04. Przeszłość

12.1K 1K 49
                                    

            Poczułam jak ziemia osuwa mi się spod nóg. Leciałam w przestworzach dawnych uczuć i wspomnień, dryfując na chmurze marzeń i rozczarowania. Nicholas był coraz bliżej, a każdy jego krok był bardzo bolesnym ciosem. Niemal śmiertelnym. Cały świat rozmył się dookoła i widziałam tylko jego postać. Tak piękną i cudowną jak zapamiętałam, budzącą ucisk w moim żołądku i sercu. Wyglądał doroślej. Prezentował się niemal idealnie w eleganckim garniturze i drogim krawacie, który z powodzeniem mógłby znaleźć się w szafie Willa. Wydawało mi się, że w niczym nie przypomina tego nastoletniego chłopaka w szortach i tenisówkach, którego pamiętałam sprzed sześciu lat, ale kiedy podszedł bliżej zrozumiałam jak złudne było to wrażenie. Uśmiech i oczy. Nadal te same. Niemożliwe do zapomnienia. Potrafiące wywrócić życie do góry nogami, tak jak zrobiły to z moim. Zawsze uważałam się za niezależną, ale w tym momencie zrozumiałam, że byłam w błędzie. Nigdy nie byłam wolna. Cień Nicholasa zawsze nade mną wisiał, mimo upływającego czasu.

            Wreszcie stanął przy mnie, a ja poczułam w sobie tyle skrajności, że naprawdę trudno byłoby to opisać. Chciałam jednocześnie uderzyć go i rzucić mu się na szyję. Wyzwać od najgorszych i powiedzieć jak bardzo tęskniłam. Odejść i zostać, najlepiej na zawsze. Jakby ktoś odciął mi tlen i jakbym w końcu mogła swobodnie odetchnąć.

- Nicholas! Jak dobrze cię widzieć! – Anna ucałowała go w oba policzki. W natłoku uczuć całkowicie zapomniałam o jej obecności. – Ty nieznośny chłopcze! Nic nie mówiłeś mi, że wracasz.

            Znali się? No oczywiście. Przecież był jednym z tych złotych chłopców Nowego Jorku.

- To Mary Stone – Anna wskazała na mnie dłonią. – Nowa dziennikarka.

            Chłopak nie odrywał ode mnie wzroku. Badał moją twarz centymetr po centymetrze, jakby nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Ja też nie mogłam. Napięcie między nami było tak silne, że niemal widoczne. Iskry prawie podpaliły elegancki dywan. Każdy nerw w moim ciele płonął.

- Mary Stone – wyciągnęłam rękę. W oczach Nicka pojawiło się zaskoczenie. Zapewne nie spodziewał się takiej reakcji. Och, jakbym chciała, żebyśmy faktycznie byli tylko parą nieznajomych!

- Nicholas Fitz – mruknął głęboko i pocałował mnie w dłoń. Dotyk jego ust palił zimnym ogniem. – Miło mi poznać.

            Skinęłam głową i odwróciłam wzrok. Uśmiechnęłam się do Anny.

- Do zobaczenia.

            Kierując się ku wyjściu odliczałam kroki i oddechy, aby iść spokojnie. Chciałam jak najszybciej uciec, pobiec gdzieś daleko i zostawić wszystko za sobą.

- Zapomniałem papierów, są na dole…zaraz wrócę – usłyszałam, wchodząc do windy. Nicholas wpadł do niej w ostatnim momencie, a drzwi zamknęły się za jego plecami.

- Mary…- wyszeptał, wpatrując się w moje oczy.

- Cześć, Nick – oparłam się o ścianę, czując nagłą miękkość w nogach. – Co u ciebie?

- Dobrze. Wiem, że u ciebie też…Ślub z Retterem, teraz ten staż w Vouge i…

- Po co wróciłeś? – przerwałam mu gwałtownie. W moich oczach zebrały się łzy. – Czego ode mnie chcesz?

            Wbił wzrok w swoje eleganckie skórzane buty i wyglądał na tak bezbronnego i bezsilnego, jakby znów miał to niewinne osiemnaście lat.

- Chcę ciebie.

            Dwa słowa zawisły w powietrzu i jakby wyssały tlen z pomieszczenia. Zacisnęłam oczy, próbując powstrzymać płacz. Na nic się to nie zdało.

