[3]

46 1 0
                                    

David zaparkował samochód na podjeździe i zgasił silnik. Słyszałam jak wyciąga kluczyki ze stacyjki i odpina pas. Patrzyłam cały czas na swoje palce, którymi nerwowo się bawiłam. Dłonie zaczęły mi się pocić i czułam, że dżinsowa kurtka, którą mam na sobie zdecydowanie mi przeszkadza, bo zrobiło mi się mega gorąco. Usłyszałam głośne westchnięcie brata.

- Gotowa? - zapytał niepewnie. Nie patrząc na niego pokiwałam nieznacznie głową. Przymknęłam powieki i głęboko odetchnęłam, nabierając odwagi. Wyszłam z samochodu i pchnęłam ręka drzwi, które zamknęły się z hukiem. Poczekałam aż Dave wyciągnie z bagażnika moje walizki, po czym razem ruszyliśmy w stronę wejścia. Brat otworzył przede mną masywne drewniane drzwi i uśmiechnął się do mnie zachęcająco. Przekroczyłam niepewnie próg, rozglądając się dyskretnie. Korytarz był niewielki, ale dzięki jasnym kolorom, wydawał się być przestronny. Ogromna szafa z jasnego drewna zajmowała większość przestrzeni. Na jednej z dwóch części rozsuwanych drzwi znajdowało się lustro. Pod ścianą stały równo poukładane pary butów. Wszystkie męskie, bez wyjątku. Nad obuwiem, na przymocowanych do ściany wieszakach, wisiały kurtki. Na przeciwko szafy, zaraz obok drzwi, stała niewielka komoda, z zaledwie czterema wąskimi szufladkami. Na niej leżały jakieś klucze oraz notes z samoprzylepnymi kartkami i długopis. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Spojrzałam przerażona na Dave'a, ale on tylko uśmiechał się szeroko do kogoś, kogo widział przez framugę drzwi, prowadzących do następnego pomieszczenia. Nagle zza ściany wyłonił się nie kto inny niż Alex. Odetchnęłam z ulgą.

- Michelle! Mordko Ty moja! - podbiegł do mnie i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. - Nareszcie wróciłaś! - powiedział z dziwną ulgą w głosie.

- Ja też tęskniłam, ale powoli zaczynam żałować, że wróciłam... Kolejny z Was próbuje mnie udusić. - wydukałam niewyraźne z powodu włosów, które weszły mi do buzi, kiedy Alex wpadł na mnie z impetem. - Powietrza! - wysapałam ze śmiechem. Chłopak puścił mnie od razu i spojrzał na mnie z ogromnym bananem na twarzy.

- Przytyłaś? - zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Usłyszałam jak David próbuje zdusić w sobie śmiech. Zmrużyłam powieki i zrobiłam wkurzoną minę, zerkając to na jednego to na drugiego chłopaka.

- Dla Twojego dobra udam, że tego nie słyszałam. - powiedziałam wymijając przyjaciela. Bez schylania się, ściągnęłam sprawnie buty i posunęłam je stopą w kąt. Skierowałam się do następnego pomieszczenia, słysząc za sobą cichy chichot chłopaków.

- Tutaj mamy salon połączony z kuchnią. - powiedział mój brat nadal rozbawionym głosem - Więc kiedy my będziemy sobie grali na PlayStation, Ty będziesz mogła na nas popatrzeć, gotując nam coś pysznego. - oboje parsknęli śmiechem i zbili pionę.

- A kiedy ja będę oglądać Top Model, Wy będziecie mogli na mnie popatrzeć, zmywając naczynia. - odgryzłam się, krzyżując ręce na piersi i pokazując im język. Po chwili uniosłam obie ręce do góry i zbiłam pionę sama sobie.

- Jezu, jak mi brakowało tej małej smarkuli. - powiedział pod nosem Alex, pomagając mojemu bratu z walizkami. Szłam za nimi po schodach prowadzących na górę.

- Pierwsze drzwi po prawej prowadzą do łazienki. Następne, do pokoju Jake'a. Kolejne, do mojego. - tłumaczył mi David, wskazując kolejno drzwi palcem wolnej ręki. Widząc, że po prawej stronie nie ma już żadnych pomieszczeń, odruchowo spojrzałam na lewą stronę.

