Rozdział II

555 34 9
                                    

Znacie to uczucie? ”Motylki w brzuchu”?

~*~

Cały świat zdał się zatrzymać w miejscu. Patrzyłem na jej zgrabne ciało kołyszące się w rytm mojego serca, gdy zbliżała się do mnie. Moje oczy spragnione jej widoku od pierwszego wejrzenia, dłonie spragnione dotyku jej ciała, choć nigdy wcześniej nie miały okazji jej poczuć. Czułem jak całe moje ciało pokrywa gęsia skórka, mięśnie nerwowo napinają się, a gardło staje się suche. Pierwszy raz widok drugiego człowieka wywarł na mnie tak silne wrażenie. Nigdy nie byłem ekspertem od relacji damsko-męskich, zawsze liczyłem na szczęście. Nie mogłem się pochwalić podbojami, gdyż było ich niewiele. Czy byłem kiedykolwiek zakochany? W tej chwili nawet nie jestem tego pewien. Mój ostatni związek trwał rok i był praktycznie pozbawiony uczuć. Było nam dwojgu po prostu wygodnie. O kruchości tego uczucia przekonałem się, gdy rzuciła mnie dla innego na trzy tygodnie przed wyjazdem do Anglii. Nie miałem do niej żalu. Nasze rozstanie nie było dramatyczne, pełne płaczu, zgrzytania zębami. Nie pozostawiło po sobie złamanego serca, a jedynie kilka całkiem miłych wspomnień.

- Wolne? – Śpiewny tembr głosu dziewczyny przywrócił mnie do rzeczywistości. Stała przede mną, tajemnicza femme fatale, czekając na moją reakcję. Skinąłem głową niepewnie, zafascynowany jej wyglądem, zachowaniem, głosem…

Zgrabnym ruchem postawiła błyszczące szklane naczynie na stole, zajmując miejsce obok mnie. Mimo kokieteryjnego zachowanie szatynka zachowała między nami dystans, wyraźnie wyznaczając granice. Przyjrzałem się jej dokładniej, gdy ta rozglądała się po pubie nieobecnym wzrokiem. Była starsza ode mnie. To było pewne. Żadna dziewczyna w moim wieku nie byłaby w stanie wywrzeć na mnie takiego wrażenia pewnością siebie, świadomością własnej seksualności. Z drugiej strony nie mogła dzielić nas duża różnica wieku. Rysy dziewczyny wzmocnione były starannym makijażem, jednak nadal była to twarz bardzo młodej osoby. Sięgnąłem po szklankę i pozwoliłem, by bursztynowy płyn rozpłynął się po moim podniebieniu drażniąc kubki smakowe.

- Gdzie się podział twój przyjaciel? – Spytała nagle zwracając twarz ku mojej.

- Korzysta z wakacji bez konsekwencji. – Odpowiedziałem zdawkowo. Dziewczyna zaśmiała się delikatnie ukazując szereg białych zębów.

- Dlaczego nie poszedłeś w jego ślady?

- Seks w publicznej toalecie jakoś niespecjalnie mnie pociąga. – Wzruszyłem ramionami przekręcając w dłoni szklankę. Dziewczyna upiła łyk trunku, po czym odłożyła naczynie na stolik. Miała delikatne dłonie o długich, smukłych palcach niczym u pianistki.

- Trochę miłości nikomu nie zaszkodzi, tak jak odrobina wina. To nadmiar jednego lub drugiego szkodzi zdrowiu. – Stwierdziła po chwili. Nie wiedziałem jak odpowiedzieć na to stwierdzenie. Musiałem przyznać, że onieśmielała mnie każdym elementem swojego zachowania.

- A co sprowadza tu ciebie? Topisz smutki w alkoholu? – Rzuciłem w końcu, niekoniecznie dobrze formułując pytanie. Dziewczyna zwróciła się całą sylwetką w moją stronę, jej kostka musnęła przelotnie moją nogę sprawiając, że pod jej dotykiem zadrżałem lekko. Kolejny łyk trunku zniknął w jej przełyku. Kobieta ponownie odstawiła szklankę na stół. Na jej brzegu dostrzegłem odbity ślad bordowej szminki.

- Nigdy nie topię smutków w alkoholu. One potrafią świetnie pływać.

- Jak masz na imię?

- Angie.  – Imię idealnie pasujące do wyglądu. Przede mną wszakże siedział teraz prawdziwy anioł. Dlaczego w ogóle ze mną rozmawiała?

Falling (Luke Hemmings short story)Where stories live. Discover now