- Nie, nie, nie! – pokręciłam przecząco głową. – Nie. Daj spokój, Nick…To było sześć lat temu. Byliśmy tylko dwójką głupich dzieciaków…

            Chłopak delikatnym gestem otarł wodę z moich policzków i uśmiechnął się.

- Byliśmy kimś więcej. Wiesz o tym. To nigdy nie było „tylko”.

            To prawda. To było coś więcej. Szalona, wielka miłość, nie wpasowująca się w żadne ramy i schematy. Całkowity chaos, nadmiar emocji i bezmiar szczęścia. Coś czego nie zapomina się nigdy i wspomina na stare lata przy kubku gorącego kakao. Coś co zdarza się tylko raz w życiu i nie ma żadnych wątpliwości, że to właśnie to. To była pewność. Wiedza, że ja to ja, a on to on. Że my to my, i że tak będzie zawsze. Nawet po sześciu latach.

            Ale sytuacja się zmieniła. Ja się zmieniłam. Miałam narzeczonego i plany. Nick był tylko częścią mojej przeszłości. Ogromną częścią. Ale nie mógł mieć prawa ingerowania w moją przyszłość.

- Tak strasznie za tobą tęskniłam…- westchnęłam. – Ale minęło sześć lat. Tyle się zmieniło…Ja po prostu nie mogę…

- Nie chcesz czy nie możesz? – uśmiechnął się zadziornie.

            Nadal był Nickiem. Sięgającym po to czego pragnie. Który nie patrzy na nic i na nikogo. Który chce być szczęśliwy i nie martwić się o całą resztę. Będąc z nim też się tak czułam. Ale lata rozczarowań i rozdrapywania ran zniszczyły to wszystko. Nie mogłam porzucić wszystkiego co mam dla dawnej miłości, która na dodatek trwała zaledwie dwa miesiące. To nierealne, nie mówiąc już o tym że całkowicie głupie. Dlatego zbierając w sobie wszystkie siły, które posiadałam, spojrzałam mu w oczy i bezczelnie skłamałam.

- Nie chcę.

            Drzwi od windy otworzyły się w idealnym momencie bym mogła z niej wyskoczyć i uciec jak najdalej od Fitza.

            Na dobrą sprawę wcale go nie znałam. Do niedawna nie wiedziałam nawet, że jest spadkobiercą ogromnej kancelarii i najlepszą partią miasta. Nie znałam jego rodziny, oprócz brata i szwagierki. Nie wiedziałam kto jest jego najlepszym przyjacielem. Nie wiedziałam jak wygląda jego pokój. Nie wiedziałam w jakim domu mieszka. Nie wiedziałam czy ma drugie imię. Nie wiedziałam jak nazywają się jego rodzice.

            Znałam za to jego ulubione filmy, książki, o których potrafił mówić godzinami. Wiedziałam jakich zespołów słucha i co je na śniadanie. Że woli psy od kotów i brunetki od blondynek. Że jest uzależniony od papierosów i że palił tylko jeden ich rodzaj. Że chciałby pojechać do Europy.

            Może w przeciągu tych sześciu lat pojechał…

            Moja osobowość podzieliła się na dwie części w konflikcie wewnętrznym. Nie byłam pewna czy znałam chłopaka, z którym rozmawiałam w windzie, czy był on dla mnie całkowicie nowy i obcy. Ale jednocześnie czułam się jakby czas cofnął się do pamiętnego lata.

            Przeszłość przecinała się z teraźniejszością, robiąc mi ogromny chaos w głowie. Tej nocy nie spałam u Willa. Wytłumaczyłam się dużą ilością pracy i wieczór spędziłam na fotelu, pogrążona we własnych wątpliwościach i uczuciach. Tego było za dużo jak na jedną mnie.

- Tak bardzo bym chciała, Nick…- jęknęłam, zapadając w coraz głębszy sen. – Tak bardzo bym chciała…Ja po prostu nie mogę..

Nie spodziewaliście się tego, co? Proszę: specjalny urodzinowy bonus! Kolejny rozdział, a na dodatek pierwsze spotkanie! Co sądzicie? Czego się spodziewaliście? Jak chcieliście, żeby ono wyglądało? 

Wybaczcie, że krótki, ale jest! I to po jakim czasie!

PS Dziękuję wszystkim za życzenia! Kocham was! <3

Znów mnie pokochaj...Where stories live. Discover now