- To moja nora. - Alex poklepał ręką drzwi, znajdujące się na przeciwko łazienki. - A to Twoje królestwo. - kiwnął głową w stronę ostatnich drzwi po lewej. Uśmiechnęłam się wdzięcznie, wchodząc niepewnie do swojego nowego pokoju. Nie sądziłam, że chłopacy znają mnie aż tak dobrze. Z moich ust wydobył się cichy pisk radości. Zasłoniłam dłonią usta i weszłam w głąb pomieszczenia, rozglądając się dookoła. Szare ściany, białe meble, wielkie łóżko i okno z pięknym widokiem na ogród. Minimalistycznie i przestronnie, tak jak uwielbiam.

- Dziękuję dziękuję dziękuję! - pisnęłam i podskoczyłam z radości do góry. - Tu jest pięknie! Chłopcy zaśmiali się widząc moją reakcję. Patrzyli na mnie dumni ze swojego wysiłku, jaki włożyli w to, żebym czuła się tu jak u siebie.

- W naszych pokojach nie jest tak czysto i pachnąco jak u Ciebie, więc się nie przestrasz. - powiedział Alex, trącając łokciem David'a.

- Za to, że tak cudownie urządziliście mój nowy pokój, mogę posprzątać te Wasze nory. Naprawdę. Jesteście kochani! - znowu pisnęłam, przytulając ich obu jednocześnie. Byłam tak zachwycona swoim nowym pokojem, że nawet przestałam się stresować spotkaniem z Jacob'em. Ale w chwili kiedy sobie o tym przypomniałam, mój entuzjazm od razu zmalał.

- Jake'a nie ma w domu? - zapytałam zerkając to na jednego to na drugiego chłopaka. David otworzył buzię, jakby chciał coś powiedzieć, ale w tym samym momencie na dole trzasnęły drzwi. Brzęk rzucanych na komodę kluczy. Po chwili czyjeś kroki na schodach. Spięłam się cała, domyślając się kto to.

- Kurwa. - ktoś przeklną pod nosem, ale dało się to usłyszeć, ponieważ znajdował się już na korytarzu między pokojami. - Dave masz pożyczyć fajkę? Zapomniałem kupić po drodze. - nogi mi zmiękły na dźwięk jego głosu. Zawsze uwielbiałam tą jego męską chrypkę. - Co Wy tu...? - nie dokończył, ponieważ w tym momencie uchylił drzwi pokoju i nas zobaczył. Jego wzrok od razu powędrował do mnie. Miałam wrażenie, że pobladł kiedy mnie zobaczył. Wpatrywaliśmy się tak w siebie przez chwilę. To on pierwszy odwrócił wzrok. - Cześć. - powiedział bez żadnych emocji.

- H-hej. - wyjąkałam cicho. Serce mi chyba zwariowało, bo zaczęło bić milion razy szybciej niż zwykle.

- To co? Masz czy nie? - zapytał Jake, patrząc na mojego brata. Wsadził ręce do kieszeni bluzy i niecierpliwie przestąpił z nogi na nogę. Spojrzałam na David'a, który patrzył cały czas na mnie. Nawet nie mrugnął. Wyciągnął szybkim ruchem paczkę papierosów z tylnej kieszeni spodni i rzucił ją w stronę chłopaka. Ten złapał ją zwinnie, odwrócił się na pięcie i wyszedł bez słowa. Stałam jak zaczarowana. Po chwili spuściłam wzrok na podłogę i mam wrażenie, że przez cały pobyt Jake'a w moim pokoju wstrzymywałam oddech. Wypuściłam powoli powietrze z płuc i przymknęłam powieki. Czego ja się spodziewałam? Że na mój widok padnie na kolana? Czy że rzuci mi się w ramiona? Nie wiem, ale na pewno nie przypuszczałam, że oleje mnie jak przypadkowego przechodnia.

- To ja może lepiej pójdę. - powiedział niepewnie Alex. Przechodząc obok mojego brata, trącił go łokciem. - Chodź. Niech się w spokoju rozpakuje. - spojrzałam na David'a i uśmiechnęłam się nieznacznie. Pokiwałam lekko głową na znak, że wszystko jest okej. Po chwili wyszli oboje zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim, czując jak łzy napływają mi do oczu. Po jaką cholerę ja tu wracałam...?

old love never dies | SKAMWhere stories live. Discover now