie stracisz,nikomu się nic nie stanie. Poradzimy sobie,damy radę. Wymyślimy coś,jakiś dobry plan. Nikt cię nie opuści a w szczególności ja. 

- Kocham cię misia ♥♥♥

- Ja ciebie też,znajdziemy rozwiązanie. 

Przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam i starałam się przez resztę dnia odciągnąć Bryana od tych spraw,starałam się aby o tym nie myślał. 

W mojej głowie krążyła tylko jedna myśl : " Zranię osoby,które doprowadziły go do takiego stanu,nikt nie może ranić moich bliskich".

Zakazana miłośćWhere stories live. Discover now